Polska nie jest pod okupacją!
A potrafisz sobie zrekonstruować dzisiaj tamte chwile, dni po katastrofie smoleńskiej? Czy spodziewałeś, że dojdzie aż do takiej eskalacji? Czy to wszystko jednak przerosło Twoje oczekiwania?
Nie miałem żadnych oczekiwań. Trudno mieć oczekiwania, że oczekujesz na jakąś taką erupcję. Ja to obserwowałem z oddalenia. Mieszkałem wtedy na Węgrzech, w mieście Pecs. Dowiedziałem się o tej katastrofie z smsów, które zaczęły do mnie przychodzić. Obserwowałam to w internecie, nie byłem na bieżąco, nie byłem w Warszawie. [...]
Wróciłeś już do innego kraju z Węgier? Nie mówię tylko o samej katastrofie, ale o konsekwencjach tego tragicznego wypadku dla publicystyki, dla felietonistyki, dla poezji Rymkiewicza..
Nie, wróciłem do tego samego kraju. Na Boga, nie jesteśmy pod okupacją czy pod rozbiorami, co usiłuje nam się wmówić. To są dwie różne rzeczy. Doskonale rozumiem potrzebę krytykowania rządu za nieudolność, za błędy, za mnóstwo rzeczy, ale narzucanie debaty - komunikat, który do nas idzie, że ten kraj nie istnieje? Że został już dawno sprzedany, rozgrabiony, trwa tajemna okupacja? To jest szaleństwo.