Na szczęście inni mają jeszcze gorzej!
Krótko mówiąc - szczęście jest nudne?
W literackim sensie na pewno. Poza tym, całe nasze życie jest taką sinusoidą raczej melancholii, smutku, nudy z pewnymi pikami szczęścia. Być może jest w tym moim opisywaniu tragedii i smutków pewien niezamierzony koniunkturalizm z mojej strony - otóż, na ich tle smutki i tragedie moich czytelników wydają się być mniejsze, są relatywizowane. "O, mi jest źle", "zostałam opuszczona", "zostałam zdradzona", ale temu facetowi, o, jemu to jest dopiero źle! I ja tak naprawdę - strasznie to zabrzmi pozytywistycznie - piszę ku pokrzepieniu serc.
Przyzna Pan, że to okrutne - pocieszanie się nieszczęściami i traumami innych? Terapia dramatami innych?
Ale tak jest, nawet jeżeli czytelnicy nie czynią tego świadomie. Na podobnej zasadzie działają wszystkie media - only bad news is good news. Nie robię tego z wyrachowania. Sam też tak funkcjonuję, sam siebie również tak pocieszam, i tak samo widzą to inni ludzie. Nie mam do pierwszego, już mi się pieniądze skończyły, ale w tej Afryce jeszcze ciągle nie mają co jeść, więc moje problemu są w efekcie trywialne i minimalne.