Maria Rodziewiczówna
W zdobywaniu popularności i poczytności Marii Rodziewiczównie dorównywał chyba tylko Sienkiewicz, choć dziś jej pisarstwo trąci myszką. Wychowana na porządnej pensji dla panien, córka zesłańców na Sybir, gorliwa katoliczka. Brzmi nieszczególnie zajmująco, a tymczasem to ona w wieku 24 lat ścina włosy na krótko, zakłada męski strój i przejmuje opiekę nad rodzinnym majątkiem.
Zalicza udany debiut literacki, jest aktywna społecznie i zarządza posiadłością - nie sama i nie z mężczyzną u boku. Partneruje jej Helena Weychert, którą potem na całe 20 lat zastąpi kuzynka Rodziewiczówny, Jadwiga Skirmunttówna. Nagle Rodziewiczówna milknie. Nie żyje? - zastanawiają się wielbiciele jej prozy.
Odpowiedź przynosi Konopnicka w liście do syna: "Jest Rodziewiczówna, ale nie mieszka w Nicei, tylko Monte Carlo. Dwa razy przyjeżdżała już mnie odwiedzić. Zupełnie teraz przejęta buddyzmem - i to jako wyznawczyni gorąca. I ja odnoszę się do buddyzmu sympatycznie, ale jako do systemu filozoficznego. [...] Ona zaś jako do religii. Należy do warszawskiej loży buddystów [...] Niedawno właśnie odprawiała buddyjski post. [...] Z tej gorliwej klerykałki - co się zrobiło. Co prawda to też klerykałka, tylko buddyjska".