Polska śmierć
Jest wielki i śmierdzi. Śmierdzi starym, zatęchłym dymem papierosowym, w którym musiał się długo wędzić. Najpierw na półkach w jakiejś komendzie – a gdzie później? Kiedy uwolnił się z państwowych archiwów? Może w czasie wojny, gdy bomby waliły w urzędy, a nowe władze wybebeszały wnętrza, by zainstalować tam schupo, gestapo albo NKWD? A może już po wojnie, kiedy stare akta postanowiono wycofać i ktoś zapobiegliwy zamiast je zniszczyć czy spalić, zaniósł tomiszcze do domu i tam je przechował? Czy był to emerytowany policjant, który miał sentyment do jednego z tych zdjęć, do jednej ze spraw, czy męczyła go jakaś niewyjaśniona zbrodnia? I jakim sposobem zapomniane akta trafiły do kolekcjonera, który wystawił je na Allegro? Sprzedane przez dzieci lub wnuki, które opróżniały odziedziczone mieszkanie? Wywleczone z piwnicy? Same pytania.
ZOBACZ TAKŻE: << KOD MICHAŁA ANIOŁA << ZDEGENEROWANI WŁADCY DUSZ