Polityka się zmieniła, ale druki nie
Kiedy Grzegorz Bernard składa podanie o przyjęcie do policji, ma 29 lat i do działu kadr przynosi starannie wykaligrafowany życiorys, który rekrutujący go policjant praktycznie wyrzuci do kosza. Pisze się na miejscu, przecież charakter pisma też mówi wiele o człowieku. Po godzinie wypisywania kolejnych miejsc pracy, słyszy pytanie: "A pałką dacie radę bić?", a potem parę zdań na temat pracy, która jest czymś więcej, bo to służba. Kiedyś polegała na służeniu władzy i to było dobre, ale teraz, niestety, czasy się zmieniły i trzeba służyć społeczeństwu.Bernard wypełnia kolejne strony kwestionariusza, by w pewnym momencie zadeklarować katolicyzm i brak przynależności partyjnej. Wtedy kadrowiec z żalem komentuje, że tego pisać nie trzeba: polityka się zmieniła, a druki nie. Nawet epizod solidarnościowy nie ma tu żadnego znaczenia, teraz, w tych "nowych czasach".
Kiedy wreszcie trafia do dochodzeniówki, szybko staje się w oczach przełożonych idealnym materiałem, z którego można ulepić wszystko - dobrą gliną.