Trwa ładowanie...

Pokazali Polskę bez Kościoła katolickiego. "Bezlitosna kpina z tego, co złe"

Centrum rozrywki w sanktuarium w Licheniu, transport publiczny, służba zdrowia i szkoły finansowane z majątku Kościoła, członkowie Episkopatu, Kaja Godek i Wojciech Cejrowski ścigani za przestępstwa. Tak wygląda Polska za 15 lat. Ale tylko w najnowszym spektaklu w warszawskim Teatrze Powszechnym.

Sztuka "Radio Mariia" jest wystawiana na małej scenie Teatru Powszechnego w WarszawieSztuka "Radio Mariia" jest wystawiana na małej scenie Teatru Powszechnego w WarszawieŹródło: fot. Magda Hueckel
d37l41h
d37l41h

Warszawski Teatr Powszechny, który w swoim motto ma zapewnienie, że "się wtrąca", rozpoczął nowy rok z przytupem. Najnowszą propozycją sceny znanej ze spektakli zaangażowanych i poruszających kontrowersyjne tematy, jest dzieło jaskrawo antyklerykalne i wyraziście antykatolickie. To "Radio Mariia" w reżyserii ukraińskiej twórczyni Rozy Sarkisian, przedstawienie przygotowane w ramach europejskiego projektu "Face to Faith", badającego współczesny stosunek do religii.  

Krucyfiksy na śmietniku

Rzecz dzieje się w Polsce w 2037 r. Na scenie zobaczyć można jak powstaje audycja tytułowego Radia Mariia, przygotowana w okrągłą rocznicę upadku katolicyzmu w Polsce. Jak przystało na audycję radiową z prawdziwego zdarzenia, są tu: wiadomości, rozmowy z ekspertami, reportaże z różnych stron kraju, sonda uliczna. Z kolejnych bloków programowych wyłania się obraz zupełnie innej Polski niż ta dzisiejsza.

Kluczowym wydarzeniem całkowicie zmieniającym bieg historii okazał się bunt przeciwko Kościołowi katolickiemu.

W jednej z radiowych rozmów naświetlone zostają przyczyny, które sprawiły, że katolicki, głęboko wierzący naród wystąpił przeciwko swoim duszpasterzom. Mowa jest o śmierci kolejnych kobiet na skutek wprowadzenia w życie i stosowania drastycznych przepisów antyaborcyjnych, mowa jest o ujawnieniu skandalicznych faktów dotyczących pedofilii wśród księży, mowa jest wreszcie nawet o masowych grobach ofiar kleru.

teatr fot. Magda Hueckel
Źródło: fot. Magda Hueckel

Upadek Kościoła obwieszczony zostaje głosem Joanny Szczepkowskiej, zaczerpniętym ze słynnego nagrania, w którym ogłosiła na antenie koniec komunizmu. Potem następuje sprzątanie po kilku wiekach kościelnej dominacji. Aktorka Oksana Czerkaszyna, przy pomocy obsługi technicznej, wrzuca do pojemników na śmieci charakterystyczne kościelne artefakty. Do kubłów trafiają portrety papieża, święte obrazki, krucyfiksy, kropidła. W śmietniku ląduje też figura Chrystusa naturalnej wielkości.

d37l41h

"Bez Kościoła ludziom żyje się lepiej"

Ciekawie wygląda w spektaklu Polska w 2037 r., w piętnastolecie obalenia katolickiego dyktatu. Wiele wskazuje na to, że ludziom bez Kościoła żyje się lepiej. Nikt nie narzuca restrykcyjnej moralności, nikt nie straszy piekłem, nikt nie domaga się kolejnych oficjalnych i nieformalnych danin, nie wykorzystuje dzieci pod pretekstem nawracania.

Majątek kościelny zostaje znacjonalizowany i przekazany na potrzeby społeczeństwa. Z pieniędzy gromadzonych przez wieki przez Kościół mogą być sfinansowane tak ważne sfery życia społecznego jak zbiorowa komunikacja, docierająca wreszcie do wszystkich miast i miasteczek, służba zdrowia i szkolnictwo. W dawnych kościołach urządza się obiekty rekreacyjne i rozrywkowe. Na jednym z filmów wyświetlanych na dużym ekranie podczas spektaklu, widać techno party w budynku dawnej świątyni.

Czy wiara jest zabroniona? Ależ skąd. Bunt nie dotyczył przecież możliwości realizowania swoich potrzeb duchowych. Chodziło tylko o odebranie przywilejów i dominującej pozycji klerowi. Można wierzyć, w co się chce, ale nie potrzeba już do tego wymagających pośredników. Katolicy nadal modlą się w domach. I tylko ci najbardziej radykalni muszą się ukrywać ze swoimi konserwatywnymi poglądami, zakładają więc katolickie podziemie.

kościół fot. Magda Hueckel
Źródło: fot. Magda Hueckel

Kaja Płodek i Wojciech Kowboj na liście gończym

Jednym z najmocniejszych fragmentów spektaklu jest oskarżenie tych, którzy zasłaniając się katolickimi przekonaniami i przykazaniami, dopuścili się zbrodni i przestępstw. Czasem czynnie, a czasem tylko biernie - przyglądając się w milczeniu złu, które działo się na ich oczach i nie protestując, witając się wylewnie z hierarchami, choćby tylko dla - nomen omen - świętego spokoju. 

d37l41h

Z radiowych głośników wybrzmiewa podczas spektaklu długi policyjny list gończy. Ścigani są członkowie Episkopatu, szeregowi księża, katoliccy publicyści, członkowie fundamentalnych organizacji, takich jak wymieniona głośno Ordo Iuris. Na ekranie pojawiają się ich twarze z czarnymi paskami na oczach i zanonimizowanymi danymi. Jednak widzowie łatwo zgadną, do których realnych ludzi nawiązują.

Wśród poszukiwanych są więc m.in. arcybiskupi Marek J., czyli Jędraszewski, Stanisław D., czyli Dziwisz. Jest Kaja G., pseudonim "Płodek", czyli Kaja Godek, fundamentalistka katolicka, broniąca praw płodów. Jest Wojciech C., pseudonim "Kowboj", znany komentator i publicysta. Nie zabrakło też innych dziennikarzy, pomagających promować katolickie dogmaty: Jacka K., pseudonim "Brat" - chodzi oczywiście o Jacka Kurskiego, prezesa TVP, czy Rafała Z., czyli Ziemkiewicza.

Ksiądz został zapytany o kolędę przez internet. Odpowiedział stanowczo

O tym, że twórczynie i twórcy spektaklu nie mają litości, jeśli chodzi o wspieranie katolickiej doktryny, świadczy obecność w tym gronie także Adama M., pseudonim "Legenda". W tej postaci bez trudu można rozpoznać Adama Michnika, redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", wielokrotnie wypowiadającego się pozytywnie o Kościele jako wspólnocie i o jej przewodnikach - hierarchach kościelnych.

d37l41h

W spektaklu pada sugestia, że nie została jeszcze podjęta decyzja, jaka będzie metoda rozliczenia katolickich przestępców: komisja pojednania narodowego, lustracja czy gruba kreska.

Fundamentaliści wytoczą najcięższe działa?

To przedstawienie to bardzo inteligentna satyra, bezlitosna kpina z tego, co złe w Kościele katolickim. Groteskowa i złośliwa, ale nie pogardliwa, ostra, momentami nawet bardzo, ale nieprzekraczająca granic dobrego smaku - bo jeśli dla kogoś takim przekroczeniem jest wyrzucanie do śmietnika kościelnej cepelii, zapomniał chyba biblijną historię o złotym cielcu i wiele momentów z Ewangelii, w których mowa jest o miłości i szanowaniu bliźniego, a nie obrazków i posążków.

Spektakl jest jednak nie tylko ideowym manifestem, jest także intrygującą, nietypową propozycją sceniczną. Twórczynie i twórcy mieli ciekawy pomysł na przeniesienie do teatru konwencji audycji radiowej - na scenie staje studio realizacyjne, a część audycji tytułowego Radia Mariia zyskuje na dodatek ilustrację w postaci scen odgrywanych przez Oksanę Czerkaszynę i Oskara Stoczyńskiego. To np. symboliczny mecz piłkarski Polska - Kościół, w której ukraińska aktorka ubrana jest w strój polskiej reprezentacji, a Stoczyński nosi na sobie... potężny model kościoła z pianki.

d37l41h

Na początku spektaklu Czerkaszyna wymienia długą listę polskich artystek i artystów, którzy podejmowali w swojej twórczości tematy religijne i musieli się z tego powodu borykać z najróżniejszymi trudnościami: od potoków hejtu przez procesy sądowe, aż do bezpośrednich ataków ze strony fundamentalistów. Wiele wskazuje na to, że ten spektakl może dołączyć do tego zestawienia dzieł, które zdenerwowały katolickich radykałów tak bardzo, że wytaczają przeciw ich twórczyniom i twórcom najcięższe działa. 

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d37l41h
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d37l41h