Trwa ładowanie...
d2704ui
30-01-2020 18:16

Opowieść słonia

książka
Oceń jako pierwszy:
d2704ui
Opowieść słonia
Tytuł oryginalny

The Elephant’s Tale

Forma wydania

Książka

Rok wydania
Autorzy
Kategoria
Wydawnictwo
Seria
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Do Sawubony zbliża się czarny samochód, zwiastun niebezpieczeństwa. Za dwa tygodnie rezerwat dostanie się w niepowołane ręce. Żeby temu zapobiec, Martine i jej bliscy gotowi są podjąć każde wyzwanie, nawet jeśli wiąże się to z odległymi podróżami i zagrożeniem życia... Czy dziewczynce uda się ocalić najukochańsze miejsce na ziemi, a przy okazji poznać tajemnicę swego losu, zapisaną przez przodków zagadkowymi znakami? I czy pomocy może oczekiwać jedynie od ludzi?W ostatnim tomie przygód Martine spotkamy się nie tylko z ulubieńcami dziewczynki - białą żyrafą i lampartem - ale także z jej nowymi przyjaciółmi, słoniami, zwierzętami niezwykłymi, inteligentnymi i wrażliwymi. Bogactwo zawartych w tej książce ciekawostek powoduje, że spotkanie z tą powieścią to nie tylko doświadczenie edukacyjne, lecz także kawał przyjemnej lektury. Z recenzji Pieśni delfina: Książka, którą kończy się czytać z żalem. Zaskakujące zwroty akcji, malownicze krajobrazy, drobne nienawiści i przyjaźnie na zawsze. A Martine Allen z pewnością wejdzie do panteonu ukochanych bohaterów książek dla dzieci.

Opowieść słonia
Numer ISBN

978-83-7747-784-7

Wymiary

123x195

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

240

Język

polski

Fragment

Martine również rozmyślała o oczach słonicy. Podczas miesięcy spędzonych w Sawubonie miała bliski kontakt z kilkoma dorosłymi słoniami i bardzo się zaprzyjaźniła z osieroconym słoniątkiem o imieniu Shaka. Zawsze uderzało ją, jak mądre i dobre były brązowe oczy tych zwierząt. Lecz spojrzenie słonicy, która zaatakowała Lurka, było zupełnie inne. Oczy płonęły nieugaszoną nienawiścią. W jej umyśle istniała tylko jedna myśl: zmiażdżyć i rozedrzeć na strzępy szofera tak, jak zmiażdżyła i rozdarła jego ubranie. Kiedy dotarli w pobliże domu, Lurk wziął się w garść. Zanim Sampson zaparkował przed bramą i wręczył mu kluczyki do land rovera, zdążył już przybrać swą uprzednią, naburmuszoną minę. Siadając w fotelu kierowcy, posłał Tendaiowi mordercze spojrzenie, lecz nie odezwał się ani słowem. Było jasne, że to strażnika obarczał winą za swoje przeżycia. Tendai odczekał, aż samochód odjedzie, po czym stwierdził: - Chyba wszystkim nam przyda się filiżanka herbaty. Dziesięć minut później siedzieli przy kuchennym stole, popijając parującą herbatę rooibos (czerwony krzew), jedząc tartę z budyniem i czując się o wiele lepiej. - Nie rozumiem - powiedział Tendai. - Widywałem tę słonicę niemal codziennie, odkąd zjawiła się tu przed trzema laty. To najłagodniejsze i najbardziej nieśmiałe z naszych zwierząt. Słonie to stworzenia stadne. Rodzina jest dla nich niezwykle ważna, ale Angel - tak ją nazwałem, bo zawsze była taka spokojna - zawsze jest sama i szybko odchodzi. Boi się ludzi. A dziś zachowywała się jak rozszalały samiec. Boję się myśleć, do czego by doszło, gdyby Lurk nie rzucił marynarki na ziemię. - To była A n g e l ? - spytała wstrząśnięta Martine. W całym tym zamieszaniu nawet nie przyszło jej do głowy zastanowić się, który słoń na nich szarżował. W Sawubonie było trzynaście słoni. Niektóre przybyły z przepełnionego rezerwatu w Zambii, kilka było sierotami pozostawionymi po odstrzale, jeszcze inne zostały dokupione przez jej dziadków, by zapewnić w stadach prawidłową równowagę między samcami a samicami. Martine nie znała ich wszystkich i w gruncie rzeczy nie potrafiła odróżnić jednego słonia od drugiego, z dwoma wyjątkami: Shaki, małego słoniątka, które przez kilka miesięcy karmiła mlekiem z wiadra, oraz Angel. Angel nie była typowym słoniem afrykańskim: należała do pustynnych słoni z Namibii - kraju sąsiadującego z RPA. Powodem, dla którego Angel była dla Martine tak wyjątkowa, był fakt, iż według miejscowych plemion to właśnie ona ocaliła Jemmy'ego, gdy jego rodzice zostali zabici w kilka godzin po jego narodzinach. Jakimś sposobem pomogła mu uciec i zaprowadziła go do kryjówki w Sekretnej Dolinie. Ponieważ sama kilka dni wcześniej poroniła, nie tylko obdarzyła zrozpaczoną i oszołomioną żyrafkę uczuciem, ale też była w stanie ją wykarmić - Martine zawsze sądziła, że musiał to być niezwykły widok. Stanowili dla siebie wzajemnie dużą pociechę. W pewien sposób Angel była dla Jemmy'ego adopcyjną mamą.

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2704ui
d2704ui
d2704ui
d2704ui