A inny przykład?
Działalność sowieckich partyzantów, czy raczej dywersantów, na okupowanych Kresach. Za swych wrogów uważali nie tylko Niemców, ale także walczących z Niemcami AK-owców. "Brygada Śmierci" mjr. "Łupaszki" wzięła swą nazwę od tego, że sowieccy partyzanci dokonali podstępnego mordu na 80 polskich partyzantach, zdobywszy wcześniej ich zaufanie wspólnymi akcjami przeciwko Niemcom. Trzeba jasno powiedzieć: Sowiety w tej wojnie nie były naszym sojusznikiem! Ich celem nie był sojusz z Polską, lecz jej zdominowanie i ten cel, z pomocą naszych aliantów, osiągnęli. Bo przecież formalny "sojusz" z lipca 1941 r. wymusili na nich zachodni alianci.
Przy okazji odkrycia zbrodni katyńskiej skorzystali z pretekstu, by zerwać stosunki z legalnym rządem RP na uchodźstwie i stworzyć swój kolaborancki rząd. Późniejsze "braterstwo broni" z wojskiem "ludowym" oparte było również na podporządkowaniu, a nie na sojuszu. To dlatego misja gen. Andersa w Rosji była z góry skazana na niepowodzenie i trzeba było ewakuować Wojsko Polskie, którego Sowiety nie były w stanie sobie podporządkować. W ostatnich latach ustalono, że przez szeregi wojska "ludowego" przewinęło się od 1943 do 1989 r. 22 tys. oficerów sowieckich. Przy okazji rocznicy ohydnych zbrodni z lata 1941 r. warto się zdobyć na głębszą refleksję. Powinna ona także dotyczyć problemu polskiej "wdzięczności" za zniewolenie, wyrażonej w stojących ciągle na polskiej ziemi pomnikach armii agresora.