Jak Zachód wykończył Afrykę
Autor rozprawia się również z naczelnym mitem tyczącym się kontynentu afrykańskiego. Wielu obywateli zachodniego świata już dawno postawiło na Afryce krzyżyk. Wszak w miejscu, które charakteryzuje się tak mało przychylnymi warunkami naturalnymi, na dodatek nękanym przez konflikty etniczne oraz śmiertelne choroby, prężna i dynamiczna gospodarka nie ma jakichkolwiek szans na zaistnienie. Chang dowodzi jednak, że podobne myślenie świadczy o krótkowzroczności: "W latach 60. i 70., kiedy wszystkie rzekome strukturalne przeszkody dla wzrostu były obecne, a nawet silniej odczuwalne, gospodarka kontynentu rosła w przyzwoitym tempie."
Winą za dzisiejszy stan rzeczy autor obarcza głównie kraje zachodnie i naczelne organizacje finansowe: "Przez nagłe wystawienie niedojrzałych krajowych producentów na międzynarodową konkurencję, doprowadziły one do upadku tych niewielkich sektorów przemysłu, które udało się tym krajom zbudować w latach 60. i 70. (...) Pokłosiem (...) jest gospodarka pogrążona w stagnacji, która nie urosła (w kategoriach dochodu na głowę mieszkańca) przez trzydzieści lat. (...) Tak zwane czynniki strukturalne - uwypuklane przez ekonomistów wolnorynkowych - odgrywają więc rolę kozłów ofiarnych. Widząc, że ich ulubione rozwiązania nie przynoszą dobrych wyników, musieli oni znaleźć inne wyjaśnienia afrykańskiej stagnacji".