Dzieci nie zabiorą beze mnie
Od października 1940 roku Dom na Krochmalnej nie mieści się w dystrykcie wydzielonym dla Żydów - Dom trzeba przenieść na Chłodną 33. Przeprowadzka przebiega z problemami: przenoszą kartofle, ale zostają zarekwirowane. Korczak - w polskim mundurze, który sam sobie uszył i bez opaski - idzie protestować, za co trafia na Pawiak. Wilczyńska zostaje sama - bez pretensji. Przez długi czas wierzy, że wojna szybko się skończy, a ona znów wyjedzie do Palestyny. Racje żywnościowe zostają zmniejszone do minimum, ale Stefa nie wie, że i tak mają szczęście: w końcu lista obecności dzieci nadal się zgadza, nie puchną z głodu w suterenach, a potem nie umierają na chodnikach getta. Wilczyńska musiała widzieć te nagie dziecięce szkielety, kiedy szła przez zamkniętą dzielnicę.
W październiku 1941 getto zacieśnia granice. Korczak dostaje propozycję wyjścia na aryjską stronę, czy ktoś proponuje to samo Wilczyńskiej - nie wiadomo. Kolejna przeprowadzka całego Domu. Pod koniec lipca 1942, może w sierpniu Pani Stefa idzie do Stelli Eliasberg z prośbą o cyjanek, na wszelki wypadek, kiedy nie będzie już ratunku. Wraca szybko, "żeby ich nie zabrali beze mnie". Dalej wiadomo już tylko tyle, że 5 lub 6 sierpnia Dom Sierot został objęty akcją deportacyjną. Z Umschlagplatz kazano dzieciom i opiekunom wsiąść do ponad dwudziestu wagonów, które ruszyły do Treblinki. Podobno Stefa zdążyła zrobić dzieciom kanapki na drogę i uszykować czyste ubrania.