Nie "dziecko" tylko "człowiek"
Od 1923 roku jej dzień pracy wydłuża się, czasu dla siebie wciąż nie ma: organizuje się Bursę, czyli miejsce dla wychowanków poniżej 14 roku życia, którzy chcą się uczyć, ale nie mogą zostać w Domu, potem także dla studentów i młodych wychowawców. Rzeczowo poprawia ich sprawozdania, notuje na marginesach, poprawia błędy, daje rady: "Nim 'wywierać wpływ’, trzeba lata przyglądać się, co to za człowiek taka Gusia" - odpowiada na pytanie praktykantki, która pyta o to, czy wywierać na dzieci wpływ. Nie lubi egzaltowanych wzruszeń młodych bursistek, prostuje, gdy jedna z nich pisze, że dziewczynki to kobietki w miniaturze: "nie w miniaturze, naprawdę". Kiedy pyta o jakieś dziecko, pyta: Co to za człowiek?
Stefa zaprzyjaźnia się z dwiema bursistkami: Esterą, która zmarła podczas epidemii tyfusu w czasie pierwszej wojny światowej i Fejgą Lifszyc, z którą wymieni dziesiątki listów - opowie w nich o swoich problemach dotyczących wyjazdu do Palestyny (a w zasadzie kilku wyjazdów): jednoczesnego pragnienia wyrwania się z Domy przy Krochmalnej i niemożności opuszczenia go.