Wydawnictwo Czarne coraz częściej wydaje zbiory reportaży, eseje podróżnicze czy tomy rozmów z artystami. Ten renesans gatunków powszechnie uważanych za dziennikarskie, a więc raczej użytkowe i krótkotrwałe, odbywa się, niestety, kosztem literatury pięknej ze szczególnym uwzględnieniem rodzimych autorów. Jeszcze kilka lat temu Czarne słynęło z publikowania debiutantów oraz towarzyszenia młodym polskim prozaikom. Ubolewam oczywiście nad tym, że renesans gatunków dziennikarskich wpływa na „kondycję wydawniczą” rodzimej beletrystyki, a jednak – mimo wszystko – to rozumiem. A nawet rozumiem doskonale, gdy czytam dzieła takie jak tom rozmów przeprowadzonych przez Katarzynę Bielas (Dzianina z mięsa), reportaże z Rosji autorstwa Jacka Hugo-Badera (Biała gorączka) czy reportaże opowiadające o biedniejszej, prowincjonalnej, „niewarszawskiej” Polsce autorstwa Włodzimierza Nowaka (Serce narodu koło przystanku). Czekając więc niecierpliwie na kolejne powieści polskich autorów warto przyjrzeć się temu, co
dostajemy od Czarnego obecnie.
A dostajemy chociażby Serce narodu koło przystanku, wspomniany powyżej tom reportaży Włodzimierza Nowaka, reportera „Gazety Wyborczej”, autora polsko-niemieckich reportaży zebranych w Obwodzie głowy (Czarne 2007). Tym razem dziennikarza „Dużego Formatu” nie interesują jednak kwestie międzypaństwowe czy międzygraniczne, ale codzienna egzystencja ludzi zamieszkujących tzw. Polskę B. Polskę prowincjonalną, małomiasteczkową. Polskę, którą w wiadomościach telewizyjnych oglądamy tylko w przypadku wielkich katastrof, klęsk żywiołowych czy domniemanych cudów eucharystycznych. Polskę zepchniętą na margines, zapomnianą czy zgoła pogardzaną przez reprezentantów tzw. Polski A. Reporter odwiedza miejscowości takie jak Końskie, Witnica, Kamienica Polska, Boboszewo czy Słubice, ale także Poznań, Opole, Łomża czy Oświęcim. I, co najważniejsze, z tych wszystkich miejsc przywozi fascynujące, choć najczęściej dramatyczne i bolesne, historie.
Włodzimierza Nowaka interesują ludzie wykluczeni i nieszczęśliwi, biedni i przegrani, ci, którym się nie udało i ci, którzy mimo wszelkich losowych przeciwności próbują nie tylko jakoś żyć, ale jeszcze żyć godnie. Interesują go więc mieszkańcy Boboszewa, najbiedniejszej wioski w najbiedniejszej polskiej gminie (Człuchów), wśród których odnajdziemy pana Michałowskiego mówiącego z pełnym przekonaniem: „Za dużo ludzi żyje na świecie. I jest plan, żeby część wymarła. A Polska idzie do Europy, to musi w tym planie brać udział, chce czy nie chce. I my tu wszyscy na wymarcie, wszyscy pegeerowcy. Taki jest plan”. Interesują Nowaka kobiety (matki, żony i córki) górników, obserwuje swoisty przewrót feministyczny, jaki dokonał się w ostatnich latach na Śląsku; śledzi stado zdziczałych krów budzących grozę w Słubicach (miejscowi śmieją się, że ich właściciel – niczym ruski zoolog – wyhodował nową rasę tych zwierząt: łaciatą dziką); przez miesiąc przygląda się życiu mieszkańców Końskiego, które – z licznymi obawami i
nie mniejszymi oczekiwaniami – przygotowuje się na wejście do Europy; wysłuchuje mieszkających na nowojorskim Greenpoincie młodych emigrantów z Łomży i okolic, którzy opowiadają mu o swoich planach, marzeniach, chwilach szczęścia i największych niepowodzeniach.
Kilka zamieszczonych w tym tomie tekstów jest szczególnie porażających. Reportaże takie jak „Cholera z takim życiem”, „Nara” czy „Źrebak na okresie próbnym” są jak uderzenia młotem w głowę czytelnika. Samobójstwa nastolatków z Witnicy, matka z kalekim synem wyskakująca z siódmego piętra wieżowca, 20-latek zatrudniony na okres próbny w fabryce cukierków, który ginie w mieszalniku do wyrobu cukierków cza-cza. Włodzimierz Nowak nie jest dziennikarzem podążającym tropem sensacji i niewyobrażalnych tragedii, ale człowiekiem, który próbuje zrozumieć „dlaczego”. Jak mogło do tego dojść? Dlaczego nikt nic nie zrobił? Nowak nie zastanawia się nad tym, w jaki sposób zdesperowana matka wyskoczyła z okna. „Czy skoczyli razem, czy ona wzięła go śpiącego na ręce?” - to pytania, które stawiają sobie sąsiedzi, znajomi czy koleżanki 42-letniej Teresy S. Reporter „Gazety Wyborczej” sprawdza czy zadziałały instytucje socjalne. Książka Nowaka – mówiąc nieco patetycznie – jest próbą zmierzenia się z Systemem. Próbą jego
prześwietlenia, postawienia niewygodnych i niechcianych pytań, postawienia go w stan oskarżenia.
A to przecież nie wszystko, o czym opowiada nam w Sercu narodu koło przystanku Nowak. Mamy tutaj także „Kamyk oświęcimski”, świetny reportaż opowiadający o życiu w cieniu Auschwitz, „Mistrz rozkroku i przykucania” o „pizgających żelazo” i biorących koks kulturystach czy wstrząsający, niewiarygodny tekst o wyłudzaniu odszkodowań z ubezpieczalni – „Cała Polska trzaska”. Rewelacyjnie napisane i skomponowane, prowokujące do działania, a przynajmniej stawiania ważnych pytań, zaangażowane teksty, których nigdy dosyć.