Smutek skomercjalizowany
A czy to, że czytają Pana głównie kobiety, robi Panu jakąś różnicę? Wolałby Pan, żeby więcej mężczyzn sięgało po "Samotność w sieci" czy "Intymną teorię względności"?
Akurat tutaj jestem absolutnie aseksualny. Z moich książek więcej dowiedzą się o sobie mężczyźni niż kobiety. Kobiety dowiadują się właściwie jednej dla nich zdumiewającej rzeczy: "Skąd Pan wie tyle o mnie i opisuje to tak, jak ja bym nie potrafiła tego wyrazić?". Kobiety z moich książek uczą się być może radzić sobie z cierpieniem.
W wywiadzie-rzece udzielonym Dorocie Wellman powiedział Pan nawet: "ja zajmuję się smutkiem". Można powiedzieć, że żyje Pan ze smutku.
(śmiech) Chyba nie aż tak skomercjalizowałem ten smutek. Smutek mnie zatrzymuje i smutkiem się interesuję. Nawet jako chemik pracuję także w projektach, które służą również tworzeniu substancji chemicznych, które mają się przeciwstawić smutkowi, ale to osobny temat. Smutek ma bardzo dużo odcieni i barw, ma ich całe widmo. Szczęście jest monochromatyczne i trudno coś ciekawego o szczęściu napisać. Wszyscy przeżywają szczęście niezwykle podobnie. Zresztą ludzie szczęśliwi nie piszą książek - są tak strasznie zajęci swoim szczęściem, że nie mają po prostu - i słusznie - na to czasu.