Polska śmierć
Felieton : Polish way of death
Polska śmierć
Już nie ludzie, jeszcze nie przedmioty: zwłoki. Ofiary zbrodni. Leżące w trumnach, oparte o drzewo, ułożone na prześcieradłach, na gołej ziemi, na trawie. Rany od noży i siekier, sińce, wybroczyny. Gładko odcięta głowa, porzucona na darni. Obrzmiałe języki, wyszczerzone zęby. Topielcy, pogorzelcy. Niekiedy ciała tak świeże, że zdają się niemal żywe, innym razem w stanie daleko posuniętego rozkładu, odnalezione w lesie czy może wygrzebane z jakiegoś schowka. Udręczone, skatowane.
Są książki-mroczne przedmioty pożądania, które by się chciało zdobyć za wszelką cenę; chyba każdy bibliofil zna to uczucie, kiedy trafia mu w ręce jakiś unikat, biały kruk, rzadkie wydanie, o którym marzył przez wiele lat. Najbardziej porywające są, oczywiście, unikaty: rękopisy, jedyne ocalałe egzemplarze, książki pojedyncze.
I taka mi się ostatnio właśnie trafiła – przedziwna, ponura, emanująca groźną aurą. Nie ma żadnego tytułu ani nagłówka, składa się niemal wyłącznie z ilustracji: starych fotografii, przyklejonych na dużych, zielonkawych, pożółkłych przy brzegach kartach. Jedyny tekst to numery inwentaryzacyjne i, niekiedy, jakiś urywek na zdjęciu: nazwisko, krótka adnotacja atramentem, numer, opis przedmiotu.
ZOBACZ TAKŻE: << KOD MICHAŁA ANIOŁA << ZDEGENEROWANI WŁADCY DUSZ