Uprawianie internetowej masturbacji
Czy pisanie felietonów w tym samym czasie, co "Trocin", nie wpłynęło na tę powieść? Czy od takiego wpływu się zdecydowanie odżegnujesz?
To jest problem. Wolałbym się odżegnywać. Ale siłą rzeczy, kiedy piszesz równocześnie dwie rzeczy, raz w tygodniu musisz napisać felieton, a później siadasz i piszesz powieść, to te światy nieuchronnie się przenikają.
Można powiedzieć, że w "Trocinach" próbowałeś wniknąć w głowę hejtera internetowego.
Nie internetowego, bo to byłoby co innego. To byłaby opowieść o jakimś frustracie, który siedzi przy komputerze i wypisuje komentarze z tej nienawiści. Mój bohater to nie jest człowiek, który by pisał takie komentarze. To jest człowiek, który sam ze sobą dyskutuje na temat tego kraju. Ma z nim duży problem. A nie ktoś, kto musi uprawiać internetową masturbację, żeby się lepiej poczuć. Taki troll internetowy kompensuje coś sobie i uważa pisanie postów hejterskich za rodzaj elektronicznej masturbacji. To mu coś załatwia. Jakieś napięcie rozładowuje.
Mój bohater żyje poza światem internetowym, poza światem wirtualnym. Wektor jego nienawiści jest skierowany w kierunku świata realnego. Na ulicy, w sklepie, w pociągu. I w tym sensie on jest bardziej reprezentatywny. Naprawdę nie wiem, ilu jest takich trolli internetowych, to jest trudne do zmierzenia.