Nowy cel
W książce napisanej wspólnie ze swoją żoną Jurek wspomina czas przed podjęciem wyzwania słowami:
- Straciłem zapał do biegów ultra, nie miałem już ochoty zmuszać ciała i umysłu do takiego wysiłku. Nadal jednak uwielbiałem biegać i odkrywać świat na piechotę. Przepadałem za bliskim kontaktem z naturą.
Kto jak kto, ale Jurkowi faktycznie mogło zbrzydnąć bieganie długich dystansów. Pierwszy wyścig na 50 mil (ok. 80 km) zaliczył w wieku 21 lat. Siedem lat z rzędu wygrywał prestiżowego "stumilowca" Western States Endurance Race, trzykrotnie wygrał Spartathlon (246 km), dwa razy zdobył złoto w Badwater Ultramarathon (217 km), który przebiega przez kalifornijską Dolinę Śmierci, gdzie temperatura przekracza 50 stopni Celsjusza. A to tylko część jego osiągnięć.
- Potrzebowałem wyzwania zupełnie nowego rodzaju. (…) JLu [tak nazywa swoją żonę – dop. JZ] miała rację: ultramaratony przestały mi wystarczać. (…) No, ale rekord szybkości na leśnej, górskiej trasie? Miesięczna przygoda po to, by na nowo się odnaleźć? – pisze Jurek w "Północy", wiedząc, że nie uda mu się zrealizować celu bez wsparcia żony.