Marychna (M.)
„Tak naprawdę dopiero latem 1962 roku Jan Twardowski zanotował w swoim dzienniku, że zmora W. minęła i larwa spadła. Zapisał, że znów zaczął się modlić po kapłańsku” – czytamy dalej w Księdzu Paradoksie , ale autorka nie zatrzymuje się dłużej przy tych słowach i przechodzi od razu do kolejnej ważnej kobiety w życiu księdza Twardowskiego . Mowa o Marychnie, którą w dzienniku nazywał najczęściej M.
„Pojawiła się w jego życiu jesienią 1957 roku, kiedy przeżywał zerwanie przyjaźni z W. […]* Była młoda, pracowała w jednym z warszawskich wydawnictw. Notował, że w życiu strasznie dużo przecierpiała*”.
Na zdj. biblioteczka księdza Jana.