Wysoka cena za bycie "królem pederastów"
Tomasik pisze w "Homobiografiach", że na początku małżeństwa Iwaszkiewicz być może rzeczywiście nie romansował z mężczyznami. I dalej: "W oficjalnych tekstach Iwaszkiewicz nie pisał wprost o swoim homoseksualizmie, za to chętnie wspominał o wieloletnim małżeństwie i córkach, dzięki którym doczekał nie tylko wnuków, ale nawet prawnuka".
We wspomnieniach akademickich pisarz kreował się wręcz na podrywacza dziewczyn i pisał o flirtach z dwiema siostrami, które odwiedzał: "Dzisiejsi maturzyści pokpiwaliby z tych wizyt nieprawdopodobnie, były one bowiem całkowicie bezinteresowne w sensie erotycznym, panienki były ładne i miłe - ale dalej niż pocałunki - i to, o zgrozo, nie w usta! - sprawy nie poszły".
Za bycie "królem pederastów" (określenie Stefana Kisielewskiego) Iwaszkiewicz płacił dość wysoką cenę. Obok plotek i insynuacji, pisarz - będący przecież prezesem ZLP, posłem na Sejm i pupilem władz - nie uniknął także inwigilacji ze strony służb.