Trwa ładowanie...

Paweł Huelle stawia sprawę jasno. "Z pandemii nie wyłoni się lepszy świat"

Pandemia koronawirusa najboleśniej dotknęła branżę artystyczną. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. COVID-19 może okazać się świetnym materiałem na oscarowy hit. - Na pewno scenarzyści w Hollywood robią już notatki pod przyszłe scenariusze - mówi w rozmowie z WP Paweł Huelle, autor takich bestsellerów jak "Weiser Dawidek" czy "Pierwsza miłość i inne opowiadania".

Paweł HuellePaweł HuelleŹródło: East News
d28rbk5
d28rbk5

Maciej Kowalski: Nie sposób nie zadać na początek innego pytania: jak zdrowie? I co wynika dla ludzi z tego, że to niewinne, banalne, zadawane bezwiednie pytanie nagle nabrało egzystencjalnego charakteru?

Paweł Huelle: U mnie nie najgorzej. Jestem po 60. i prowadziłem przez lata mało ekologiczny tryb życia, co daje o sobie znać, ale jeszcze niezbyt dramatycznie. Fakt, że zwyczajowe pytanie zadawane przyjaciołom czy znajomym przez telefon: "jak się masz?", "jak się czujesz?", nabrało teraz nieco innego znaczenia. Ukrywa się w nim niewypowiadana obawa. Przecież nie zapytamy z grubej rury: "a robiłeś sobie test? Bo słyszałem, że byłeś na weselu...".

 Jakim doświadczeniem był dla ciebie czas zamknięcia, odcięcia od świata, zawieszenia relacji towarzyskich? Czy to był dramat, czy błogosławiony odpoczynek od galopującej rzeczywistości?

Nie był to ani dramat, ani błogosławiony odpoczynek. Stan pośredni. Od pewnego czasu wiodę życie samotne z wszystkimi plusami i minusami takiej sytuacji. Akurat nie planowałem żadnych wyjazdów, więc nie było czego żałować. Owszem, galopująca rzeczywistość nieco zwolniła, świat nieco zwolnił. Nie miałem i nie mam nic przeciwko temu. Urodziłem się w ubiegłym stuleciu. Przysposobiony byłem do nieco wolniejszego tempa. A okres podboju życia, traktowania nowości i zmiany jako wartości samych dla siebie mam już szczęśliwie za sobą. Kolokwialne powiedzenie - wyluzuj - nagle odkryło trochę nowy sens.

Najazd turystów na Karpacz. O koronawirusie większość z nich zapomniała

Czytałeś? Pisałeś? Uczyłeś się czegoś nowego? Odkryłeś w sobie jakieś nieznane talenty?

Pisałem. Dużo czytałem. Najgorszy był pierwszy okres z zakazem wstępu do lasu i nad morze. To mnie wtedy z lekka załamało, bo nagle odpadły dwie największe przyjemności: lasy oliwskie, plaża Jelitkowo, Brzeźno. Wróciłem trochę do starożytnej greki, chyba bez olśniewających rezultatów.

d28rbk5

Czy miałeś jakiś specjalny zestaw lektur? Czy tak jak wiele innych czytelniczek i czytelników rzuciłeś się na "pandemiczne" książki: "Dżumę" i "Dekameron", czy raczej uciekałeś od takich tematów?

Pod względem lektur nie poszedłem traktem Camusa ani Daniela Defoe. Analogie pomiędzy dżumą - tą w Oranie i tą w Londynie - a obecną pandemią oczywiście istnieją. Ale jest zbyt wiele różnic - medycznych, społecznych, politycznych, socjologicznych - by te znakomite dzieła mogły nas przeprowadzić przez morze obecnej epidemii. W sensie przewodnika intelektualnego czy duchowego. Czytałem Manna, Dostojewskiego, Bunina, Iwaszkiewicza. I poetów. T.S. Eliota, Rilkego, Kawafisa, Miłosza, Grochowiaka, Czechowicza. Ponadaktualność takich autorów daje poczucie dystansu do codziennych raportów - nie sposób wyłączyć serwisów informacyjnych - o liczbie zarażonych, zmarłych, aferach maseczkowych i tak dalej.

Czy czas izolacji był czasem płodnym pod względem twórczym, czy raczej nie byłeś w stanie wtedy pisać?

Szybciej skończyłem książkę, nad którą pracowałem od dłuższego czasu. Zbiór dwunastu opowiadań zatytułowany "Talita", który ukaże się nakładem wydawnictwa Znak. O ile nie zwinie nas pandemia, premiera przewidywana jest na poniedziałek 28 września. Na scenie teatru miejskiego w Gdyni, którego jestem dramaturgiem.

d28rbk5

Dowiedziałeś się o sobie czegoś nowego przez ten czas? Odkryłeś, że bez czegoś nie potrafisz żyć? Albo że coś, o czym myślałeś, że nie potrafisz bez tego żyć, okazało się zupełnie niepotrzebne?

Mówiłem już o zamknięciu - w pierwszym okresie pandemii - lasu i morza. To było najgorsze. Poza tym tęskniło się za ulubionymi restauracjami - nienawidzę gotowania - żeby wpaść na lunch ze dwa razy w tygodniu. Zakaz rowerowania nie dotknął mnie za bardzo, bo jeszcze wtedy było dla mnie za zimno. Teraz to nadrabiam.

Jednym ze smutnych wydarzeń tego czasu była śmierć Jerzego Pilcha. Co straciłeś wraz z jego odejściem?

Odejście Jerzego Pilcha odebrałem boleśnie. Osobiście. Byliśmy może nie przyjaciółmi, ale na pewno dobrymi kolegami. Wzajemnie sobie kibicowaliśmy. Szczerze.

d28rbk5

 A co straciła z Pilchem polska literatura czy szerzej: kultura?

Niebywałe, oryginalne, niepowtarzalne wyczucie spraw polskich. Podszyte głęboką ironią, ale nigdy tanim szyderstwem. Był mistrzem frazy, zdania. Jego język rozpięty jest pomiędzy głębokim korzeniem staropolszczyzny, a Schulzem. Niesamowite i wyjątkowe.

Co twoim zdaniem pandemia zmieni w kulturze? Czy zaraz zaleje nas fala pamiętników z izolacji? Czy raczej kultura będzie potrzebna, żeby dawać wytchnienie od tego typu tematów?

Nie mam pojęcia. Dzisiaj większość dzienników stanu wojennego w Polsce jest nie do czytania. Mają wyłącznie wartość dokumentalną. Oczywiście może zapiski jakiegoś współczesnego Daniela Defoe okażą się po latach przenikliwe, fenomenalne, ciekawe. W notach, zapisach obecnych, słabo to śledzę, przeważają banalizm i oczywistość. No ale może jakiś Passolini nakręci za ileś lat swoją wersję "Dekameronu"? A jakiś Camus napisze swojego "Covida"?

d28rbk5

Czy wątki pandemiczne: od prostych sygnałów, typu noszenie maseczki, do głębszych motywów, takich jak rosnąca nieufność i dystans wobec innych, będą się pojawiać i zagoszczą trwale w nowych filmach, spektaklach, książkach?

To jasne, że takie wątki będą się pojawiały. Ale wybitne dzieła mają to do siebie, że zdarzają się niezwykle rzadko. Na pewno scenarzyści w Hollywood robią już notatki pod przyszłe scenariusze. A producenci musicali w Londynie i Nowym Jorku przemyśliwują sprawę. Ale na razie sytuacja jest zbyt nowa, dynamiczna, niepokojąca, by się za to zabierać. Być może liczba ofiar przejdzie w miliony, gospodarki padną i co wtedy? Trzeba proroka Jeremiasza.

Pandemia nauczy czegoś ludzkość? Czego? Czy jest ona gotowa na lekcje, które może dać pandemia?

Doświadczenie uczy, że historia niewiele uczy. Z pandemii nie wyłoni się lepszy świat. Bardziej ekologiczny, bardziej demokratyczny, bardziej sprawiedliwy. Jestem pesymistą. Choć chciałbym być optymistą. Ale zrezygnujemy z dotychczasowych nawyków i przyzwyczajeń? Raczej będziemy do nich wracać niż kształtować nowe rozwiązania.

d28rbk5

Ten czas zatrzymania świata stanie się okazją do refleksji i zwolnienia, czy zaraz cały świat ruszy na nowo z podwójną prędkością?

Z podwójną, jeśli nie potrójną prędkością. Ludzie będą chcieli odrobić zaległości. No, chyba że zapaść okaże się najgłębsza w czasach nowożytnych. O niewyobrażalnej skali. Co trudno nawet sobie wyobrazić. Ale wirus może mutować w nieprzewidywalnych kierunkach. Na razie jesteśmy we mgle. Latarnie morskie dawno już nie działają, a GPS siada.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d28rbk5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28rbk5