William Taubman, amerykański badacz specjalizujący się w naukach politycznych, jest absolwentem Bronx High School of Science. Licencjat ukończył na Harvardzie, zaś studia magisterskie na Uniwersytecie Columbia, gdzie później się doktoryzował. Obecnie jest Profesorem Nauk Politycznych w Amherst, gdzie naucza również jego żona. W 2006 roku Taubman otrzymał stypendium Guggenheima, przyznawane naukowcom, którzy mogą poszczycić się wyjątkowym dorobkiem na polu nauki, kultury i sztuki. W dorobku tym możemy znaleźć wiele książek traktujących o Rosji, m.in. „Stalin's American Policy”, „The View from Lenin Hills: Soviet Youth in Ferment” oraz, napisaną wraz z żoną, „Moscow Spring”. Obecnie pisze biografię Gorbaczowa.
Kiedy na początku lat osiemdziesiątych Taubman pracował nad wspomnianą pracą o polityce Stalina wobec Stanów Zjednoczonych, zaczął również badać analogiczny kierunek działań Nikity Chruszczowa. Niebawem okazało się, że znacznie ciekawsza jest dlań osobowość bohatera, w wyniku czego postanowił napisać jego biografię. Gdy po rozpadzie ZSRR otworzyły się radzieckie archiwa, Taubman rozpoczął przeczesywanie akt oraz próbował dotrzeć do członków rodziny Chruszczowa, przyjaciół, podwładnych i znajomych. Odwiedzał nawet miejsca młodości bohatera swej książki, pragnąc dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Pokłosiem tych, niemal dwudziestoletnich poszukiwań, jest monumentalne dzieło, Chruszczow. Człowiek i epoka, za które otrzymał m.in. Nagrodę Pulitzera oraz National Book Critics Award.
Praca ta rozpoczyna się nietypowo, od upadku Chruszczowa, kiedy został wyrugowany ze stanowiska Pierwszego Sekretarza KC. Niebawem jednak przenosimy się do spokojnej wsi Kalinówka, gdzie w 1894 roku przyszedł na świat bohater opowieści. Wraz z nim wkroczymy w chaotyczny świat rewolucji przemysłowej, gdzie zrazu czyścił kopalniane kotły, później zaś był ślusarzem. Czytywał radykalne gazetki, stając się dobrze zapowiadającym aktywistą, zarazem jednak marzył o karierze inżyniera lub dyrektora przemysłowego. Droga do owej kariery była żmudna i długa, a Chruszczow nie dość, że nie miał zbytnio cierpliwości, to i czasy nie sprzyjały takiej harówce, promując dużo prostsze rozwiązania. W 1917 roku ziściło się niemało marzeń – prawie tyle, ile marzeń zostało utopionych we krwi – wiele postaci dotychczas brodzących na politycznych mieliznach, wypłynęło na głębokie wody. Nikita dołączył do bolszewików, niebawem zaś pojawił się w szeregach Armii Czerwonej i ruszył na front. W 1925 został sekretarzem komitetu
rejonowego, coraz sprawniej odnajdując się w szeregach partyjnych. Autor dokładnie opisuje kolejne szczeble kariery, pokonywane przez bohatera przez dziewięć zaledwie lat. Niebawem był szefem komórki partyjnej na Akademii Przemysłowej, a już pięć lat później przewodził partii w obwodzie moskiewskim, stając się pupilem Stalina, gorliwie dokonującym czystki wśród współpracowników i znajomych. W 1937 roku nastał kolejny awans, jeden z tych najistotniejszych, które chyba najdobitniej zaważyły na późniejszym życiu Chruszczowa – został kierownikiem organizacji partyjnej na Ukrainie, de facto pełniąc tam rolę namiestnika Stalina i biorąc udział w rozpętaniu Wielkiego Terroru. Podczas wojny był głównym komisarzem politycznym, za pomocą którego Soso trzymał dowódców w ryzach.
We fragmentach tych Taubman znajduje równowagę pomiędzy opowieścią o aparatczyku a książką o człowieku, pomiędzy karierą a prywatnością. Później ów balans, niestety, zniknie. Dokładnie opisuje autor narady sztabowe, przygotowania do kolejnych kampanii Wielkiej Ojczyźnianej, potem zaś – próbę podniesienia ukraińskiej gospodarki, pogrążonej w kolejnej klęsce głodu. Gospodarkę zresztą reformował Chruszczow równie gorliwie, jak tłumił „pasożytów” i „burżujów” - nie dość, że to ostatnie wychodziło mu dużo lepiej, to jeszcze rychło przyniosło upragniony awans do moskiewskiej świty Stalina. Został jednym z sekretarzy KC, zachowując zarazem członkostwo w Politbiurze. W części tej poznamy całą czeredkę otoczenia przywódcy ZSRR, istne gniazdo węży, pełnych wściekłości i furii zwłaszcza w okresie 1950-1953, kiedy to krwawe porachunki osiągały skalę horrendalną. Będąc w cieniu Malenkowa, Berii, Mołotowa i Woroszyłowa, Chruszczow znalazł się nagle na szczytach władzy – autor słusznie zauważa, że cała zagadka tkwi nie
w tym, jak tego dokonał, ale w tym, dlaczego koledzy w Kremla mu na to pozwolili. Odpowiedź, według Taubmana, była prosta: wciąż go lekceważyli, gdy zaś w końcu zaczęli dostrzegać jego makiawelizm, było już za późno. Po śmierci Stalina Nikita zaczął wysadzać z siodła kolejnych sojuszników, a podczas XX Zjazdu KPZR, które to wydarzenie autor dokładnie opisuje, odciął się od stalinowskich dogmatów, na tajnej sesji wyprowadzając miażdżący atak na wodza. Autor dobitnie podkreśla, że stan umysłu Chruszczowa w 1955 roku można określić mianem maniakalnej ambiwalencji – miotał się on między samousprawiedliwieniem, dumą i poczuciem winy. Rok później już stawiał czoło protestom w Polsce i na Węgrzech – Taubman zastanawia się nad ich podłożem i opisuje szczegółowo zakulisowe rozmowy podczas Rewolucji 1956, brutalnie przez bohatera biografii stłumionej.
Autor charakteryzuje rządy Chruszczowa, które, jak podkreśla, pokazały mu, że całkowite rozprawienie się z mitem Stalina może oznaczać koniec socjalizmu i, co gorsza, koniec jego rządów.Omawia sytuację na arenie międzynarodowej i politykę zagraniczną, opisując kolejne podróże – od Chin, po Jugosławię i USA. Po usunięciu Żukowa, stał się Nikita niekwestionowanym przywódcą ZSRR, samowładcą, panem samego siebie. Dłużej zatrzymuje się Taubman nad casusem zestrzelenia U-2, próbując w pełni zrozumieć skutki tego wydarzenia poprzez prześledzenie zabiegów dyplomatycznych poprzedzających je oraz tych, które nastąpiły później. Szerzej traktuje również program partyjny bohatera, w którym gensek obiecał nastanie jedynie słusznego systemu, wznosząc się na szczyty chorego utopizmu. Za pomocą napuszonej retoryki snuł wizję dominacji jednej klasy nad drugą nie bacząc na nowe realia społeczeństwa bezklasowego. Bardzo ciekawym rozdziałem jest ten o rywalizacji Chruszczowa z Kennedym – rywalizacji, która doprowadziła do
kubańskiego kryzysu rakietowego. Pochyla się autor nad olbrzymim napięciem pomiędzy Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi, po czym opisuje ostatnie polityczne lata bohatera, stanowiące równię pochyłą, kiedy to przestały działać blef i groźba na arenie międzynarodowej, w kraju zaś kolejne pomysły na ożywienie gospodarki kończyły się fiaskiem. Nawet odejść było trudno, albowiem przez te wszystkie lata, w Rosji czy ZSRR, nie wypracowano procedury przejmowania władzy. Zawsze to jakoś, mniej lub bardziej naturalnie wychodziło, kiedy to kolejni włodarze odchodzili z tego świata patrząc w lufy karabinów lub charcząc w poduszkę przyciskaną do twarzy przez następców. Na szczęście poczciwi przyjaciele rozwiązali dylemat Chruszczowa informując go, że serdecznie dziękują za współpracę i że na emeryturze również można się całkiem nieźle bawić. Pracę wieńczy niezmiernie ciekawy rozdział o życiu po upadku, obejmujący lata 1964-1970, kiedy to były przywódca, samotny, otoczony ciszą, czytał książki, które ongiś
zakazywał. W czasie wolnym, a miał go aż nadto, uprawiał swoją ulubioną kukurydzę, palił ogniska i pisał pamiętniki, co wybitnie się Kremlowi nie podobało. Wydaje się nawet, że pod koniec życia przejrzał na oczy i zrozumiał, czym jest socjalizm, w imieniu którego wymordował tyle istnień ludzkich. Kiedy i jego los się dopełnił, rozpoczęło się mozolne rugowanie Chruszczowa ze świadomości społeczeństwa. Nieźle to się Kremlowi udawało, ale nie ma co się dziwić, wprawę mieli w tym niemałą.
Chruszczow Taubmana to chimeryk, stalinowiec i orędownik destalinizacji zarazem. Autor twierdzi, że jest on postacią tragiczną, pełną nierozwiązywalnych sprzeczności. Pragnąc poznać jego podłoże psychologiczne, sięgnął po teorie osobowości, weryfikując swe przypuszczenia w rozmowach z psychiatrami i psychologami. Przywódca ten, zarówno w sposób ułomny podejmował decyzje, jak i, równie ułomnie, wdrażał je w życie, działając bez namysłu, bez żadnego planu „B”. Życiorys Chruszczowa wydaje się dostarczać odpowiedzi na niektóre fundamentalne pytania narzucające się każdemu, kto interesuje się historią ZSRR. Autor podkreśla, że jego bohater ucieleśnia archetyp człowieka radzieckiego, będąc zarazem kimś wyjątkowym. Zestawia go z Gorbaczowem dowodząc, że Nikita, atakując Stalina, niepotrzebnie zatrzymał się w połowie drogi. Chwali Chruszczowa pisząc, że dzięki jego wysiłkom reformatorskim – owszem, nieporadnym i mało konsekwentnym – na pustyni stalinizmu zrodziła się wspólnota obywatelska, uruchomił wszak
mozolny proces nadawania ludzkiej twarzy nieludzkiemu systemowi. Zadaję sobie tylko pytanie, czy było to naprawdę nadawanie ludzkiej twarzy? Moim zdaniem jego działania nie były niczym innym, jak tylko nakładaniem kolejnych masek, spod których i tak wyłaził totalitarny koszmar. Masek, spod których wyzierały wszelkie zbrodnie, których przecież był współwinny. Taubman pisze, że przygotował on grunt dla Gorbaczowa i Jelcyna na ćwierć wieku przed ich dojściem do władzy, nie odpowiada jednak na pytanie, na ile owe przygotowanie było efektem zamierzonym, a na ile nieudolną próbą wprowadzania chorej utopii, próbą, jak to zwykle bywa w przypadku tego systemu, zakończoną klęską i hekatombą. Autor, stawiając ostatnią kropkę w biografii, odczuwał zarazem swego rodzaju sympatię i pogardę. Ja, nie wykrzesawszy sympatii wobec bohatera, czułem, pomimo solidnych gabarytów dzieła, lekki niedosyt. Wynikał on li tylko z faktu, że nastawiłem się na opowieść o przywódcy uwikłanego w swój czas, tytułowego „człowieka i epokę”.
Tymczasem myślę, że ów podtytuł winien brzmieć „Epoka i jej człowiek”.
W czasach Gorbaczowa, jak podkreśla autor, na Chruszczowa patrzono wyłącznie przez pryzmat reform.Po 1991 roku zauważono, że jego życie jest zwierciadłem, w którym odbija się całą epoka radziecka, od rewolucji po poststalinizm. Zwierciadłem tym zainteresował się Taubman, bacznie przyglądając się odbiciu genseka, w którym to ujrzał dzieje nie tylko Związku Radzieckiego, ale i całej Rosji. Ujrzał procesy i przemiany, źródła rewolucji i komunizmu, przeszłość i próbę odcięcia się, by zreformować system. Chruszczow to przeto nie tyle historia przywódcy, a opowieść o epoce właśnie, o czasach, których przyszło mu żyć, usiłując trzymać głowę nad powierzchnią. Postać genseka jest niejako pretekstem do refleksji nad tymi, burzliwymi i jakże fascynującymi, dziejami, kiedy niejednokrotnie ważyły się losy świata. Człowiek przysłonięty jest tu przez wydarzenia, fakty. Percepcji owych faktów nie pomaga zbytnio styl Taubmana, suchy, akademicki, niemniej da się doń przyzwyczaić na tyle, by czerpać niemałą przyjemność z
lektury o tych niezwykłych dziejach. Dziejach, których głównym bohaterem był ten, o którym krążyło mnóstwo dowcipów, kukurydzofil i błazen tłukący butem o pulpit na posiedzeniu ONZ. Dzięki Chruszczowowi Taubmana przekonamy się, że był on również diablo niebezpiecznym człowiekiem, który odegrał niepoślednią rolę w stalinowskim terrorze. Ciekawa to książka o epoce, w której ów człowiek – do pewnego czasu - znakomicie się odnajdywał.