Trwa ładowanie...
wywiad
11-01-2012 12:59

„Po prostu czuję ten język” – z Wierą Szkolnikową rozmawia Marek Doskocz

Dziesięć lat temu poznałam przez Internet naprawdę ciekawą osobę. Od dnia, kiedy zaczęliśmy rozmawiać, odkryliśmy, że mamy ze sobą bardzo wiele wspólnego, np. kochaliśmy te same książki. Znajomość zakończyła się ślubem i przeprowadzką do Kanady do mojego męża. Można by więc rzec, że ożenił się ze mną, bo czytałam „Obłoki Magellana” Lema.

„Po prostu czuję ten język” – z Wierą Szkolnikową rozmawia Marek DoskoczŹródło: "__wlasne
d36mdvk
d36mdvk

Marek Doskocz: Kiedy możemy się spodziewać trzeciej części Namiestniczki ?

Wiera * Szkolnikowa :*Trzecią część planuję skończyć jeszcze w grudniu. Następnie kilka miesięcy potrwa tłumaczenie. Tak, więc wydaje mi się, że książka ukaże się latem przyszłego roku, może wiosną. Wszystko będzie zależeć od wydawcy.

M.D: Piszesz po angielsku czy rosyjsku?

W.Sz:Po rosyjsku. Pomimo tego, że znam angielski dosyć dobrze, to jednak nie jest to mój język ojczysty. Jeśli chodzi o rosyjski, to po prostu czuję ten język i jestem na bieżąco ze wszystkimi jego niuansami. Doceniam piękno tekstu pisanego w języku angielskim, chociaż sama nie jestem w stanie osiągnąć tego poziomu. Mimo to wolę mój własny język.

M.D: Kogo byś poleciła przeczytać, jeśli chodzi o rosyjskojęzycznych współczesnych autorów fantasy?

W.Sz:Przede wszystkim chciałabym wspomnieć moich ulubionych autorów, którymi są Marina i Siergiej Diaczenko. Bardzo dobrze wychodzi im łączenie logiki ze zmysłowością oraz ukazywanie istoty relacji międzyludzkich. Kolejny dość znany duet pisarzy to H.L. Oldi. Podoba mi się ich styl pisania, poziom wiedzy oraz ukryte w ich tekstach postmodernistyczne odnośniki. Lubię też historyczne fantasy w wykonaniu Andrieja Walentinowa, a także cykl „Warlocks and Ministers” Julii Łatininy oraz humorystyczne powieści Olgi Gromiko.

d36mdvk

M.D: Czego możemy się spodziewać w trzeciej części trylogii?

W.Sz:Jest to zakończenie historii i w pewnym sensie także koniec świata. Po prostu zamknięcie wszystkiego. Pojawią się różne odpowiedzi, nie będzie już żadnych nowych zagadek – np., czym lub kim właściwie jest Ared, jaki los czeka bohaterów, jaką cenę trzeba zapłacić za błędy z przeszłości…. Ktoś zginie, ktoś przeżyje (i będzie tego żałował), ktoś będzie żył długo i szczęśliwie, nawet, jeśli ciężko będzie w to uwierzyć.

M.D: Namiestniczka to klasyczna epicka fantasy. Swoich bohaterów budowałaś od podstaw, czy jakieś pierwowzory chodzą po ziemi z charakterami, jak te, które znamy z kart cyklu? (śmiech)

W.Sz:Wkładam wiele wysiłku w to, aby mój świat fantasy był adekwatny do historii. A Surem ma z historią wiele wspólnego, zwłaszcza jeśli chodzi o okres średniowiecza w Europie. Niektóre z tych podobieństw są oczywiste, natomiast inne są nieco ukryte. Podobnie jest z bohaterami trylogii – jedni mają swoje prototypy w historii (np. Enrissa ma nawet dwa – Elżbietę I i Katarzyną Wielką), a niektórych stworzyłam od podstaw. Są też bohaterowie, którzy przypominają mi moich przyjaciół.

M.D: Co było impulsem, który spowodował, że zaczęłaś pisać cykl „Namiestniczka”?

W.Sz:Wszystko zaczęło się od pewnej gry z moimi przyjaciółmi. Nie było dokładnego opisu świata. Jedynie to, co było potrzebne do gry. Bałam się, że nie będę w stanie tego wszystkiego zapamiętać, więc zaczęłam pisać, spisywać całą historię. Wtedy nawet jeszcze nie myślałam o wydaniu tego, co tworzyłam, ani nawet o ukończeniu pisania. Oczywiście nie miałam też pojęcia, że w przyszłości powstanie przetłumaczona na wiele języków trylogia, po którą sięgnie tysiące czytelników.

M.D: Pierwszy tom jest ogromny. Ile czasu zajęło Ci pisanie go? Masz jakieś specyficzne warunki, które muszą być spełnione, zanim weźmiesz się za pisanie?

W.Sz:Napisanie pierwszej części zajęło mi kilka lat – zaczęłam ją pisać w roku 2005. Jednak po napisaniu kilki rozdziałów minął mi zapał do dalszego pisania. Rok później jedna z moich przyjaciółek przeczytała to, co zdążyłam napisać i przekonała mnie do kontynuacji pisania. Nawet przy jej pełnym wsparciu dokończenie książki zajęło mi około dwóch lat. Natomiast drugą część napisałam w siedem miesięcy.

d36mdvk

Jeśli chodzi o warunki do pisania…. Może zabrzmi to strasznie, ale nie potrafię pracować, gdy jestem w dobrym nastroju. Po prostu muszę czuć to, co odczuwają bohaterowie, ich emocje. Potrzebuję żyć ich życiem, a nie potrafię tego zrobić bez pewnego rodzaju nacisku. Ważny jest też spokój, co przy trójce dzieci, jak sobie można wyobrazić, nie jest łatwe.

M.D: Na co dzień czytasz, czym się inspirujesz?

W.Sz:Jako dziecko czytałam dużo klasycznego science fiction. Dlatego nie mam problemów z wyobrażeniem sobie różnych miejsc, czy światów. Tolkien nauczył mnie, jak stworzyć swój własny.

Potem - jakoś w latach dziewięćdziesiątych - powieści fantasy pojawiły się na rosyjskim rynku, więc w końcu mogłam przeczytać książki autorów takich jak: Tolkien, Lewis, czy Zelazny. Od razu pokochałam ten gatunek i zaczęłam myśleć o stworzeniu własnego świata. Po pewnym czasie udało się ten mój plan zrealizować.

d36mdvk

M.D: Czym się zajmujesz poza pisaniem?

W.Szk:Zajmuję się domem i wychowywaniem trójki dzieci – pięcioletniego synka oraz dwa lata starszych bliźniąt - chłopca i dziewczynki (tak, to ironia, czyż nie?).

M.D: Kiedy znajdujesz czas na pisanie zajmując się trójką dzieci? Nianię wynajmujesz? (śmiech)

W.Sz:Piszę w wolnym czasie, gdy nie mam już żadnych obowiązków domowych, albo gdy dzieci już śpią. Chociaż im są starsze, tym mniej snu potrzebują i trochę mnie to przeraża (śmiech). Na szczęście mój mąż jest bardzo wyrozumiałą osobą i pomaga mi, jak tylko może - na przykład zabiera całą trójkę na spacer.

M.D: Co spowodowało, że wyjechałaś do Kanady?

W.Sz:**Dziesięć lat temu poznałam przez Internet naprawdę ciekawą osobę. Od dnia, kiedy zaczęliśmy rozmawiać, odkryliśmy, że mamy ze sobą bardzo wiele wspólnego, np. kochaliśmy te same książki. Znajomość zakończyła się ślubem i przeprowadzką do Kanady do mojego męża. Można by więc rzec, że ożenił się ze mną, bo czytałam Obłoki Magellana Lema .

d36mdvk

M.D: Poza Namiestniczką masz już zaplanowane jakieś kolejne książki czy zamierzasz odpocząć po zakończeniu pisania trylogii?

W.Sz:Na pewno będzie jakaś przerwa. To zupełnie naturalne, że po napisaniu powieści, stworzeniu czegoś nowego człowiek czuje się wyczerpany. Tak więc taki odpoczynek jest jak najbardziej wskazany, jednak z pewnością wrócę do pisania. Mam w planach jeszcze jedną książkę o Surem. Czas akcji będzie obejmował okres około tysiąca lat przed Enrissą. Myślę również o humorystycznej fantasy, a także o książce o zupełnie nowym świecie, nie mającym nic wspólnego z Surem. Nie wiem jeszcze, od której książki zacznę. Na pewno dużo zależy od wydawcy.

M.D: W Polsce Twój cykl cieszy się dużą popularnością. Byłaś kiedyś w Polsce? Jeśli nie, to kiedy nas odwiedzisz?

W.Szk:W Polsce byłam niestety tylko raz, w drodze do Kanady. Z pewnością to nadrobię, jeśli tylko udałoby mi się pogodzić to z obowiązkami wobec rodziny.

M.D: W takim razie zapraszam w imieniu swoim i Twoich fanów.

W.Sz:Byłabym zachwycona.

d36mdvk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36mdvk