„Czy Pan Bóg jest szczęśliwy?”, „Po co nam prawa człowieka?”, „Czy może Europa zaistnieć?”, próba odpowiedzi na te i inne pytania stanowi treść ponad trzydziestu tekstów Leszka Kołakowskiego z lat 1991-2008. Wymienione zagadnienia sugerują, że autor nie zamierzał napisać spójnego traktatu o dobrym samopoczuciu Absolutu, lecz zebrał rozproszone po różnych czasopismach artykuły (uczynił to w zasadzie Zbigniew Mentzel), których największa ilość traktuje właśnie o... Bogu. Oprócz czynionych ze świeckich pozycji rozważań teologicznych profesor poświęcił swoją uwagę klasykom filozofii nowożytnej (Kartezjusz, Pascal, Leibniz), jak i bliższym czasom współczesnym myślicielom (Nietzsche, Heidegger, Jaspers), a także nie oparł się pokusie wypowiadania własnych opinii na przeróżne tematy. Postaram się je niemalże wszystkie wymienić: kosmopolityzm, nazizm, komunizm, wolny rynek, charyzma, prawo naturalne, prawa i natura człowieka, teokracja, uniwersytet, relatywizm, prawda, rozum i zło. Co zatem ciekawego o Bogu i
świecie może nam powiedzieć bodajże najsłynniejszy polski filozof ubiegłego wieku?
Kołakowski nie zaskakuje czytelników swoim sceptycyzmem. Konkluzja większości rozważań nie każdemu przypadnie do gustu. Ich forma przedstawia się mniej więcej następująco: „Z jednej strony wiadomo, że...”, aczkolwiek „z drugiej strony wydaje się...”. Dzięki temu można dojść do przekonania, że ostatnim słowem szanującego się myśliciela jest zawieszenie sądów na temat rzeczywistości, co jest między innymi tematem jednego z lepszych zgromadzonych tu esejów „Nasz jerelatywny relatywizm” w którym dowiemy się chociażby, że konsekwentny sceptycyzm grozi paraliżem. Zdaniem autora „Jeśli Boga nie ma ...” ową patową sytuację w kulturze europejskiej, jaką tworzy szachujące siebie nawzajem chrześcijaństwo i dziedzictwo Oświecenia, znakomicie odsłania w swoim projekcie wiary filozoficznej Karl Jaspers. Z drugiej jednak strony, według Kołakowskiego, zarówno niewiara, jak i wiara religijna, są dwoma przeciwstawnymi, aczkolwiek koniecznymi do utrzymania żywotności kultury postawami, między którymi dialog jest jak
najbardziej możliwy. Świadectwem takiego dialogu w tym tomie są komentarze do najważniejszych pism Watykanu, takich jak Katechizm Kościoła Katolickiego bądź napisane przez Jana Pawła II encykliki (Veritatis splendor, Fides et Ratio). Powyższe komentarze charakteryzuje nie pozbawiona krytycyzmu życzliwość, z których można wyciągnąć wniosek, że Kołakowskiemu abstrahując od kwestii wiary i niewiary zdecydowanie bliżej do teologii humanistyczno-jezuicko-palegiańskiej, niźli do surowego augustianizmu.
Jak zatem oceniam ostatnią książkę niedawno zmarłego filozofa? Czy jest udanym pożegnaniem z czytelnikami? Uważam, że tak. Ostatnie teksty Kołakowskiego, podobnie zresztą jak wcześniejsze jego dokonania zasługują z pewnością na uwagę. Stanowią bowiem rzadki przypadek erudycji, klarowności stylu i wyważonego sądzenia na tematy ważne. Można oczywiście ponarzekać, że w ostatnich latach autor Głównych nurtów marksizmu dość obcesowo traktował najnowsze zdobycze humanistyki, czy najzwyczajniej w świecie z zaprezentowanymi opiniami się nie zgadzać. Jednak największym mankamentem odbioru ostatniej książki profesora są mimo wszystko powtórzenia, takie jak chociażby co najmniej dwukrotnie przytaczana opinia francuskiego teologa, który rozumiał, że niektórzy ludzie nie wierzą w Boga, ale nie mógł przyjąć do wiadomości, że chodzą po ziemskim padole tacy, którzy nie wierzą w istnienie diabła, a także pewna nierówność zgromadzonych tekstów. Albowiem napisanym z rozmachem esejom („Troska o Boga w pozornie bezbożnej
epoce”, „Niepokój wieku naszego”) towarzyszą krótkie artykuły ograniczające się w zasadzie do referowania cudzych poglądów („Nasza sprawa wieczna z Jezusem”, „Głos wielu wód”).