I wojna światowa była wojną ofensywną
"Japońscy piechurzy ginęli masami w uparcie powtarzanych atakach na bagnety, zwłaszcza podczas szturmów na Port Artur" - piszą historycy. Ale wysoko postawieni generałowie nie przejmowali się takimi drobiazgami. "Fanatyzm budził zachwyt sztabowców, a stratami nie zaprzątano sobie zbytnio głowy". To właśnie ze względu na strategię ofensywną (a nie defensywną) wojna pozycyjna wyglądała tak, jak wyglądała: "Preferowaną taktyką było podciągnięcie sił jak najbliżej linii wroga i zmasowany szturm na bagnety. Nawet wysokie straty były mniej istotne niż domniemany korzystny wpływ takiego natarcia na morale wojska".
W rezultacie, kiedy w lipcu 1914 roku doszło w końcu do otwartego konfliktu, armie znalazły się w niemal komicznej sytuacji . "Wszyscy uczestnicy wojny na wschodzie z wyjątkiem małej Serbii podjęli ofensywę bądź też - jak Niemcy w Prusach Wschodnich - właśnie zamierzali to zrobić, kiedy sami zostali zaatakowani" - czytamy w "Naszej wojnie" . Jak łatwo się domyślić, fakt, iż wszyscy atakowali nie pomagał w ograniczeniu liczby zabitych.
Na zdjęciu: francuscy artylerzyści