Aglai Veteranyi nie da się łatwo zapomnieć. Jej debiutancka książka, słodko-gorzkie Dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze tkwi w pamięci, niepokoi jeszcze długo po odłożeniu na półkę. Jej dzieciństwo było jak z dziewiętnastowiecznej powieści w odcinkach, z tych czytanych pod makatką z jeleniem: toczyło się między cyrkiem i szwajcarską szkołą dla dziewcząt, teatrzykiem variétés i Transylwanią. Jeśli tak wygląda życie, i to w drugiej połowie dwudziestego wieku, to jak może wyglądać sztuka? No właśnie. W wieku dwudziestu lat Aglaja stworzyła siebie na nowo. Wybrała sobie imię, kraj, a przede wszystkim język. Niemieckiego uczyła się gorączkowo, heroicznie, w krótkim czasie opanowała go perfekcyjnie, ale pozostała wewnątrz języka i na zewnątrz jednocześnie, dzięki czemu wyostrzyła się jej wrażliwość na gry językowe, niuanse znaczeń, wyczucie paradoksu. Podobnie jak jej dzieciństwo zacierało granice między życiem i zmyśleniem, lata dorosłe zatarły granice między życiem i sztuką. Aglaja przetwarzała każdą
chwilę w teatr, literaturę, poezję. Jej życie było nieustającym happeningiem, odciskała ślad w każdym, kogo spotkała.
Nazwiska Katarzyny Leszczyńskiej nie ma na okładce ale to ona, podążając śladem nieżyjącej już Aglai zebrała ogromny, fascynujący materiał biograficzny, rozproszone teksty, fotografie, relacje. Przetłumaczyła nieznane dotąd w Polsce monologi teatralne, formy poetyckie, aforyzmy, wywiady. Dowody niewiarygodnej wrażliwości i ogromnego cierpienia, przetwarzanych w literaturę. To bardzo intymne, bardzo odważne, bardzo okrutne teksty. W wieku czterdziestu lat Aglaja Veteranyi zdjęła ciężkie buty i poszła na spacer po dnie jeziora. Z fotografii na okładce spogląda na nas oczami kobiety, dziecka i smutnego klauna. I każe o sobie pamiętać.