Dwa bez atu
Koszmar wojny Fryderyk Jarosy, węgierski Żyd, przeżył w ukochanej Warszawie w warunkach i okolicznościach co najmniej osobliwych. Jurandot pamięta ostatnią, wrześniową partię brydża z Jarosym. Wokół wybuchają niemieckie bomby, a tymczasem "młodszy H." rozdawszy karty, licytuje z ręki dwa bez atu. Nagle rozlega się piekielny huk, a sześciopiętrowa kamienica zaczyna się niebezpiecznie chwiać (nie bez przyczyny - eksplozja skróciła ją o dwa piętra). Jarosy otrzepuje się z kurzu, podnosi rozsypane przez rywali karty i spokojnie konstatuje: "On ma rację. To jest dwa bez atu".
W swym ostatnim występie w siedzibie Polskiego Radia, Jarosy przeczytał "Warszawę drugą", wiersz Jurandota właśnie. Ironia losu: węgierski Żyd urodzony w Pradze, z austriackim paszportem, czyta w propagandowo-strategicznej placówce patriotyczny wiersz polskiego poety.