Jeżeli chodzi o fantasy, nad opowiadania przedkładam raczej dłuższe formy, w których fabuła rozwija się stopniowo, pozwalając czytelnikowi wczuć się w świat przedstawiony. Jednak jeśli nie należy się do ekspertów w zakresie danego gatunku, antologia taka jak ta może okazać się bardzo przydatna, umożliwiając zapoznanie się ze stylem i rodzajem wyobraźni kilkorga czy kilkanaściorga nieznanych dotąd autorów, czy też zweryfikowanie wstępnej opinii o autorach mało znanych.
Twórcy osiemnastu zamieszczonych tu opowiadań, o tyle szczególnych, że zgodnie z zamówieniem wydawcy obracających się wokół tego samego motywu - postaci obdarzonej siłą magiczną, bez względu na to, czy ją nazwiemy czarnoksiężnikiem, czarodziejem, magiem, wróżką czy wiedźmą - reprezentują praktycznie wszystkie możliwe podejścia do tematu, od wzniosłości po przyziemność, od skrajnej powagi po zupełną umowność. Podobnie różnią się wykreowani przez nich bohaterowie, wśród których mamy i przerażających, demonicznych wysłańców zła (jak Teleomara z „Barwnej wizji” Mary Rosenblum), i postacie bardziej metafizyczne, niż magiczne (Eliasz z „Prześlizgując się bokiem przez wieczność” Jane Yolen), i osoby na pozór zwyczajne, lecz w określonych okolicznościach wykazujące przejawy mniejszej lub większej mocy (Vala z „Żony Zima” Elizabeth Hand, Zinder, tytułowy bohater opowiadania Tanith Lee, Jared z „Kamiennego człowieka” Nancy Kress)
, i dziwaczne gadające stworzenia (narrator „Ptasiej opowieści” Eoina Colfera) - i różni
się klimat poszczególnych opowieści oraz środowisko, w którym osadzona jest ich akcja (chociaż tu akurat dominują koncepcje nakładania się świata magicznego na całkiem współczesne lub nieco odleglejsze w czasie ziemskie realia). Toteż praktycznie każdy miłośnik fantasy znajdzie tu coś dla siebie.
O czwórce autorów (Neil Gaiman, Orson Scott Card, Eoin Colfer i Patricia McKillip) miałam już wyrobione zdanie na podstawie wcześniejszych lektur i w zasadzie nie uległo ono zmianie, może za wyjątkiem Colfera, którego, jak mi się zdaje, stać na więcej, niż pokazał w „Ptasiej opowieści”. Z opowiadań nieznanych mi dotąd twórców najbardziej odpowiada mi „Ostrokrzew i żelazo” Gartha Nixa, następne miejsce zajmują ex aequo „Barwna wizja” Mary Rosenblum, „Ręce obcego” Tada Williamsa i „Magycy” Terry’ego Dowlinga, toteż za innymi dziełami tych autorów mam zamiar się rozejrzeć w pierwszej kolejności; tuż za nimi postawiłabym jeszcze dwa teksty: „Zinder” Tanith Lee i „Magiczne zwierzę” Gene’a Wolfe’a, w których wyjątkowo odpowiada mi styl i klimat, jednak już mniej podobało mi się rozwiązanie fabuły. Z kolejnych ośmiu zdecydowanie nie w moim guście są trzy: „Prześlizgując się bokiem przez wieczność” Jane Yolen, „Diorama Krain Piekielnych, czyli dziewiąte pytanie diabła” Andy’ego Duncana i „Billy i czarodziej”
Terry’ego Bissona. Reszta odpowiada mi na tyle, że jeśli nawet nie będę się specjalnie uganiała za kolejnymi utworami ich autorów (tj. Kage Baker, Elizabeth Hand, Petera S. Beagle’a, Nancy Kress i Jeffreya Forda)
, to zwrócę na nie uwagę, gdy mi się nawiną pod rękę podczas przeszukiwania bibliotecznych półek.
Powierzenie przełożenia całości jednemu tłumaczowi niekiedy niesie ze sobą niebezpieczeństwo zatarcia różnic stylistyczno-językowych między tekstami różnego autorstwa, ale tutaj akurat nic takiego się nie zdarzyło. Czyta się gładko, wyraźnie dostrzegając odmienności w sposobie pisania poszczególnych autorów. Wrażenie psuje tylko jeden jedyny, ale paskudny, błąd ortograficzny, będący zapewne skutkiem nadmiernego zaufania automatycznej korekcie edytora tekstu: niestety, nie potrafi ona rozstrzygnąć, który z dwóch identycznie wymawianych wyrazów o różnej pisowni powinien się znaleźć w danym kontekście, skutkiem czego pewnemu bohaterowi „mleko się w herbacie z w a ż y ł o”. Plusem dla wydawcy jest z kolei szata edytorska, zwłaszcza sugestywna grafika okładkowa i bardzo solidna oprawa.
Polecam tę lekturę zwłaszcza czytelnikom znajdującym się na dość wczesnym etapie przygody z fantasy, kiedy dopiero poszukuje się dzieł i autorów najlepiej zaspokajających zapotrzebowanie na określony rodzaj wrażeń. Chociaż wcale nie jest powiedziane, że ktoś już obeznany w tym gatunku i uznający bezsprzeczny prymat Tolkiena, Sapkowskiego, Pratchetta, LeGuin itp. itd. - tu można wstawić dowolne nazwiska niereprezentowanych w antologii, a znanych i uznanych twórców - nie natrafi tutaj na nic, co go przyciągnie i zainteresuje.