Sztuczna i pusta kultura masowa
Wyraźnie oddzielasz kulturę masową od popularnej. Czy te granice nie są płynne?
Tak, trzymam się tego rozróżnienia. Owszem, granice między niby są płynne, bo w końcu żyjemy w płynnej nowoczesności. W obrębie kultury popularnej mogą powstawać arcydzieła, rzeczy wybitne, albo świetne, albo "tylko" znakomicie zrobione: filmy, muzyka, książki, powieści, komiksy. Natomiast przez kulturę masową rozumiem festyn, gwiazdy tańczące na lodzie, celebryctwo. To jest kultura masowa. To jest sztuczne i puste, z tego nic nie wynika.
Czy możemy coś z tym zrobić?
Nie możemy nic z tym zrobić. Natomiast możemy wyraźnie mówić, że kultura masowa to nie jest kultura popularna. Np. "Trainspotting" jest kulturą popularną, ale nie jest kulturą masową. Połowa kinematografii to jest kultura popularna, która przynosi nam wspaniałe rzeczy, znakomite przeżycia.
Wzorem jest jakieś przeżycie z tym związane, niekoniecznie refleksje. Nie musisz mieć głębokiej refleksji. Ale masz jakieś przeżycie emocjonalne czy artystyczne. A w przypadku festyniarstwa, gwiazd na lodzie i celebryctwa nie masz żadnych. Celebryci istnieją nie po to, żeby być znani z tego że sią znani, tylko po to, żeby ich nienawidzić. Oni kanalizują nienawiść.
Myślisz, że świadomie? Że to jest ich cel?
Nie, to nie jest ich cel. Oni są do tego używani.
Oni robią to, co robią, czyli są znani, bo są znani, głównie po to, żeby mieć pieniądze.
Tak, dokładnie. Ale tak naprawdę istnieją po to, żeby kanalizować nienawiść narodu.