Polscy politycy: wtórni analfabeci czy oczytani erudyci?
„Czytanie dla umysłu jest tym, czym jedzenie dla ciała. Jeśli ktoś nie je, to umiera, jeśli ktoś nie czyta, to umiera mu umysł. Dlatego mam wrażenie, że w Polsce otacza mnie coraz więcej umysłowych nieboszczyków” – podkreśla dobitnie Ryszard Legutko.
Z najnowszego raportu Biblioteki Narodowej wynika, że aż 56% Polaków nie przeczytało ani jednej książki w ciągu całego roku, nawet po uwzględnieniu w badaniach słowników czy książek kucharskich. Skoro – jak mogliśmy przeczytać powyżej – polscy politycy tym różnią się od większości Polaków, że czytają nie jedną, ale od kilku do nawet kilkudziesięciu książek rocznie, postanowiliśmy zapytać ich o to, co sądzą na temat tych niezbyt optymistycznych statystyk?
*W jaki sposób można odwrócić tę tendencję i – przede wszystkim – czy sami politycy mogą zrobić cokolwiek w tym kierunku? Czy nie mogliby włączyć się czynnie w promocję czytelnictwa? Jeśli tak, to w jaki sposób? Odpowiedzi polityków na kolejnych stronach. *