M. zastępuje księdzu W.
W październiku 1957 ksiądz Jan zanotował swój sen, w którym był z M. bardzo blisko, mieli wspólny dom, do którego właśnie wracali autobusem. Zdaniem Grzebałkowskiej M. zastąpiła księdzu W.:
„Cieszył się w dzienniku, że w stosunku do M. nie miał ani jednej nieuporządkowanej myśli. Pisał, że M. pomaga mu piękniej kochać Boga”.
Marychna uczyła księdza języka francuskiego. Po jednej z lekcji Twardowski zanotował w dzienniku, że „między nim a M. wytworzył się chyba najbardziej bezpośredni stosunek, jaki miał kiedykolwiek w życiu, chociaż są oboje wobec siebie strasznie delikatni, przewrażliwieni, skłonni do ceregielów”.
Na zdj. jedna z dedykacji na piecu księdza Jana.