Andrzej Stasiuk płaczący nad "Samotnością w Sieci"
A skoro już mówimy o "Samotności w Sieci", to bardzo mnie ciekawi fakt, że tę książkę opublikowało akurat wydawnictwo Czarne. Jak doszło do tego, że wysłał Pan swoją pierwszą powieść właśnie do Moniki Sznajderman i Andrzeja Stasiuka? Czarne nie publikuje literatury popularnej, a tu nagle taka niespodzianka?
(śmiech) Tę historię opowiedział najlepiej w jednym z wywiadów sam Stasiuk. Mieszkałem wtedy we Frankfurcie nad Menem i kompletnie nic nie wiedziałem o polskim rynku wydawniczym. Leszek Bugajski dostał ode mnie przypadkowo fragment "Samotności w Sieci" i opublikował to "Playboy" w numerze z rozebraną piosenkarka Shazzą. Potem Bugajski gorliwie mnie przekonywał, żebym opublikował całą książkę. Z Internetu wydrukowałem sobie listę wszystkich wydawnictw, od Amber do Zysku, i któreś na liście, niedaleko szczytu było Czarne. Zapakowałem w kopertę manuskrypt i wysłałem do Wołowca. Po tygodniu zadzwoniłem i pani Monika Sznajderman powiedziała mi, że manuskrypt dotarł i że oni to wydają.
Potem dowiedziałem się, że Andrzej Stasiuk z pół litrem wódki poszedł na górę, przeczytał tę książkę, popłakał się, zszedł rano na dół i powiedział: "wydajemy". Ale ponieważ było to wydawnictwo, które wydawało literaturę niszową, np. albańską, ukraińską czy rumuńską, pomyśleli, że oni sami sobie z tym nie poradzą, więc zadzwonili do swoich znajomych z Prószyńskiego, i namówili się, by podjąć wspólnie ryzyko finansowe i razem to wydali. Sam Andrzej Stasiuk opowiedział, że dzięki tej książce udało im się potem wydać w Polsce bardzo dużo literatury albańskiej czy ukraińskiej, za co on Bogu dziękuje.