Czarownica Rachel Morgan, agentka Inderlandzkiej Służby Bezpieczeństwa (ISB) w Cincinnati, dostaje od przełożonego coraz mniej prestiżowe zadania. Po dwóch latach marnowania swoich możliwości na banalne zatrzymania postanawia odejść z pracy. Nie stać jej jednak na spłacenie zobowiązań wobec pracodawcy. Zostaje zatem wyznaczona cena za jej głowę. W zachowaniu życia pomagają jej dosyć nieoczekiwani sprzymierzeńcy – wampirzyca i mały, złośliwy pixy - którzy zostają zarazem wspólnikami panny Morgan w nowym biznesie: prywatnej agencji detektywistycznej. By jednak interes miał jakąkolwiek przyszłość, Rachel, oprócz unikania zamachów, musi zająć się udobruchaniem dawnego szefa. Najlepszy sposób stanowi „podanie mu na talerzu” wpływowej osoby, zamieszanej w ciemne sprawki. Czarownica postanawia, sama będąc zwierzyną, zapolować na radnego Trenta Kalamacka, którego sekretarka zginęła w dziwnych okolicznościach. Zagadkę stanowi nie tylko prawdziwa natura działalności tego zręcznego polityka i biznesmena, ale także
jego przynależność gatunkowa. Czy cel czarownicy jest człowiekiem, łakiem, a może wampirem? Nie sposób przesądzić, bo informacji o swoim pochodzeniu radny strzeże nawet pilnej niż prywatnej podmiejskiej rezydencji. A Rachel, atakowana przez amatorów nagrody na każdym kroku, nie ma wiele czasu na zamknięcie dochodzenia, które może ocalić jej życie.
Kim Harrison proponuje czytelnikowi fantastyczny kryminał noir w wersji sfeminizowanej. Główna bohaterka sama opowiada swoją historię, doprawiając ją obficie humorystycznymi (przynajmniej w założeniu) komentarzami i nie traci animuszu oraz ironicznego dystansu do rzeczywistości nawet pod postacią norki. Wprowadza nas w realia swojego świata, który tym się różni od naszego, że w wyniku niekontrolowanych należycie eksperymentów biologicznych zginęła niemal połowa „zwykłych” ludzi i wszystkie elfy, a gatunki magiczne (czarodzieje, czarownice, wampiry, łaki, pixy i fairy) zrezygnowały z ukrywania się i oficjalnie pomogły w odbudowie świata po zagładzie, symbolizowanej przez pozornie nieszkodliwego pomidora. Teraz „dwa światy” współistnieją, zachowując jednak na ogół bezpieczny wzajemny dystans i przestrzegając zasady ograniczonego zaufania. Ciekawy i oryginalny jest też pomysł autorki na wampiry. Dzielą się mianowicie na „żywe” (zarażone wirusem wampiryzmu, ale odporne na słońce i święte symbole, zarazem
jednak pozbawione pełni wampirycznych zdolności) i „martwe” (muszą żyć w ciemnościach, a krew jest im niezbędna, podlegają wielu ograniczeniom, ale zarazem są bardzo potężne). Nie polują na ofiary na zasadzie „wolnej amerykanki”. Dawca krwi musi wyrazić zgodę na obustronnie korzystną „współpracę” z wampirem, wypełniając odpowiednie dokumenty. Również magia nie jest u Harrison prostą, efektowną sztuką, co należy uznać za zaletę. Receptury na zaklęcia są bardzo złożone i choć łatwo można nabyć gotowe amulety, sięganie po prawdziwie spektakularną moc ma swoją cenę. Czarownice muszą stale mieć się na baczności, by, czerpiąc z zaświatów, bezpiecznie z nich powracać. Granica między białą i czarną magią jest płynna i kusząco łatwa do przekroczenia.
Siła historii spod znaku noir bierze się jednak głównie z ciekawej, intrygującej sylwetki głównego bohatera, charyzmatycznego, cynicznego przewodnika poprzez meandry fabuły. Tymczasem postać Rachel Morgan stanowi najsłabsze ogniwo powieści. Nie ma swady, niefrasobliwości czy po prostu uroku, który stanowi wizytówkę Feliksa Castora czy Harry’ego Dresdena. Jest płaska i irytująca, nie sposób ją polubić, zaś większość jej dowcipów jest wysilona i sztuczna. Przy dość ciekawym pomyśle na świat i spójnej wizji fabuły, autorce zabrakło lekkości narracyjnej (albo może po prostu sprawności stylistycznej). Sztywność głównej bohaterki tonuje na szczęście sympatyczny i zabawny pixy – Jenks. Dużo bardziej interesującą postacią niż Rachel jest też wampirzyca Ivy, niepraktykująca picia krwi od trzech lat i wytrwale zmagająca się z demonami swego gatunkowego instynktu. Ivy, wywodząca się z jednego z najlepszych wampirzych rodów, ma jednocześnie własne, starannie skrywane plany związane z osobą pechowej czarownicy – jej
prawdziwe motywacje stanowią jedną z najbardziej intrygujących zagadek powieści.
Choć napisana dosyć „drewnianym” stylem, powieść Harrison zaskoczyła mnie mimo wszystko raczej pozytywnie, przede wszystkim za sprawą wciągającej fabuły. Żadna rewelacja, ale całkiem solidna rozrywka. Ale gdzie tam ten (nagrodzony) romans, to naprawdę nie wiem – odnotowałam zaledwie jakiś zalążek romansu, na trzecim planie. I całe szczęście, bo im mniej romansu w kryminale, tym lepiej.