Karl Ove Knausgard ''Moja walka. Księga 3''
Krzysztof Varga pytał jakiś czas temu: co też my, czytelnicy, poczniemy, gdy "saga" Knausgarda się skończy i nie pozostanie nam do przeczytania kolejny tom? Pytanie należy póki co zawiesić, gdyż wraz z publikacją trzeciej odsłony "Mojej walki" jesteśmy dopiero w połowie cyklu. Tym razem norweski pisarz cofa się do lat dzieciństwa, które upłynęło w zawieszeniu pomiędzy czułą matką a apodyktycznym ojcem. Teoretycznie znamy to już z poprzednich tomów: językowa precyzja i pozorna obojętność prowadzą nas do bardzo wnikliwej analizy mechanizmów, jakimi rządzi się ludzka natura.
Fakt, że w wypadku osób znających dwie poprzednie powieści Knausgarda trudno pewnie wywołać efekt zaskoczenia, w żaden sposób nie odbiera jednak (nie)przyjemności lektury. Niektórzy recenzenci, jak np. Przemysław Zańko , zwrócili uwagę na to, że na okładce "Mojej walki" powinno znaleźć się ostrzeżenie dla co wrażliwszych czytelników. Ja pozostanę jednak przy przekonaniu, że literatura powinna stanowić wyzwanie i zmuszać do konfrontacji. W tym wypadku: konfrontacji z własnymi utajonymi lękami i traumami.