PiS zabrał się za interpretowanie poezji Miłosza. Wyszło jak zwykle
- Wstyd, że wykształceni przedstawiciele władzy dają młodym ludziom tak prymitywną lekcję dosłownego odczytania poezji - mówi WP polonistka Iwona Ochocka z Tczewa w reakcji na masowe polityczne interpretacje fragmentu wiersza Miłosza.
Nie wiadomo, co było w szkole gorsze - rysowanie wzorów elektronowych cząsteczki z uwzględnieniem wiązań spolaryzowanych, czy może pytanie padające z ust rozmarzonej polonistki, które wzbudzało w nas blady strach: "co poeta miał na myśli?"
Sprawa raczej trudna: przebrnąć przez meandry metafor, epitetów, porównań, apostrofów, synonimów i chyba najgorszych z nich wszystkich, czyli alegorii. Brrr! Do kogo poeta się zwraca? A przecież wcale nie poeta, tylko podmiot liryczny! Z jakim przesłaniem? Kiedy skończy się lekcja? Może nawiedzona polonistka nie zdąży mnie zapytać?
Tymczasem, nieoczekiwanie, poezja znów nas dopadła. Po latach, gdy spokojnie oglądaliśmy Netfliksa i przeczesywalśmy media społecznościowe w poszukiwaniu postów, które można polubić, nagle znów wstąpił nam na plecy zimny pot. Oto Donald Tusk zacytował poetę i cały koszmar z lekcji "polaka" nagle do mnie wrócił.
Cały naród, z politykami prawicy na czele, rzucił się do interpretacji poezji. Wszyscy znają się już nie tylko na skokach narciarskich, ale też na wierszach. I wciągają w to nas, obywateli! Co dalej? Może jeszcze każą nam napisać z tego rozprawkę na piątek?!
Protest przeciw „Lex TVN”. Donald Tusk zwraca się do prezydenta Dudy
Donald Tusk rzeczywiście wyrecytował na proteście w obronie wolności słowa i stacji TVN ten fragment wiersza "Który skrzywdziłeś" Czesława Miłosza:
"Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta".
Do interpretacji nie tylko samego wiersza, ale i intencji Tuska, rzucili się politycy prawicy na antenie TVP i Polsatu, z Marcinem Horałą u redaktora Rymanowskiego na czele. Wiadomo, kujony z PiS wiedzą najlepiej, jak wiersz Miłosza interpretować. Na polskim uważali, siedzieli w pierwszej ławce, pilnie notowali, więc świetnie wiedzą, co Miłosz miał na myśli. Jak nam powiedzieli, Tusk życzy prezydentowi Dudzie śmierci, chce go powiesić na gałęzi. Albo chce, żeby ten sam się powiesił. Grubo!
Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta RP: "Tusk życzy przeciwnikowi śmierci samobójczej. Publicznie".
Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego: "To wezwanie do zabójstwa prezydenta".
Adam Andruszkiewicz, sekretarz stanu w kancelarii premiera: "Zemsta i nienawiść. Czyste zło. Brak pozytywnego programu. Oto oferta PO dla Polaków. Dziękujemy za szczerość!".
Poseł PiS Andrzej Horała: "Tusk powie, że to poezja, że on nie chce osobiście wieszać, ale sugestia jest jasna - kolejna bariera przekroczona".
Zmroziło mnie. Czy Krystyna Pawłowicz ma rację? Nieco zagubiony i zdezorientowany, dzwonię do polonistki Iwony Ochockiej, dyrektorki szkoły w Tczewie. Pytam, jak ona odczytuje interpretację wiersza przez polityków PiS?
Ochocka: - Odczytywanie poezji w sposób dosłowny jest nie tylko ogromnym nadużyciem, ale i elementarnym błędem, którego nie popełniają nawet uczniowie szkoły podstawowej. Wstyd, że wykształceni przedstawiciele władzy dają młodym ludziom tak prymitywną lekcję.
Polonistka uważa jednak, że Tusk niepotrzebnie sięgał po Miłosza na wiecu, stąd nieporozumienia:
- Tusk przestrzelił w swoim przemówieniu, bo większość ludzi, niezależnie od wykształcenia, nie pojmuje poezji - mówi mi Ochocka. - Czasy nie są poetyckie. Coraz mniej w naszym języku finezji, coraz więcej dosłowności; mało eufemizmów, dużo wulgaryzmów. Nie rozumiemy zatem metafor i nie umiemy ich interpretować. Jeśli ktoś nagle użyje na proteście utworu tak trudnego poety, jakim jest Miłosz, to nie ma się co dziwić, że ludzie potrzebują potem wyjaśnienia. A wystarczy pamiętać, że poezji nie należy odczytywać dosłownie. Jaki sens miałyby wówczas te wszystkie środki artystycznego wyrazu, dzięki którym twórczość niektórych poetów jest ponadczasowa i uniwersalna?
Ochocka tłumaczy, jak można odczytać wiersz Miłosza: - Podmiot liryczny nikogo nie namawia do samobójstwa, to jest jakiś absurd interpretacyjny! Utwór "Który skrzywdziłeś" Czesława Miłosza jest przestrogą dla ludzi władzy. Zagrożeni mogą się poczuć ci, którzy doskonale rozumieją zawarte w wierszu przesłanie i wiedzą, że są jego adresatami. W myśl prostej zasady: uderz w stół, a nożyce się odezwą.
Jak zatem zinterpretować słowa o sznurze i gałęzi? Ochocka: - Mówiąc najprościej, to POETA pamięta. To on spisze i przekaże przyszłym pokoleniom wszystkie haniebne uczynki i krzywdy zadane prostemu człowiekowi, szaremu obywatelowi, a niesława będzie tak wielka i dotkliwa, że lepiej odebrać sobie życie niż jej doświadczyć. Oczywiście, to dotyczy ludzi honoru. Wiersz powstał w 1950 roku, zatem rozumienie pewnych pojęć było zupełnie inne, podobnie jak wrażliwość na dzisiejszą gangsterkę polityczną i językową manipulację.
Dziękuję Ochockiej i zastanawiam się, jaka z jej wypowiedzi płynie lekcja dla polityków? Może taka, że z poezją powinni jednak obchodzić się ostrożnie, bo łatwo tu o "pałę", czyli jedynkę z interpretacji wiersza. Co prawda teść obecnego prezydenta RP, ojciec Agaty Kornhauser-Dudy, to znany poeta Julian Kornhauser, ale to nie znaczy, że cała prawica ma jakiś monopol na cytowanie poezji (w tym ukochanego przez nich Zbigniewa Herberta), jej rozumienie i interpretowanie.
Nie wierzycie? Weźmy premiera Morawieckiego w 2017 roku, który chciał zabłysnąć przed publiką i zaczął cytować poetę, a w sumie zacytował dwóch. Morawiecki zaczął Mickiewiczem z Inwokacji do "Pana Tadeusza", a potem poleciał już Kochanowskim z fraszki "Na zdrowie":
Morawiecki: "Służba zdrowia, wielki obszar, o którym można bardzo długo mówić... we fraszce Kochanowskiego 'Szlachetne zdrowie… ile cię trzeba cenić', eee… 'jako smakujesz, aż się zepsujesz' prawda... i wtedy dopiero wiemy, kiedy brakuje nam tego zdrowia, eeee…" Widać, że coś tam w głowie zostało z lekcji polskiego, ale chyba niewiele. Miało wyjść elokwentnie, a tu klapa.
Dlatego moja rada dla polityków używających poezji w walce o wyborców: uważajcie! Czy zapomnieliście już, jak ściągaliście poprawną interpretację trudnego wiersza na klasówce od mądrzejszej koleżanki, która teraz pewnie pracuje w szkole za ćwierć waszej pensji?