Nie tylko Warszawa
Łódź, jak pisał Valcini, była niczym metropolia na tyłach frontu - to tutaj gromadzili się zdemobilizowani żołnierze radzieccy czekający na powrót do ojczyzny. Tu osiedlali się również tacy pisarze, jak Nałkowska, Pasternak, Ważyk, Broniewski, Brzechwa, Jastrun czy Brandys. Przyciągało ich intelektualne ożywienie i doskonały teatr - Łódź pretendowała do miana kulturalnego centrum kraju. Był to czas, kiedy bycie pisarzem zdecydowanie się opłacało; Andrzejewski za "Popiół i diament" dostał 250 000 zł nagrody - z satysfakcją pisał do Miłosza, że w Polsce ludzie pióra są wolni od kłopotów materialnych, on sam zaś może żyć bez konieczności dorywczego zarobkowania. Jeśli ktoś nie przepadał za dłuższymi formami, doskonale odnajdywał się w prasie. Breza twierdził, że "jak do kogo się te pisma zapalą, to płacą honoraria naprawdę duże". Literaci należeli przeto do grupy szczególnie uprzywilejowanej, płacąc niższe podatki i korzystając z
domów pracy twórczej.Praca naukowa nie była za to w cenie, który to trend do dziś się utrzymuje: Wacław Kubacki za szkic o Marii Dąbrowskiej dostał prawie tyle, ile wynosiło jego trzymiesięczne uposażenie jako adiunkta ze stopniem doktora habilitowanego.