"Pan Tadeusz” XXI wieku. Zaskakujący remake dzieła Mickiewicza
Joanna Pawłowska to polonistka, która od wielu lat uczy języka polskiego w szkole. Doświadczenie nauczyło ją, że niezrozumienie tekstu wśród nastolatków powoduje brak zaangażowania w czytanie. Postanowiła zatem zrobić coś, czego nie podjął się nikt wcześniej – przełożyła dzieło Mickiewicza na język współczesny.
Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie:
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
_Kto cię stracił. Dziś widzę twą piękność _
_w całej okazałości, bo tęsknię za tobą. _
(...)
Tam gdzie bursztynowa gorczyca, gryka jak śnieg biała
Gdzie koniczyna płonie rumieńcem jak panna,
_A wszystko to przecina zielona ścieżka polna, miedza _
_Jak wstęga; przy niej co pewien czas rośnie bezszelestna grusza. _
Czy "Pan Tadeusz" w wersji jak powyższa jest bardziej zrozumiały dla uczniów? Joanna Pawłowska, polonistka która podjęła się dość karkołomnej próby przełożenia Mickiewicza na język polski, twierdzi, że tak. Autorce powyższych fragmentów "Inwokacji" zadaliśmy kilka pytań. Jak tłumaczy zasadność porwania się na dzieło polskiego wieszcza?
Skąd pomysł na uwspółcześnienie tak archaicznej książki jak "Pan Tadeusz”?
Pracuję w szkole jako nauczycielka języka polskiego od wielu lat. Na co dzień mam kontakt z młodzieżą. Od wielu lat obserwuję pogłębiające się trudności, z jakimi muszą mierzyć się młodzi ludzie, czytając klasykę. Niekiedy przetłumaczenie tekstu na język współczesny zajmuje mnóstwo czasu. A to jest punkt wyjścia do omawiania lektury. Zrozumienie treści "Pana Tadeusza” jest problemem nie tylko wśród młodych ludzi, ale dla współczesnego człowieka w ogóle. Podczas rozmów towarzyskich zdałam sobie sprawę, że o ile Polacy znają tytuł i słynne sceny, które były wykorzystane w filmie Andrzeja Wajdy, to zdecydowana większość nie wie, o czym jest to dzieło Mickiewicza. A przecież to ważny tekst w naszej literaturze, nie bez przyczyny określany epopeją narodową.
Co w niej takiego ważnego?
Pomijając niezwykłą formę, przede wszystkim koloryt epoki, dawne obyczaje czy mentalność Polaków. Podam konkretne, choć z perspektywy naszych czasów brutalne przykłady: Mickiewicz bardzo jaskrawo opisał rzeź zwierząt i ptactwa oraz szczegółowo przedstawił rytuały związane z polowaniem. W tekście pojawiają się również fragmenty wyrażające ówczesny dość pobłażliwy stosunek Polaków do Żydów (z wyjątkiem ukazanego szacunku do Jankiela). Uważam, że wszystko to, co jest różne od dzisiejszej mentalności, obyczajowości czy wrażliwości, jest ciekawe i warte uwagi, bo pokazuje, jak wiele się zmieniło przez niemal dwieście lat. Nie można też pominąć faktu, że utwór ten był niesłychanie ważny dla wielu pokoleń Polaków w czasach niewoli.
Przeczytałam "Pana Tadeusza” w całości, gdy miałam 15 lat. Gdyby jednak dziś, zapytano mnie o czym jest książka, nie potrafiłabym odpowiedzieć.
I tak samo dzisiejsza młodzież. Jedna z moich uczennic powiedziała mi kiedyś: "przeczytałam Pana Tadeusza, ale nie ma to żadnego znaczenia, bo i tak niczego nie zrozumiałam. Wielokrotnie musiałam się cofać, aby nie zgubić wątku”. Dodatkowo zniechęca mnogość przypisów. Myślę że to powszechne. Pan Tadeusz to trzynastozgłoskowiec, w którym m.in. przenośnie, przerzutnie, a zwłaszcza porównania homeryckie mogą powodować nie lada problem w zrozumieniu tekstu.
Czy stosowała pani jakąś szczególną technikę w tłumaczeniu?
Skupiłam się wyłącznie na słownictwie i składni. Młodzież była zniechęcona, że wyrazy są przestawione, że wiele słów ma inne znaczenie niż współcześnie. Podam jeden z prostszych przykładów: "Moskwa zamek opasała w nocy”, co znaczy że nocą Rosjanie otoczyli zamek. Lub inny: jeśli Stolnik "miał krzesła w domu”, to nie chodziło o umeblowanie, a obecność senatorów w rodzie. Kot dla młodzieży zawsze będzie kotem, a nie zającem, jak należy to rozumieć w "Panu Tadeuszu”, "kochanka” to dziś ukochana, a "sznur z ogórkami” to sznur z węzłami, supłami. Ponadto choćby tak zwyczajne słowa jak: "lecieć” czy "siedzieć” mają po kilka znaczeń. Jeśli dodamy do tego nagminne imiesłowy przysłówkowe, przenośnie i słowa, które wypadły z języka, np. na wciąż, "kałamaszka”, "uszaki” czy "kańczuk”, tekst robi się nieznośnie trudny w odbiorze, nie tylko przez współczesnych nastolatków.
A klasyka ma jeszcze szansę obronić się w XXI wieku?
Nie sądzę. Musimy przystosować klasykę do naszego współczesnego świata – uczynić z niej żywą literaturę. Klasykę w oryginalnej wersji zostawmy filologom lub osobom młodym z pasją humanistyczną czy studentom na filologii. Myślę, że warto zapoznać młodzież z literaturą klasyczną, choćby we fragmentach, ale trzeba to zrobić w sposób niekonwencjonalny. Młodzi Anglicy też czytają Szekspira, mimo że to dla nich nie lada wyzwanie.
Pomijając literaturę klasyczną, to czy pani zdaniem młodzi ludzie jeszcze czytają?
Zdecydowanie i robią to z niesamowitą zachłannością, dokładnie tak jak przeżywają życie. Zmieniło się natomiast tempo życia i młodzi czytają literaturę łatwiejszą i pełną akcji. Ponadto wszyscy lubimy udogodnienia, także w sferze czytelnictwa.
O ile samodzielny wybór książek może być frajdą, o tyle czytanie lektur wciąż musi kojarzyć się z nudą i przymusem…
"Pan Tadeusz” znów powrócił do kanonu lektur obowiązkowych w szkole podstawowej. Nie wyobrażam sobie, aby 14-latkowie mogli go zrozumieć w oryginalnym brzmieniu. Chciałabym, aby mój tekst pełnił rolę "lektury towarzyszącej”, a więc takiej obok klasycznego dzieła, a nie zamiast. Ponieważ zachowałam numerację wersów zgodną z oryginałem, odbiorca może sięgać, np. do wybranych fragmentów, których nie rozumie. Ktoś mniej wprawny, także w zakresie techniki czytania, może przeczytać współczesną całość. Myślę też, że podejście uczniów do lektur szkolnych w dużej mierze zależy od nauczyciela. Bardzo mi zależy, aby treść „Pan Tadeusza” była współcześnie zrozumiała. Tak jak była zrozumiała dla odbiorców w I połowie XIX wieku, gdy dzieło powstało. Jeśli treść jest niezrozumiała, to trudno o prawdziwe zaangażowanie emocjonalne. Ja np. od wielu, wielu lat czytam "Dziady” na lekcjach przy zapalonych świecach i z podziałem na role. To angażuje każdego ucznia z osobna, chórem zaś jest cała klasa.
Ile czasu zajęła praca nad przetłumaczeniem całego tekstu na język współczesny?
Kilka miesięcy, z tym że nie pracowałam cały czas, ale z przerwami. Niekiedy sama łapałam się na tym, że nie zwracam uwagi na orzeczenie na końcu zdania, czy na stylistykę. Musiałam się zatrzymywać i raz jeszcze powtarzać fragmenty od początku, jednocześnie wczuwając się w młodego, kilkunastoletniego człowieka – jego możliwości odbioru tekstu. A zaczęło się od zwykłej zabawy, w celu usprawnienia i urozmaicenia lekcji. W końcu tak się wciągnęłam, że postanowiłam dokończyć pracę. Wysłałam tekst do kilku wydawnictw, ale wciąż czekam na odpowiedź.
Życzę zatem, aby wydawcy odezwali się jak najszybciej. Wszystko co ułatwia zrozumienie wielkich dzieł literatury klasycznej może nas wzbogacić i zachęcić do dalszych literackich poszukiwań.
Nie walczę z postępem, dlatego - w mojej opinii - pomagam klasyce być bliższą zwykłemu odbiorcy . Zgadzam się z Asnykiem, który pisał: "Trzeba z żywymi naprzód iść/ Po życie sięgać nowe.”
Rozmawiała Kamila Gulbicka
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl