Elżbieta II. Ostatnia królowa
Tytuł oryginalny | Elizabeth II. La Dernière Reine |
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2010 |
Autorzy | |
Wydawnictwo | |
Seria |
Niewiele na świecie pozostało monarchii, ale jeszcze mniej prawdziwych monarchów. Według Marca Roche'a Elżbieta II jest ostatnią prawdziwą królową - uosabia wartości kojarzące się z imperium, z poszanowaniem tradycji czy wytwornymi przyjęciami. Konstytucyjnie, królowa jest ważnym elementem brytyjskiego systemu władzy, ale jej rola jest symboliczna. Współpracownicy Elżbiety II, a więc ministrowie i premierzy, wychwalali jej dar słuchania i rozumienia problemów, orientację w dokumentach państwowych. Jeden z nich określał spotkania z królową mianem „wyczerpujących wizyt u psychiatry". Królowa nie zawsze jednak była perfekcyjna: francuski dziennikarz rozlicza ją z relacji z księżną Dianą. Przywołuje też próby ocieplenia wizerunku monarchii, która wbrew zamierzeniom pokazała, jak aktualne są w Wielkiej Brytanii podziały klasowe. Królowej często zarzuca się chłód, zatwardziałość, niezdolność do wygłoszenia przemówienia bez kartki, kolosalną fortunę, większą miłość do psów niż własnych dzieci (corgi królowej noszą specjalne buciki szyte na miarę, by nie uszkadzały sobie łapek na żwirze przy pałacu Buckingham) oraz trzy rozwody potomków.Czy zatem Elżbieta II jest tylko kurczowo trzymającym się tradycji reliktem przeszłości, bardzo kosztownym reprezentantem kraju bez władzy politycznej, czy może symbolizuje coś więcej? Roche twierdzi, że jest nie tylko łącznikiem między nową i starą Wielką Brytanią, ale też spoiwem dla wielu narodów, dającym poczucie wspólnej tożsamości. Ta drobna kobieta przez ponad pięćdziesiąt lat swego panowania zdołała oprzeć się falom krytyki monarchii, coraz bardziej umacniając swoją pozycję. Choć sam Roche jest zagorzałym republikaninem, przyznaje, że postać królowej go fascynuje. Podwładni Elżbiety II mówią, że ma ścisły, logiczny umysł, i wychwalają jej punktualność, kurtuazję, a zwłaszcza umiejętność słuchania. Gdy rozmówca zabiera jej zbyt wiele czasu, patrzy na niego beznamiętnie, by dać mu odczuć królewskie niezadowolenie.Nie ma nic przeciwko pałacowym plotkom. W tym tak klaustrofobicznym świecie izolacja, przywileje i podziały tylko wzmacniają zazdrość, pretensje i humory. O tym, co dzieje się w jej własnej rodzinie, informuje ją służba. To właśnie oni dali jej znać o kłopotach Karola i Diany. Elżbieta II trafnie ocenia ludzi, bez złudzeń i zbytniej pobłażliwości.- Trzeba zdobyć jej zaufanie. Referuje się problem i przedstawia jego rozwiązanie, a ona bardzo szybko decyduje, co dalej. Nie znosi tracić czasu i być zaskakiwana - mówi jeden z jej współpracowników. (fragment) Biografia Elżbieta II. Ostatnia królowa została napisana na podstawie wielu spotkań autora z królową i urzędnikami Pałacu Buckingham. Czyta się ją jak książkę o miłości, bajkę i thriller z najbardziej tajemniczych i wpływowych wyższych sfer.
Numer ISBN | 978-83-7414-767-5 |
Wymiary | 160x240 |
Oprawa | twarda z obwolutą |
Liczba stron | 296 |
Język | polski |
Fragment | Wstęp Dziesięć rozdziałów życia Elżbiety II Siergiej Pawlenko, rosyjski malarz mieszkający w Londynie, namalował najpiękniejszy oficjalny portret Elżbiety II. Brzoskwiniowa cera, jasne spojrzenie niebieskich oczu, wyrazista twarz, biała rękawiczka, którą królowa trzyma nonszalancko w prawej dłoni na tle ciemnobłękitnego aksamitnego płaszcza i gwiaździste insygnia Orderu Podwiązki. Królowa emanuje naturalnym dostojeństwem. Niemal posągowa, stoi na szerokich schodach pałacu Buckingham, pokrytych czerwonym aksamitem, oświetlona z góry światłem padającym przez szklaną ścianę i mierzy mnie nieprzeniknionym, tajemniczym wzrokiem. Ledwie zarysowany uśmiech przypomina mi Monę Lizę. Choć jestem republikaninem, muszę przyznać, że ta kobieta mnie fascynuje. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w roku 1991. Byłem wtedy sprawozdawcą na szczycie Wspólnoty Brytyjskiej w Harare. Gdy królowa pojawiła się pod baldachimem ustawionym na trawniku brytyjskiego Wysokiego Komisariatu w stolicy Zimbabwe, wszyscy na jej widok zamarli. Towarzysząca jej dama poleciła mi zwracać się do Jej Wysokości „Ma'am" (angielska wersja francuskiego „Madame"). To mnie uratowało.- Jak się pan ma?- Dobrze, Ma'am.- Jak długo pracuje pan w Anglii?- Od 1985 roku, Ma'am.- I dobrze się pan u nas czuje?- Znakomicie, Ma'am.- Czy Francuzi interesują się Wspólnotą Brytyjską?- Tak, Ma'am. Mamy podobną organizację: Frankofonię.- Podobną, lecz nie taką samą.Milczenie. Zanim podjąłem konwersację, królowa znikła. Nagły koniec spotkania z chodzącą legendą.Powrót do wrażeń. Królowa jest dużo niższa, niż mi się wydawało. Jej uścisk dłoni jest delikatny. Głos nosowy, końcówki zdań właściwie niesłyszalne. Sprawia wrażenie osoby dosyć znużonej otoczeniem.Czyżbym był rozczarowany? Wręcz przeciwnie. Widziałem się z nią później jeszcze pięć razy, gdy pełniła swoje funkcje publiczne, i za każdym razem byłem pod ogromnym wrażeniem. Zauroczyła mnie kobieta czy jej królewski urząd? Właściwie nigdy nie udało mi się tego rozgraniczyć.[...] I Elżbieta II - królowa i kobieta W pałacu Buckingham codzienny piętnastominutowy rytuał, który rozpoczyna się punktualnie o dziewiątej rano, nie zmienił się od 1843 roku. Po wypiciu kawy z odrobiną koniaku Alistair Cuthberston ze straży szkockiej, ubrany w kilt, gra na dudach w ogrodzie, pod oknami prywatnych apartamentów królowej. Przenikliwa szkocka melodia - Sovereign Piper - rozpoczyna dzień Jej Wysokości Elżbiety II.W towarzystwie księcia Filipa królowa je śniadanie. Tosty, marmolada z pomarańczy, płatki w czarce firmy Tupperware, herbata Darjeeling z chmurką mleka, i to wyłącznie od krów rasy jersey z Windsoru. Królowa przywiązuje wielką wagę do drobiazgów. Monarszą parę obsługuje tuzin służących. Wszystko odbywa się zgodnie z wymyślną choreografią, dzięki której unikają kolizji i nie niszczą dywanów, bo nakazano im poruszać się po ich obrzeżach. Jeżeli napotkają wzrok któregoś z gospodarzy, natychmiast się zatrzymują i pochylają głowę. Para królewska je w ciszy i powoli. Przez stary odbiornik radiowy słucha, podobnie jak cztery miliony poddanych, „Thought of the Day" - codziennych refleksji, swoistych kronik moralnych radia BBC 4. Potem, wymieniając kilka rutynowych uwag, królowa i jej małżonek pogrążają się w lekturze ulubionych dzienników, które najprawdopodobniej zostały wyprasowane, by nie brudziły palców: dla niego „Daily Telegraph", a „Racing Post" - gazeta wyścigów konnych - dla niej. Elżbieta z żalem opuszcza przytulną atmosferę tej wysepki prywatności na Wyspie, aby podjąć codzienne monarsze zadania.Teraz królowa jest w pracy. Okna jej ogromnego biura o jasnozielono-złotych ścianach z beżowo-brązowym kominkiem wychodzą na Constitution Hill i Green Park. Od zakończenia wojny, siedząc cały czas przy tym samym biurku w stylu chippendale, prowadzi korespondencję i czyta niektóre listy przekazane jej przez damy dworu.Przed nią kilka czarno-białych fotografii rodzinnych, suszka z bibułą, dwa kałamarze, papier listowy z jej herbem, nóż do papieru z królewskim monogramem i lak do pieczęci. Dokumenty oficjalne podpisywane są czarnym atramentem, korespondencja prywatna - zielonym. Pracuje sama, bez sekretarek. Personel biura, czternaście osób, jest ulokowany na parterze, a rolę gońców pełni dwóch tytularnych paziów. Godzina jedenasta. Wchodzi prywatny sekretarz. „Dzień dobry, Wasza Wysokość" - mówi ten odpowiednik dyrektora gabinetu, pochylając głowę. Potem już zwraca się do niej „Ma'am". Protokół wymaga, by stał, dopóki królowa nie zaproponuje, żeby usiadł. Razem przeglądają najważniejsze tajne dokumenty, przechowywane w słynnych kasetach z szufladami umieszczonych w walizie z purpurowej skóry. Królowa otwiera ją kluczykiem, którego jedyny egzemplarz jest tylko w jej posiadaniu. Następnie omawiają planowane wystąpienia, inauguracje, audiencje, podróże.[...]Market Square, staffordzki rynek z ratuszem, udekorowano małymi powitalnymi chorągiewkami w barwach Wielkiej Brytanii. - Dużo ludzi. Ładna pogoda. Królowa wygląda dostojnie - szepcze mi do ucha zachwycona dama dworu. Dostojna i niedostępna. Sama jest babką, dumną ze swoich siedmiorga wnucząt, ale nie całuje dzieci, co najwyżej się do nich uśmiecha. Jak przystało na wytrawną dyplomatkę, ściska tylko kilkoro z nich. Programowe spotkanie z mieszkańcami ogranicza się do kilkusekundowej kurtuazyjnej wymiany zdań. - Miło panią widzieć - rzuca staruszce z trwałą ondulacją, w niemodnym kostiumie, która wręcza jej skromne tulipany. Powitanie zwykłych ludzi ma być proste jak dziecięcy wierszyk. Wszystkie spojrzenia zatrzymują się na jej twarzy. „Niech żyje królowa" - wołają rozgorączkowani poddani, wymachując chorągiewkami. Królowa jest znakomita w byciu dostępną i jednocześnie bardzo zdystansowaną. Zbliża się do publiczności, lecz nie na tyle, by można ją było dotknąć. Jest po prostu królową.Miasto zostało na tę okoliczność gruntownie wysprzątane. Latarnie błyszczą w wiosennym słońcu. - Podczas jej wizyt zawsze czuje się drażniący zapach świeżej farby i nowej wykładziny - podśmiewa się jakiś dworzanin.Aby stopić lody i wprawić publiczność w dobry nastrój, a przede wszystkim zagłuszyć trzask aparatów fotograficznych reporterów z miejscowej prasy, orkiestra wojskowa intonuje słynne Let it be. Gdy królowa opuszcza plac, wszyscy wracają do domów, szczęśliwi, że ją widzieli choć przez kilka sekund.Obiad odbywa się w ratuszu. Pałac zasugerował trzy różne menu. Ratusz wybrał mus z wędzonego łososia, kurczaka z grzybami i ciasto pomarańczowe. Oczywiście posiłek musi być lekki. Krwiste mięsa, owoce morza i przyprawy (broń Boże czosnek!) są niedopuszczalne. Nie należy zbytnio obciążać królewskiego żołądka, ponieważ „biblia", która przewidziała wszystko, przyznaje królowej tylko pięć minut na odświeżenie się. Jej Wysokość nie lubi nic zmieniać, więc na początek zawsze kropla ginu Dubonnet z wodą mineralną Malvern. Jeżeli pije kieliszek wina, to tylko riesling, ze względu na niską zawartość alkoholu.Zgodnie z protokołem przy zakąsce królowa rozmawia z sąsiadem z prawej strony, przy głównym daniu - z tym po lewej, a przy deserze z obydwoma. Ledwie rozmówca otworzy usta, ta doskonała znawczyni wszelkich niuansów pochodzenia społecznego od razu wie, z jakiego się wywodzi środowiska i do jakich szkół chodził. Zwraca też uwagę na takie szczegóły, jak buty, krawat, kołnierzyk koszuli, skarpetki. Jako arystokratka królowa ma świetne rozeznanie w zawiłościach dotyczących klas społecznych - prawdziwy szósty zmysł. [...]Za oficjalnym wizerunkiem królowej kryje się jednak kobieta. Kobieta najszczęśliwsza, uśmiechnięta, odprężona, kiedy znajdzie się na wsi, z dala od świata zewnętrznego. W każdy piątek po południu brązowy helikopter Sikorsky przenosi królową do Windsoru. Pracować i mieszkać w Londynie, a weekendy spędzać na wsi - to marzenie każdego Anglika. Ale nie wszyscy mają szczęście posiadać rezydencję tak blisko stolicy. Nigdy nie mówiąc tego wprost, Elżbieta daje do zrozumienia, że gdyby mogła wybierać, chętnie zamieniłaby swoje królewskie życie na proste życie na wsi. Mimo że ze strony matki monarchini przynależy do wielkiej arystokracji, jest też znakomitym przykładem squirecracy, szlachty ziemskiej. Dzieli z nią upodobanie do rozległych przestrzeni, miłość do koni i psów, do polowań, pikników i bukietów polnych kwiatów. W Windsorze, w prywatnych apartamentach, małżonkowie wypijają przed kolacją szklaneczkę - najczęściej ginu z tonikiem. Po skromnym posiłku, czasami z kieliszkiem białego wina, królowa rozwiązuje krzyżówkę z „Timesa" (i robi to w niecałe cztery minuty!), układa puzzle albo ogląda telewizję. Lubi seriale, szczególnie EastEnders, który porusza zupełnie dla niej egzotyczne aspekty życia angielskiego społeczeństwa. Kładzie się wcześnie, rzadko po jedenastej. Wychowana na Biblii, podobno wiele razy czytała Raj utracony Miltona, wierzy w Eden - biblijny raj - który utożsamia z wiejską scenerią życia niewinnego, prostego, zacnego, z klimatem dzieciństwa. Ale jej koncepcja wsi różni się od wyobrażeń dzisiejszych yuppies pozujących na arystokratów, od ich wymyślnych imprez w pseudopałacach, modnych samochodów terenowych i podobnego manifestowania bogactwa. Jej świat country to dawne siedziby z liczną służbą, polowania z psami i bale debiutantek. Świat białych chrześcijańskich Anglosasów, pełen rytuałów i tradycyjnych przekonań. Jedyną organizacją, do której Elżbieta należy, jest Women's Institute - wiejski ruch kobiet, który narodził się w 1915 roku po to, „by Anglia pozostała zielona i pełna uroku". Świat, który przeminął, w którym wymieniało się między sobą przepisy kulinarne i śpiewało nabożne pieśni, dziergając koronkę lub robiąc na drutach.[...] Ponad osiemdziesięcioletnia monarchini wyprostowaną sylwetkę zawdzięcza długoletniemu uprawianiu jazdy konnej. Do niedawna jeździła we wszystkie weekendy, a w czasie wakacji codziennie. Zapalona amatorka wyścigów, śledzi transmisje w telewizji lub ogląda nagrania zawodów, których nie mogła zobaczyć na żywo. Oprócz osobistego sekretarza i męża tylko trener koni czystej krwi i kilku hodowców zna numer jej telefonu komórkowego. Mogą do niej dzwonić w każdej chwili. W ciągu ponad pół wieku panowania tylko trzy razy spędzała wakacje za granicą. Francuską Normandię i amerykański stan Kentucky odwiedziła przede wszystkim po to, by nabyć konie pełnej krwi do królewskich stajni, a stan Wyoming - na zaproszenie dyrektora swoich królewskich stadnin. Żartem mawia: „Tylko ze względu na arcybiskupa Canterbury nie jestem co niedziela w Longchamp*". Pierwszego konia, szetlandzkiego kucyka, ofiarował jej w 1932 roku dziadek, Jerzy V. W 1947 roku Aga Khan podarował księżniczce w prezencie ślubnym pierwszego konia czystej krwi, którego nazwała Astrakhan. Wzorując się na królewskim sztandarze, Elżbieta wybrała własne barwy stroju jeździeckiego: szkarłatny kasak, bufiaste purpurowe rękawy i czarny toczek. Po śmierci ojca w 1952 roku nowa królowa odziedziczyła jego stadniny i około trzydziestu koni wyścigowych. Po latach może się poszczycić zwycięstwami w czterech (z pięciu!) najważniejszych wyścigach. Do hipicznego wielkiego szlema brakuje jej tylko Derby Epsom. W 1974 roku podczas gonitwy o Nagrodę Diany w Chantilly była świadkiem triumfu swojego konia Highclere, który o dwie długości pokonał faworytkę, klacz Comtesse de Loir.Po koronacji Elżbiety w zawodach brała udział już tylko księżniczka Anna - złota medalistka olimpijska - oraz wnuczka królowej Zara Phillips - mistrzyni świata w konkursach hipicznych. Z władców brytyjskich jedynie Karol II odniósł zwycięstwo w wyścigu konnym. Było to w roku 1671 podczas Town Stale w Newmarket, a w nagrodę dostał... trzy funty kiełbasy.Oprócz koni także psy są nieodłączną częścią jej świata. Osobiście szczotkuje i czesze swoich dziewięć psów rasy corgi i dorgi. Od rana do wieczora chodzą za nią. Królewska linia corgi powstała w roku 1933 w wyniku skrzyżowania dziarskiego Dookie z Pembrookshire z nieśmiałą Jane. Elżbieta, jeśli tylko nie przebywa za granicą, osobiście karmi swoje psy. Codziennie spaceruje w ich towarzystwie. Uwielbia też swoje psy myśliwskie - czarne labradory. Psy obecne są podczas obiadów odbywających się w małym gronie różnych osobistości. Gospodyni często przerywa rozmowę, by zwrócić się do psów albo dać im pod stołem kawałek bułki. W czasie przymiarek krawieckich sama zbiera szpilki magnesem, aby ukochane zwierzęta się nie zraniły. Zwierzę nigdy nie jest winne. Jeżeli corgi ugryzie służącego lub doradcę, to znaczy, że ten go przestraszył. Królowa potrafi pisać długie listy kondolencyjne po śmierci psa. Trudno jej natomiast zredagować parę słów wsparcia podczas ciężkiej choroby chrześniaka. Doświadczył tego jej dawny współpracownik. Królowa pozostawała głucha na jego listy opisujące poważne kłopoty rodzinne, ale po śmierci jego labradora, który zjadł trutkę na szczury, pocieszała go w długim liście. Nawet koty, których jako wielbicielka psów właściwie powinna nie znosić, zasługują na jej współczucie. Na szesnaste urodziny, odpowiadające setnym urodzinom człowieka, kocur Flook dostał od Jej Wysokości telegram gratulacyjny. Elżbieta jest również miłośniczką gołębi, które hodują przeważnie prości ludzie z północnej Anglii. Ma hodowlę gołębi pocztowych w Sandringham i jest na bieżąco informowana o ich wynikach w zawodach. [...] Suknie, kostiumy i kapelusze Elżbiety II wciąż fascynują tłumy na całym świecie. Jej garderoba pozostaje w ścisłym związku z różnymi okresami w jej życiu. Bardzo oficjalna - po wojnie i w latach pięćdziesiątych, kiedy obowiązywały jeszcze liczne ograniczenia i wszechwładnie panował konserwatyzm. Bardziej oryginalna, młodsza - w latach popu (sześćdziesiątych i siedemdziesiątych). W latach osiemdziesiątych - powrót do tradycji, w opozycji do stylu glamour, który lubiła jej synowa. I dzisiaj - znowu nieco odważniejsza i swobodna, ale bez ekstrawagancji. „Jej styl to brak stylu. Ta neutralność składa się na jej obraz i siłę. Królowa ubiera się w sposób bardzo przemyślany, zawsze stosownie do okazji i tak, by było jej wygodnie" - podsumowuje Joanna Marschner, kustosz z Historic Royal Palaces i organizatorka wielu wystaw królewskich strojów w pałacu Kensington. Być albo nie być - modną? To już nie problem królowej. Ona pozostaje wierna jakości w dobrym guście. Jej całoroczne niemodne swetry pochodzą niezmiennie z szacownego domu Pringle of Scotland lub Ballantyne. Są także dodatki: duża torba, rodzinna brosza, trzy sznury pereł i kolczyki. Buty, podobnie jak rękawiczki - robione na miarę. W torbie ma zawsze kilka par rękawiczek na zmianę. Szyje je dla niej Cornelia James. Te drobiazgi - roztropne połączenie własnego gustu z pewną powściągliwością - wydają się mało istotne, ale wszystkie razem dodają strojowi powagi, która budzi respekt. Nie trzeba dodawać, że królowa prawie nigdy nie nosi spodni.Glamour w połączeniu z królewskim majestatem wygląda efektownie. Jest to pomysł jej pierwszego wielkiego krawca, Normana Hartnella, który projektował suknie wieczorowe królowej aż do śmierci w roku 1979. Pozostawał pod wpływem Diora, ulubionego krawca księżniczki Małgorzaty. Poza suknią koronacyjną, jego najsłynniejszą kreacją jest strój galowy, który królowa miała na sobie 8 kwietnia 1957 roku w Operze Paryskiej, podczas pierwszej oficjalnej wizyty we Francji. Suknia z beżowej satyny, obszyta napoleońskimi pszczołami i stokrotkami - na cześć gospodarzy. „W tej sukni była cudowna, poprawiła nastrój Francuzom przygnębionym wojną w Algierii" - pisał zachwycony „Times".„Królowa w zasadzie nie interesuje się modą. Zawsze uprzejmie słucha moich rad, lecz woli zwykłe ubrania, bo są wygodne. Przecież nie zrobię z niej wyrafinowanej lalki, jak Givenchy z Audrey Hepburn". Elżbieta wybaczyła tę niedyskrecję drugiemu ze swoich ulubionych projektantów, Hardy'emu Amiensowi. Może dlatego, że głośno wypowiedział jej własne myśli. Właściwie interesują ją tylko kreacje wieczorowe, które z natury pełnią funkcję reprezentacyjną. W nich jest prawdziwą królową. Od śmierci Hardy'ego Amiensa Elżbieta II nie ma stałego krawca. Korzysta z usług młodego pokolenia projektantów, które reprezentują Stewart Parvin i Karl Rehse. Na przyjęcie z okazji osiemdziesiątych urodzin królowej, które odbyło się w Hotelu Ritz w Londynie, Rehse przygotował fioletową suknię wieczorową wyszywaną jedwabiem i maleńkimi kryształkami. „Królowa uwielbia piękne materiały. To one są punktem wyjścia do kreacji, które dla niej szyjemy".Windsor touch przypomina o kapeluszach, zasadniczym elemencie królewskiego stroju. Zawsze są w kolorze płaszcza. W sprawie nakrycia głowy królowa ufa tylko nadwornym mistrzom krawieckim. Hartnell brał kapelusze od Aege Thaarupa, później od Francuzki Simone Firman. Amiens korzystał z usług Freddiego Foksa i innej Francuzki - Marie O'Regan. John Anderson zaopatrywał się u ulubieńca księżnej Diany Philipa Somerville'a. Kapelusik, nigdy szeroki czy zbyt fantazyjny, musi być zaprojektowany tak, aby nie zakrywał twarzy i w niczym nie krępował królowej. Królowa nie ogląda wystaw sklepowych. To zadanie garderobianej, Angeli Kelly. Po latach jej oddanej służby panie łączy przyjaźń i pełne zaufanie. Garderobiana ma wyjątkowy przywilej dostępu do królowej kilka razy dziennie. Tylko ona wchodzi do przymierzalni pałacu Buckingham. Mrs Kelly kieruje także pracownią krawiecką. Archiwa królewskiej mody, w których wszystko jest opisane atramentem, sięgają lat dwudziestych, czasów królowej Marii. Ponieważ Elżbieta jest bardzo przywiązana do swoich ubrań, od ćwierćwiecza przechowuje się wszystkie modele i wykroje.[...] Elżbieta Aleksandra Maria Windsor urodziła się 21 kwietnia 1926 roku w Londynie, w domu babki ze strony matki przy Bruton Street 17, w eleganckiej dzielnicy Mayfair. Zgodnie z tradycją od czasu „spisku wanienkowego" z 1688 roku, który polegał na zamianie niemowląt, przy narodzinach Elżbiety asystował minister spraw wewnętrznych, podobnie jak w przypadku wszystkich potencjalnych następców tronu. Ostrożności nigdy za wiele.Jakiś dziennik napisał wtedy, że Elżbieta przyszła na świat pod znakiem Byka, a więc będzie dobrze zorganizowana, zmysłowa i uparta. Wtedy nic jeszcze nie zapowiadało, że to ważące trzy kilogramy i sześćset gramów dziecko, urodzone przez cesarskie cięcie, wstąpi na angielski tron. Lilibet, jak ją czule nazywali rodzice, była przecież tylko pierwszym dzieckiem księcia i księżnej Jorku. Książę był drugim synem króla Jerzego V, którego naturalnym następcą 20 stycznia 1936 roku miał zostać książę Walii - Edward. Elżbieta była dopiero trzecia w kolejności do tronu, po stryju i ojcu. I to tylko wtedy, gdyby król nie miał dzieci, a ona brata. Jej matka, Elżbieta Angela Małgorzata Bowes-Lyon, czwarta córka XIV hrabiego Strathmore, mało ważnego szkockiego arystokraty, była przedostatnim z dziesięciorga dzieci bardzo zżytej rodziny. Młodość miała typową dla dziewczynki z jej sfery w czasach przed pierwszą wojną światową: nauczyciele, guwernantki, lekcje muzyki, historii, postawy i francuskiego. W czasie pierwszej wojny rodzinny pałac Glamis jej rodzice przeznaczyli na szpital dla ciężko rannych w bitwie o Flandrię. Po wojnie bardzo ładna Elżbieta Angela została debiutantką „Swinging London" lat dwudziestych. Na jednym z balów spotkała Alberta, księcia Jorku, drugiego syna króla Jerzego V, którego poślubiła w roku 1923. Wahała się z dwóch powodów. Młody człowiek, zwany w rodzinie Bertie, był wtedy tylko zwykłym oficerem marynarki. Delikatnej budowy, krzywonogi, jąkał się, był chorobliwie nieśmiały i znany z napadów złości. Wyrastał w cieniu starszego brata, księcia Walii, ulubieńca Brytyjczyków, w którym Elżbieta Angela kochała się tak jak wszystkie panny z wyższych sfer w tamtym czasie. Może to ta niespełniona miłość była później przyczyną aż tak wielkiej zawziętości skierowanej przeciwko parze Edward - Wallis Simpson? „Brytyjka do szpiku kości" - napisze „Times" przy okazji ślubu Elżbiety, nie wspominając o jej holenderskich koligacjach. Był to pierwszy związek rodziny królewskiej ze szlachtą brytyjską. Nowa księżna Jorku natychmiast narzuciła swoją ciepłą osobowość dworowi, łagodząc rygoryzm Jerzego V. Drugie po przyszłej Elżbiecie II dziecko - księżniczka Małgorzata Róża, urodziła się 21 sierpnia 1930 roku. Kolejna córka, a nie brat, który przejąłby pierwszeństwo w kolejce do tronu. Elżbieta miała szczęście. Sielskie dzieciństwo przyszłej królowej upływało w Londynie, Windsorze i w Szkocji. Była wesołą dziewczynką. W czasie jednej z wizyt arcybiskupa Canterbury w Buckingham Lilibet dosiadła swego dziadka, Jerzego V, i zmusiła go do chodzenia na czworakach po dywanie. Ciągnęła go za brodę i czochrała włosy, wołając: „Dziadunio Anglia". Król często się z nią bawił, choć nigdy tego nie robił z własnymi dziećmi. Wychowywał je z arystokratycznym dystansem i wielką surowością. Jerzy V nie znosił księcia Walii, swego syna i następcy, kawalera cały czas uganiającego się za spódniczkami. Zwierzył się kiedyś ze swoich obaw jednemu z dworzan: „Modlę się do Boga, żeby mój starszy syn nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci, i żeby nic nie stanęło pomiędzy tronem a Bertiem i Lilibet". Ta ostatnia była również ulubienicą babki, królowej Marii, która wpajała jej podstawowe wartości monarchii: powagę, dobre maniery i cierpliwość.- Ona ma osobowość! I wie, co to autorytet - orzekł Winston Churchill, w tamtym czasie minister finansów, po spotkaniu w 1928 roku. To wzorowe, posłuszne dziecko wydawało się jednak nieco zbyt pewne siebie w porównaniu z siostrą Małgorzatą i towarzyszami zabaw. Elżbieta miała nianię, a od roku 1930 guwernantkę, Marion Crawford. Metody wychowawcze tej szkockiej nauczycielki, kobiety silnej ręki, nie pozostawiały księżniczkom miejsca na spontaniczność czy ekstrawagancję. Elżbieta, te zasady w przeciwieństwie do Małgorzaty, przyjęła na całe życie. Druga niania, Margaret MacDonald, która później została jej guwernantką, a następnie pokojówką, również odegrała ważną rolę w wychowaniu Lilibet. [...] W czasie wojny życie w zamku nie jest łatwe i spokojne. Pokoje, w których księżniczki mieszkają z nianiami, znajdują się w nieogrzewanej wieży Brunswick w najsolidniejszym skrzydle pałacu. Bagaże są cały czas gotowe do ewakuacji w kierunku Liverpoolu i Kanady. Klejnoty Korony, owinięte w gazety, leżą w kufrach podróżnych. Najważniejsze dokumenty ułożono na posadzce kaplicy Świętego Jerzego. Wyjęte z ram obrazy mają być ukryte. W wyniku częstych alarmów wiele nocy spędza się w schronach. Na swój sposób Elżbieta bierze udział w wojnie. Trzynastego października 1940 roku pokazuje się w programie Children's Hour [Godzina dzieci] i, aby podnieść morale ludności, mówi: „Wszyscy wiemy, że to się dobrze skończy". Pomimo niemieckich nalotów rodzina królewska chce dowieść, że życie toczy się dalej. Następczyni tronu, dziewczyna o smukłej sylwetce, wygląda uroczo w prostej, białej wełnianej sukience z woalką z tiulu. Księżniczki nie żyją w odosobnieniu. - Otaczali je mili ludzie... Nastrój wcale nie był ani grobowy, ani melancholijny - twierdzi Antoinette de Bellaigue, Francuzka belgijskiego pochodzenia, która była guwernantką księżniczek w latach 1942-1948 i uczyła je francuskiego oraz historii Europy. - Elżbieta instynktownie robiła to, co należy. Była bardzo naturalna, a jej charakter był mieszaniną niezachwianego poczucia obowiązku i naturalnej radości życia. - Pani Bellaigue pozostała bliską przyjaciółką królowej i księżniczki Małgorzaty aż do śmierci w 1996 roku.W roku 1944 osiemnastoletnia Elżbieta zostaje jednym z czterystu członków Tajnej Rady. Nie jest to, jak we Francji, duża instytucja państwowa, lecz nieformalne zgromadzenie dawnych polityków, których zadaniem jest wspieranie dworu. Podczas gdy jej ojciec wizytuje brytyjskie wojsko we Włoszech, na nią spada obowiązek podpisania warunkowego zawieszenia wykonania kary jakiemuś przestępcy. Jest to nie lada egzamin dla młodej, wrażliwej dziewczyny, która do tej pory żyła w cieplarnianych warunkach. „Jak mogło do czegoś takiego dojść? Co było przyczyną? Na pewno takim ludziom można pomóc. Muszę się jeszcze tyle dowiedzieć o naturze ludzkiej". Trudna nauka zawodu królowej dopiero się zaczyna. Elżbieta coraz częściej pojawia się publicznie w mundurze grenadiera straży lub w ambulansie, odbywając jednocześnie lekcje jazdy samochodem w obozie wojskowym w Aldershot. Kilkakrotnie zwraca się przez radio do przyszłych podwładnych. Z końcem roku 1944, w wieku dziewiętnastu lat, Elżbieta Aleksandra Maria Windsor, z numerem rejestracyjnym 230873, wstępuje do armii rezerwowej jako kierowca ciężarówki. „Podczas wczorajszej kolacji mówiła tylko o świecach" - tak królowa opowiada o zapale córki do naprawy samochodów. To jedyny okres w życiu Elżbiety, w którym miała do czynienia ze smarem.[...]Dziesiątego lipca 1947 roku następczyni tronu zaręcza się oficjalnie z porucznikiem Filipem Mountbattenem, instruktorem w Royal Navy. Ta wiadomość nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Opinia publiczna od dawna śledziła idyllę za pośrednictwem prasy. Kronika filmowa pokazała tę parę na ślubie stryjecznej siostry Filipa. Po raz pierwszy Elżbieta spotkała księcia, czarującego blondyna, 22 lipca 1939 roku, gdy jeszcze studiował w szkole morskiej w Dartmouth. Elżbieta była tam z rodzicami na przeglądzie kadetów. Komendant poprosił wtedy księcia, kuzyna trzeciego stopnia księżniczek, żeby się nimi zajął. Ona miała trzynaście lat, on osiemnaście. W sali zabaw grali w krykieta, a potem bawili się kolejką elektryczną. „Czułam, że się trochę puszy jak paw, ale muszę przyznać, że na dziewczynkach zrobił duże wrażenie" - wspomina guwernantka Marion Crawford. Elżbieta zakochała się po uszy w młodym wysportowanym oficerze o niemal białych włosach. Taka jest wersja oficjalna. Siedem tygodni później wybuch wojny zastaje Filipa w Grecji. Bierze czynny udział w walkach drugiej wojny światowej. Najpierw, w 1941 roku, wyróżnia się w bitwie koło Matapan, na Morzu Śródziemnym, u wybrzeży Peloponezu. W wyniku bitwy ulega zniszczeniu włoska flota, a oficer HMS Vaillant zostaje zgłoszony do odznaczenia. Następnie na pokładzie niszczyciela młody porucznik poluje na łodzie podwodne wroga, by w 1943 roku wylądować na Sycylii. Będąc na przepustce, spędza Boże Narodzenie w Windsorze, z rodziną królewską. Żywo oklaskuje budzące popłoch pantomimy w wykonaniu obu księżniczek. Elżbieta i Filip zaczynają do siebie pisać. Idylla miała się rozpocząć w lecie 1944 roku w Balmoral. Została jednak przerwana, gdy jego jednostkę HSM Whelp wysłano na Bliski Wschód, by dołączyła do eskadry dowodzonej przez stryja Mountbattena.Dwa lata później młody kapitan fregaty oświadcza się Elżbiecie na romantycznym szkockim wzgórzu. Ona się godzi, nie pytając o zdanie króla. To pierwszy i ostatni akt rebelii Elżbiety przeciwko rodzicom, którzy jednak poddają się woli starszej córki. Aby poślubić przyszłą królową Anglii oraz Imperium, narzeczony rezygnuje z greckiego obywatelstwa i z tytułów. Filip Grecki przyjmuje nazwisko Filip Mountbatten i przechodzi na anglikanizm. [...]Piętnastego lutego król Jerzy zostaje pochowany w kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze. Królowa, z twarzą ukrytą pod czarną woalką, rzuca garść ziemi na trumnę ojca znikającą powoli w królewskiej krypcie. O czym myśli, kiedy organy intonują Marsz zmarłych Haendla? Po pierwsze, o stoickim spokoju, z jakim ojciec znosił ból, o jego dyskrecji, wytrzymałości w czasie wojny, abdykacji brata, o odbudowie i rozpadzie Imperium. Starsza córka w czasie swojego panowania będzie się starała dorównać jego cnotom. Ambasador Francji René Massigli napisze w telegramie dyplomatycznym: „Jerzy VI zostawił po sobie najbardziej stabilny tron w historii Anglii".Dwudziestego siódmego lutego Elżbieta II po raz pierwszy odznacza żołnierza krzyżem Wiktorii za odwagę podczas wojny w Korei. Tak rozpoczyna władanie.Zwyczaj wymaga okresu żałoby pomiędzy śmiercią monarchy a koronacją następcy. W Europie tylko brytyjskie koronacje są naprawdę godne tej nazwy. Wspaniała koronacja Elżbiety II odbywa się 2 czerwca 1953 roku w Opactwie Westminsterskim. Tego dnia pada deszcz, rzecz naturalna dla Brytyjczyków, podobnie jak nieprzemakalny płaszcz i zapach mokrego trawnika. W opactwie na galerii dobrze widoczny jest Winston Churchill w mundurze Lorda Strażnika Pięciu Portów, do którego przypięto ciemnoniebieską opaskę kawalera Orderu Podwiązki. Po obu stronach chóru zajęły miejsca delegacje zagraniczne. Francję reprezentuje Maurice Schumann, minister spraw zagranicznych, oraz marszałek Juin. Jedyny zgrzyt tego dnia to bojkot koronacji przez Republikę Irlandii. Szef rządu Eamon de Valera, bohater wojny o niepodległość, odmawia nawet udziału w przyjęciu organizowanym przez ambasadę Wielkiej Brytanii w Dublinie. Blizny z czasów wojny przeciwko kolonizatorom jeszcze są świeże. Pod pozłacanym baldachimem, królowa w złotej tunice zostaje ogłoszona „Pomazańcem Bożym Chrystusa Pana". Po złożeniu przysięgi otrzymuje jabłko królewskie z krzyżem oraz pierścień jako pieczęć wiary. Pod jej strojem galowym można dostrzec wspaniałą suknię ozdobioną tysiącami pereł i kamieni szlachetnych oraz haftowanymi emblematami państw, których od tej pory jest królową. Brytyjska Róża obok irlandzkiej koniczyny, szkockiego ostu, walijskiego pora, kanadyjskiego liścia klonu i australijskiej mimozy. Długi aksamitny tren z gronostajami i złotymi haftami rozpościera się niczym baśniowy dywan. Wszystkie oczy wpatrują się w koronę Świętego Edwarda z rubinem - Czarnym Księciem. Arcybiskup Canterbury, Geoffrey Fisher po raz pierwszy i ostatni wkłada ją na głowę młodej królowej, która będzie czterdziestym władcą od czasów Wilhelma Zdobywcy. W prawą dłoń arcybiskup wkłada jej berło z krzyżem, symbol siły i sprawiedliwości, w lewą „buławę prawości i miłosierdzia", symbol Ducha Świętego. Prałat klęka przed siedzącą na tronie Elżbietą II i przysięga jej wierność. Następnie na stopniach tronu klęka książę Edynburga i wkładając złożone dłonie pomiędzy dłonie żony, ślubuje, że na zawsze pozostanie jej małżonkiem: „Ja, Filip, książę Edynburga, wyrażam życzenie bycia twoim wiernym poddanym, ciałem i duszą, oraz wielbienia cię na ziemi. Przyrzekam na życie, na śmierć bronić cię od złych ludzi...", po czym całuje ją w policzek. Wzdłuż całej nawy i na galeriach osiem tysięcy gości woła: „Boże, chroń królową", a potem wszyscy intonują hymn narodowy. Zgodnie z tradycją czterdziestu jeden wystrzałom armatnim z Saint James Park odpowiadają sześćdziesiąt dwa wystrzały z zamku Tower.Na wspomnienie koronacji lady Soames ma łzy w oczach. Córka Winstona Churchilla siedziała tego dnia w jednym z pierwszych rzędów. Najlepiej pamięta, jak królowa wychodziła boczną nawą: - Patrząc na tę drobną postać, ciężkie gronostaje i koronę, niemal fizycznie czuło się wielki ciężar obowiązków, które na nią czekały. To było bardzo wzruszające.Specjalny wysłannik dziennika „Le Monde", Olivier Merlin, który był wtedy na trybunach ustawionych na placu przed pałacem Buckingham, czuł się trochę jak członek rodziny Windsorów. [...] IIIKrólowa i jej rodzina „W rodzinie królewskiej nie ma głębokiej niezgody. Tylko drobne kłótnie od czasu do czasu". Trzeba mieć tupet księżniczki Małgorzaty, żeby aż tak zaprzeczać faktom. Panowanie Elżbiety II usiane jest kryzysami, ostrymi konfliktami interesów, niechęcią, a nawet nienawiścią. To nie rodzina Borgiów, ale prawie.W dniu koronacji, 2 czerwca 1953 roku, słynny fotograf Cecil Beaton robi czarno-biały portret młodej królowej. Elżbieta II trzyma w dłoniach berło i jabłko i ma na głowie koronę imperium. Sprawia wrażenie delikatnej i pogodnej, ale pozbawionej dostatecznego autorytetu i charyzmy. Bardzo młoda kobieta, którą łatwo manipulować. W każdym razie takie można odnieść wrażenie. Fakty wkrótce zaświadczą o czymś wręcz przeciwnym. Ma nieodzowną cechę charakteru - determinację. Nie ma ani twardych zasad królowej Wiktorii, ani jej surowego koka, ale ma tę samą wyciszoną pewność siebie. Będzie jej potrzebowała na czas przyszłych problemów rodzinnych. Z budzącą szacunek zręcznością będzie neutralizować buntownicze zachcianki członków klanu Windsorów, dając im do wyboru albo przyłączenie się, albo niełaskę. Mylili się ci, którzy sądzili, że jest uległa. Młoda królowa okazała się zręczniejsza niż polująca bogini Diana. Jej trofea są imponujące. Tak jak prawdziwi politycy umie nawet „zabić" przeciwnika, jeśli trzeba. Po kolei zostaną odsunięci: Mountbatten, Peter Townsend i Snowdon, kapitan Mark Phillips, Diana i Sarah Ferguson. Wszyscy, którzy w jakimkolwiek stopniu nie byli w stanie czy też nie chcieli się dostosować do tradycyjnych królewskich form, zostali wyeliminowani. To wielka sztuka, odziedziczona po Wiktorii. Nawet dzieci królowej doświadczą twardego prawa racji stanu. Unikną tego tylko jej małżonek Filip i matka. [...] Małżeństwo Elżbiety i Filipa jest związkiem przeciwieństw. Ona jest introwertyczką, on ekstrawertykiem. Tam gdzie ona jest ostrożna, on jest bardzo odważny. Ona przyznaje, że jest domatorką, on uwielbia przygody i podróże. Ale ich związek nie byłby trwały, gdyby rzeczywiście nie dzielili pewnych wartości i nie mieli podobnego poczucia obowiązku. Filip odcisnął piętno na swej epoce dzięki niebanalnej osobowości. Pobudza go do działania otwartość umysłu, niewątpliwie związana z jego zagranicznym pochodzeniem. Udaje mu się wnieść oddech nowoczesności do sztywnej instytucji. W 1969 roku pozwala ekipie telewizyjnej BBC filmować swe życie codzienne. Reportaż Royal family [Rodzina królewska] odnosi duży sukces. To Filip namawia królową, która źle się czuje w obecności nieznajomych, na pewną namiastkę spotkania z tłumem - królewski spacer. Pierwsza próba w 1970 roku, podczas wizyty w Nowej Zelandii i Australii, jest sukcesem. Ten bezpośredni kontakt wyzwala histerię mediów. Czy książę słusznie postąpił, wzbudzając takie zainteresowanie prasy? To pytanie nadal dzieli Windsorów. Biorąc pod uwagę szkody, jakie wizerunkowi rodziny królewskiej wyrządziły jej dzieci, zachowanie większego dystansu być może pozwoliłoby uniknąć wielu kłopotów i nieprzyjemności. Wielkim sukcesem okazał się projekt objęcia pomocą młodzieży znajdującej się trudnej sytuacji - Duke of Edinbourgh's Awards Scheme. Filip, który od dawna interesował się ochroną środowiska, kierował także World Wildlife Fund (WWF), światowym funduszem ochrony przyrody. To dzięki niemu Loara jest ostatnią dziką rzeką Francji. W 1986 roku mer miasta Tours, Jean Royer, przewodniczący instytucji zajmującej się uregulowaniem rzeki, otrzymał zgodę rządu socjalistów na wybudowanie czterech gigantycznych zapór. Ponieważ nie chciał się porozumieć z francuskimi organizacjami zajmującymi się ochroną środowiska, zwróciły się one do WWF. Filip publicznie udzielił im wsparcia, wyrażając sprzeciw wobec projektu, który dzięki temu nie został zrealizowany. Z drugiej strony książę uchodzi za prawdziwego reakcjonistę, znany jest też z trudnego charakteru i niewybrednych dowcipów. Jego przeciwnicy uważają, że nie poddaje się żadnej kontroli, jest uparty, nawykły do robienia wszystkiego po swojemu, niemiły dla podwładnych. Poczucie humoru księcia Edynburga często ma zabarwienie rasistowskie i jest w złym guście. W 1963 roku, reprezentując swoją małżonkę królową na obchodach niepodległości Kenii, zaszokował swego sąsiada, gdy wskazując na tłum, zapytał: „Czy na pewno chce pan rządzić tymi ludźmi?" W 1986 roku podczas wizyty w Pekinie powiedział angielskim studentom, że jeżeli dłużej pozostaną w Chinach będą mieli skośne oczy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii musiało potem ratować sytuację, wyrażając ubolewanie. Choć ma tytuł księcia Edynburga, nie oszczędza nawet Szkotów. Instruktora jazdy z Glasgow zapytał, jak ma zamiar zabronić tamtejszym kierowcom picia whisky w czasie jazdy. Kiedyś zaskoczył poddanych oświadczeniem, że w Wielkiej Brytanii nie ma już prawdziwych biedaków. Pułkownik Royal Navy i gorliwy patriota, który wyróżnił się odwagą podczas drugiej wojny światowej, jest surowy. W imieniu weteranów walk z Japonią, szczególnie tych, którzy przeżyli okrucieństwa obozu nad rzeką Kwai, bezskutecznie przeciwstawiał się żonie i rządowi w kwestii przyznania cesarzowi Akihito Orderu Podwiązki.Królowa nigdy nie krytykowała nieokiełznanego języka męża. Elżbieta II jest otoczona pochlebcami, którzy zawsze jej przytakują. Książę Filip jest jedyną osobą, która prywatnie może szczerze mówić to, co myśli. No i trudno mu się oprzeć. Wprawia królową w dobry humor i zachwyca pięknym głosem, którym otula ją jak szalem. Po sześćdziesięciu latach małżeństwa królowa wciąż jest nim oczarowana!Windsorowie muszą znosić coraz bardziej nachalną i wścibską prasę. Stali się zakładnikami kultu sławy. Filip uniknął jednak ciągłego nękania przez brytyjskie media. Tabloidy zawsze były bardzo dyskretne, jeśli chodzi o parę królewską, chcąc prawdopodobnie chronić głowę państwa, symbolizującą cały naród. Nieuniknione plotki dotyczące kochanek, które próbowali rozpuszczać nielojalni lokaje lub niedyskretne pokojówki, nigdy nie cieszyły się wzięciem brytyjskiej prasy. Gdy 9 lipca 1984 roku o siódmej rano Michael Fagan, niezrównoważony bezrobotny, wdarł się do królewskiej sypialni na pierwszym piętrze pałacu Buckingham, Brytyjczycy dowiedzieli się, że para nie sypia razem. Naród odwrócił wzrok. Za to prasa zagraniczna wciąż spekuluje. Gazeta „France Dimanche" wiele razy ogłaszała koniec małżeństwa Filipa i Elżbiety. Twierdziła nawet, że królowa została porzucona z powodu wietrznej ospy.To, że książę lubi kobiety, dla nikogo nie jest tajemnicą. Nie pociągają go intelektualistki, jak to bywa w przypadku polityków francuskich. Jego urok zniewala kobiety z wyższych sfer. Nie raz widziano, jak długo tańczył lub flirtował publicznie, ale nic ponadto. Prywatnie może zachowuje się inaczej.Ale kiedy w roku 1996 dziennikarz zadał mu pytanie o przygody pozamałżeńskie, książę spokojnie odpowiedział: - Od blisko pół wieku nie mogę zrobić kroku bez ochroniarza. Jak mógłbym ukryć taki związek? - Książę Filip zabierze sekrety swojej alkowy do grobu.[...] Małgorzata. Poza Filipem i królowej matką podporą królowej była jej siostra Małgorzata. Nielubiana przez opinię publiczną, zawsze żyła w cieniu starszej siostry. Dziewiątego lutego 2002 roku Wielki Szambelan obudził królową, by ją poinformować o śmierci księżniczki Małgorzaty w londyńskim szpitalu. Tego ranka z twarzy królowej nie dało się nic wyczytać. Nieporuszona Elżbieta II spokojnie wezwała księcia Filipa, by go poprosić o przekazanie wiadomości królowej matce, która miała wtedy sto jeden lat. Książę Karol przekazał smutną wiadomość także w wystąpieniu radiowo-telewizyjnym: „Dziś jest ciężki dzień dla mojej rodziny. Moja droga ciotka w ostatnich latach przeszła prawdziwe piekło, ona, która tak kochała życie". Królowa, rzecz dziwna, nie dzwoni do swoich siostrzeńców - Sary Chatto i Davida Linleya. Wysyła do nich listy kondolencyjne. A przecież ich lubi! Ale nie potrafi znaleźć odpowiednich słów albo odwagi, by zwrócić się do nich bezpośrednio. Zgodnie z wolą zmarłej po raz pierwszy członek rodziny królewskiej zostaje skremowany. Prywatny pogrzeb odbywa się w Windsorze. Obowiązki monarchini i tym razem są ważniejsze od rodzinnych smutków. Pomimo żałoby królowa udaje się w oficjalną podróż na Jamajkę i do Australii, w związku z obchodami swojego jubileuszu.Można sobie jednak wyobrazić, jak wielkie to było przeżycie dla królowej. Małgorzata zawsze była jej ukochaną młodszą siostrzyczką. Zawsze ją chroniła. Razem z królową matką Małgorzata stanowiła jej straż przyboczną. Elżbieta II oczywiście potępiała jej luksusowy styl życia, palenie sześćdziesięciu papierosów dziennie i coraz młodszych kochanków. Ale w ostatnich czasach, po dwóch udarach mózgu, księżniczka była niedołężna, prawie niewidoma, cierpiała na depresję. Była cieniem samej siebie. „Na własne nieszczęście księżniczka urodziła się za wcześnie. Dzisiaj rozwody i pozamałżeńskie igraszki stały się codziennością w życiu Windsorów. Przy nich historie Małgorzaty są takie banalne". Tak wyjaśnia dwuznaczny stosunek Brytyjczyków do księżniczki „News of the Word", tabloid, którego była ulubioną czarną owcą, śledzoną bez wytchnienia. Poszukujący sensacji dziennik wspomina także „odwagę" i charakter „silny i prostolinijny" tej, która była szóstą w kolejności pretendentką do tronu.Małgorzata Róża Windsor nie przejmowała się tym, „co powiedzą ludzie", i robiła to, na co miała ochotę. Wspaniale królewska, o fiołkowych oczach, dużych ustach, bardzo angielskiej brzoskwiniowej cerze symbolizowała przepych i sławę, i kolekcjonowała adoratorów. Jej niestałość była skutkiem dwóch uczuciowych dramatów. Najpierw idylla z Peterem Townsendem. Group captain, dawniej królewski masztalerz, bohater bitwy o Anglię, prowadził dom królowej matki i księżniczki Małgorzaty w Clarence House. Przystojny, wytworny, dziarski oficer RAF-u zwraca uwagę księżniczki rozpaczającej po śmierci ojca, którego była ulubienicą. Ale Townsend jest rozwiedziony, a to wada w Anglii początku lat pięćdziesiątych. Ten związek wychodzi na jaw z końcem 1953 roku, wkrótce po koronacji Elżbiety. Królowa jest rozdarta między miłością do siostry i prawem kanonicznym, które zabrania rozwodów. Ponadto dokument z 1772 roku dotyczący królewskich ślubów wymaga zgody monarchy i parlamentu, czyli rządu, na związek członka rodziny królewskiej, który jest pretendentem do tronu. Niezbyt pewna siebie, ulegająca presji doradców wrogich Townsendowi, młoda królowa się waha. Winston Churchill, a potem jego następca Anthony Eden, zresztą sprzyjający księżniczce, muszą się liczyć z opinią większości ministrów. Townsend zostaje wysłany do Brukseli jako attaché sił powietrznych. Księżniczka ma do wyboru: albo go poślubić i zrezygnować z królewskiego statusu, albo poświęcić szczęście na ołtarzu racji stanu i bezkonfliktowego panowania Elżbiety II. W 1955 roku Małgorzata rezygnuje ze ślubu, ale już nigdy nie otrząśnie się z tej tragedii. Parę lat później z przekory poślubia fotografa Anthony'ego Armstronga Jonesa. Pod koniec lat pięćdziesiątych spotkali się w Swinging London, miejscu, gdzie panuje swoboda obyczajów, ale ważne są także przywileje, snobizm, bigoteria i nierówności. W Anglii czarno-białej księżniczka reprezentowała zarazem to, co najlepsze, i to, co najgorsze.Królowa nie zaakceptowała małżeństwa z fotografem, uznanym za dekadenta. Ślub odbył się w maju 1960 roku, bo Elżbieta nie śmiała po raz drugi przeciwstawić się wyborowi siostry. Może byłoby lepiej, gdyby to zrobiła. Po chaotycznym i burzliwym związku oraz licznych zdradach jednej i drugiej strony Małgorzata i Tony rozwiedli się w roku 1978. Była to pierwsza separacja w rodzinie królewskiej od czasu licznych rozwodów Henryka VIII. Od tej pory księżniczka figurowała na liście B, na której znajdują się osoby z rodziny królewskiej zapraszane tylko wtedy, gdy nie ma innego wyboru. Nie przeszkadzało jej to i nawet w najczarniejszych godzinach nie korzystała z pośrednictwa doradców do spraw kontaktów z królową i dworem. Małgorzata była dosyć nieprzystępna i tylko kilkoro bliskich przyjaciół naprawdę ją znało. Miała też opinię osoby nieuprzejmej i upartej. Ale nikt nie wątpił, że jest dobrą matką i babką.[...] Karol. Nagłe poruszenie, goście sztywnieją, poprawiają krawaty i sprawdzają ubiory. W garniturze w stylu księcia Walii (!), z ochroniarzem i jakimś dworzaninem, sportowa sylwetka, książę Karol dołącza do mnie w salonie recepcyjnym swego pałacu Highgrove. Cel mojej wizyty długo był negocjowany z biurem prasowym księcia. Zakaz poruszania wielkich problemów świata i małych problemów monarchii. Jestem tutaj, by mówić o ogrodach i tylko o ogrodach... - Mam wielu doradców. Ale jeśli chodzi o ogrody, działam po swojemu. To prawda, że byłoby lepiej dzielić się tymi dziełami sztuki, tą ukochaną pracą. Ale zwiedzający ją zniszczą - mówi następca tronu lekko schrypniętym głosem, jak zwykle trzymając ręce za plecami. Jakie znaczenie ma posiadłość Highgrove dla przyszłego Karola III? - To jedyne miejsce, gdzie mam spokój. Nikt nie może mi tu przeszkadzać - odpowiada, robiąc do mnie oko. Kiedy się go słucha, można by pomyśleć, że Jego Królewska Wysokość spędza w swoim majątku długie godziny na obserwowaniu przyrody, dwustuletniego dębu i dzwonnicy w Tedbury. Przyszły król ma wyjątkową duszę; tylko w uroczej Anglii od czasu do czasu może się taka narodzić. Ukryty w bukolicznym pejzażu Gloucestershire, dwieście kilometrów na zachód od stolicy, ogród łączy banał z cudownością, rewolucyjne z klasycznym, porządek z bałaganem. Ta kryjówka doskonale ilustruje kwintesencję filozofii - paradoks. Na przykład typowo angielskie rododendrony i wielkie buki. Cyprysy, mozaiki i kariatydy w stylu hiszpańsko-mauretańskim. Drewniany most, oczko wodne i karłowate rośliny przypominają Japonię. Dywany białych róż i różowych tulipanów - Holandię. Chwasty, dziko rosnące kwiaty i rośliny naskalne pozostawione samym sobie przywodzą na myśl Irlandię. Książę jest zwolennikiem naturalnego nawożenia. Popiersia monarchów w alejkach przypominają o pochodzeniu właściciela. Ale obok dziadka Jerzego VI i wuja Mountbattena jest i Lawrens van der Post, zmarły filozof południowoafrykański, guru księcia, dzięki któremu odkrył on ludy pierwotne! Zabrudzona przez gołębie rzeźba Panny z Odessy przedstawia zamordowane przez bolszewików córki Mikołaja II, ostatniego cara Rosji, spokrewnionego z angielską rodziną. Niedaleko labiryntu, jakich wiele w angielskich ogrodach, grób Tiggera, ulubionego psa rasy jack russel, świadczy o przywiązaniu do zwierząt. Można być pionierem ekologii, rygorystycznie stosować zasady rolnictwa bio i dbać o pieniądze. Ogrodowi w Highgrove patronują bogaci darczyńcy. Zioła są darem jakiegoś kobiecego stowarzyszenia, a ławki ofiarowała grupa akredytowanych dostawców domu książęcego. Sklep bardzo drogo sprzedaje produkty pochodzące z księstwa Kornwalii: konfitury, marmoladę z pomarańczy, biszkopty, ocet... Firma księcia Walii przynosi dochody, jej produkty z pieczątką Duchy Originals można nabyć także w dużych centrach handlowych. Nawet naznaczona duchem przedsiębiorczości bukoliczno-ekologiczna natura syna bardzo nie podoba się Elżbiecie II. Ona uznaje tylko bardzo zadbane ogrody angielskie i uważa za groteskowe zatrudnianie licznej służby do utrzymywania w Highgrove wymyślnego nieporządku. W przeciwieństwie do starszego syna królowa nie pasjonuje się architekturą. Oprócz obowiązków łączy ich jedynie zainteresowanie medycyną alternatywną, zwłaszcza homeopatią. Mimo że obydwoje lubią życie na wsi, Elżbieta i jej syn Karol żyją na różnych planetach. Ona się złości, gdy jej starszy syn przedstawia się jako „dysydent polityczny", zamiast zgodnie z tradycją monarchii trzymać się z dala od kontrowersyjnych tematów. Ubolewa, że Karol, wielki zwolennik Dalajlamy, porównał chińskich przywódców (było to w roku 1997, gdy zwracano Hongkong) do woskowych mumii. Niepokoi się, gdy w roku 1985 syn otwarcie krytykuje konserwatywny rząd, stając po stronie najuboższych mieszkańców królestwa. W oczach Elżbiety II Karol niesłusznie słucha tylko głosu swojego serca i robi wszystko po swojemu. Ma radykalne poglądy ekologiczne i zasypuje rząd listami, w których niekiedy proponuje rozwiązania problematyczne z punktu widzenia państwa. Przyglądając się działalności jego organizacji humanitarnych i fundacji na rzecz ludzi spisanych na straty, odkrywamy w księciu praktycznego idealistę i skrajnego tradycjonalistę. W Highgrove zbudował małą świątynię buddyjską ozdobioną tybetańskimi dzwonkami, ustronie, gdzie stale płoną świece. Trudno sobie wyobrazić podobny karawanseraj w pałacu Buckingham. Z ojcem Karol od najmłodszych lat miał trudne relacje. Z czasem było tylko gorzej. Obaj przeszli surową szkołę w szkockim internacie i Royal Navy. Podobnie jak papa Karol nie ma zwyczaju okazywać uczuć. Ale na tym podobieństwa się kończą. Książę Karol potrzebuje wsparcia, jest zbyt wrażliwy, zbyt emocjonalny, ma obsesję na punkcie własnej osoby. Książę Filip gardzi podobnymi cechami charakteru. Zdaniem dawnego doradcy dworu nieufny, bardzo oficjalny i władczy małżonek królowej uważa, że jego starszy syn jest „pretensjonalny, ekstrawagancki, nie ma w sobie dość dyscypliny i chęci poświęcenia się, by mógł być dobrym królem". Ponadto Filip nigdy nie wybaczył księciu opublikowanej w 1994 roku sześciusetstronicowej „autoryzowanej" biografii o ponurym życiu Karola, podpisanej pseudonimem: Jonathan Dimbleby. Autor krytykował w niej brak ojcowskiej miłości, przedstawiając księcia Filipa jako człowieka okrutnego, gruboskórnego i niesprawiedliwego. A co gorsza Karol oskarżał ojca zaniepokojonego tym, że po trzydzieste syn wciąż jest kawalerem, o zmuszenie go do poślubienia Diany. Do tego wszystkiego doszło jeszcze fatalne wrażenie, jakie wywarło przyznanie się do zdrady z Camillą Parker-Bowles „w chwili, gdy małżeństwo księcia było nieodwracalnie skazane na niepowodzenie". Filip odpowiada, że skargi dorosłego syna na to, że ojciec zmusił go do małżeństwa, są absurdalne. [...]Andrzej. Podobno jest ulubionym synem Elżbiety II. Matczyne przywiązanie monarchini widać w spojrzeniu, jakim go obdarza na licznych zdjęciach, które jej zrobił. Tylko wtedy jest tak czułe. Jej drugi syn jest przystojny i zniewalająco męski, a to jej się podoba. Randy Andy, uwodzicielski Andy, jest uprzejmy, prostolinijny, i podoba się gwiazdeczkom i królowym piękności. Miał szalony romans z Koo Stark, słynną aktorką filmów erotycznych. „Pierwsi odkryliśmy ten kwiatek, ale nasz serwis fotograficzny miał kłopot, bo posiadał tylko takie jej zdjęcia, które nie nadawały się do opublikowania" - przypomina sobie Richard Stott, były redaktor naczelny „Daily Mirror". Pomimo życiorysu gwiazdki, wykraczającego poza królewskie normy, królowa tolerowała obecność Koo Stark. Młoda aktorka sprawiała bowiem, że jej syn czuł się szczęśliwy. Tak naprawdę w sprawach seksu królowa nie jest aż taką purytanką, jak się powszechnie sądzi. Ujmujący sposób bycia i sportowa elegancja przyczyniły się do popularności Andrzeja. Uczestnicząc jako pilot helikoptera w wojnie o Falklandy, w roku 1982, zdobył opinię kogoś takiego jak Top Gun - to zresztą jego ulubiony film. W roku 1986 ożenił się z Sarah Ferguson, zwaną powszechnie Fergie; młodą, dwudziestosześcioletnią kobietą, rudowłosą, żywą, ekstrawertyczną. Sarah miała bogate życie uczuciowe. Jej ojczym grał w argentyńskie polo i był oficerem armii argentyńskiego dyktatora Leopolda Galtieriego. Na szczęście ojciec Sarah, major Ferguson, był koniuszym królowej. Nie jest idealną synową, ale jest „do przyjęcia". Królowa zgadza się na ślub. Wesele ma charakter trochę zbyt ludowy: królewski powóz, którym nowożeńcy udają się w podróż poślubną, został zamieniony w karnawałowy pojazd z wielkim misiem na przednim siedzeniu i napisem: „Nie zapomnijcie zadzwonić". Windsorowie bawią się jak szaleni, błaznują przed kamerami i czterystu milionami telewidzów. Goście w nawie kolegiaty Świętego Piotra w Westminsterze nie prezentują się z pompą i przepychem jak podczas wcześniejszych ślubów; jest mniej koronowanych głów, a więcej gwiazd, aktorów, piosenkarzy i sportowców. To niebezpieczna zmiana w życiu odwiecznej monarchii.W sierpniu 1992 roku para nagle się rozstaje. Dzieje się to na prośbę Fergie, która skarży się na „nudne małżeństwo", uciążliwości etykiety i zajadłość prasy brukowej. Królowej jest „bardzo przykro". Tak toczy się życie. Po czterech miesiącach w atmosferze wielkiego skandalu na światło dzienne wychodzi wcześniejszy kryzys tego małżeństwa. Prasa zamieszcza zdjęcia księżniczki z rozwianymi włosami i topless: nad basenem w Saint-Tropez ssie palec u nogi swego kochanka, teksańskiego milionera Johnny'ego Bryana. Książę zostaje ośmieszony. Ale królowa wcale nie nakłania syna do szybkiego rozwodu. Nie mogąc już znieść księżnej z powodu jej zbytkownego trybu życia, sknerstwa, pogardy dla obowiązków rodziny królewskiej, woli, aby separację przeprowadzono dyskretnie, taktownie i godnie. W 1996 roku Andrzej i Sarah wreszcie się rozwodzą, ale nadal są bardzo ze sobą związani. Gdy w roku 2001 książę Jorku występuje z Navy, matka powołuje go na szefa organizacji promującej brytyjskie przedsiębiorstwa za granicą. Niektórzy uznali to za próbę „złamania" syna, który po zrzuceniu munduru wyraźnie miał zamiar żyć własnym życiem. Andrzej spodziewał się, że z tym napuszonym tytułem zostanie pantoflarzem. Ale nie mając żadnego doświadczenia w świecie interesów, były oficer nie znajduje wspólnego języka z przedsiębiorcami. Jego prywatna wypowiedź, skierowana przeciwko „fałszywym dyrektorom firm zasługującym na klapsy", robi w City jak najgorsze wrażenie. Jest oskarżany o to, że odwiedza najwspanialsze pola golfowe świata za pieniądze podatników, korzystając z samolotów RAF-u jak z taksówek. Książę odpowiada na to, że może liczyć tylko na skromną wojskową emeryturę i szczodrość matki.„Najcenniejsze jest jego nazwisko. Dzięki niemu wzrasta sprzedaż w całej Wspólnocie Brytyjskiej i na Bliskim Wschodzie. Spełnia swoje zadanie z powagą, zaangażowaniem, i nigdy się na nic nie skarży" - napisał „Financial Times" w artykule o raczej pozytywnym wydźwięku. Mimo tej spóźnionej pochwały zacnego dziennika ekonomicznego królowa zaangażowała firmę Digby'ego Jonesa, byłego szefa stowarzyszenia pracodawców brytyjskich, aby wsparł księcia w jego misji. [...] „Jakie popełniliśmy błędy?" Królowa chyba często musiała sobie zadawać to pytanie w związku z dramatami w małżeństwach swoich dzieci. Nawet najzagorzalsi zwolennicy Elżbiety II przyznają, że wychowanie potomstwa nie było jej największym sukcesem. Mówią, że pośrednio królowa i jej mąż są w dużym stopniu odpowiedzialni za nieudane małżeństwa dzieci. Gorset konwenansów pozbawił je naturalnych oznak miłości, które dzieciom są bardzo potrzebne. Dlatego nie potrafiły stworzyć trwałych związków uczuciowych.Wytłumaczenie jest, jakie jest. Ale broniąc królowej, trzeba powiedzieć, że życie dworu nie pozostawia miejsca na rodzinną czułość. Wszystko jest zaprogramowane co do minuty i zgodne ze sztywnym protokołem. Nawet najbliżsi członkowie rodziny nie mogą wpaść do biura królowej, mówiąc: „Dzień dobry, mamo, jak się dzisiaj czujesz?" Jeżeli dzieci chcą zobaczyć matkę, muszą, jak tego wymaga obyczaj, złożyć wcześniej prośbę na piśmie. Gdy książę Karol spotyka się z matką, całuje ją w oba policzki, a potem w rękę. Córka Anna zawsze jej się kłania i dyga. Z przyzwyczajenia i w dowód szacunku robi to nawet wtedy, gdy rozmawiają przez telefon. Jeżeli królowa zaprasza dzieci na posiłek, wysyła pazia z bilecikiem podpisanym „Mummy". Podobnie jest pewnie na innych dworach europejskich i wśród znakomitych rodów.[...] IVCztery filary władzy[...] Pałac BuckinghamPrawie siedemset pomieszczeń, dziewiętnaście sal recepcyjnych, pięćdziesiąt dwie sypialnie królewskie, sto osiemdziesiąt osiem sypialni dla personelu, siedemdziesiąt osiem łazienek, dziewięćdziesiąt dwa biura, parę kilometrów korytarzy, dwudziestohektarowy park, dwuhektarowy staw i sześciuset pracowników. W sercu Londynu niesamowita forteca o fasadzie z kamienia portlandzkiego, wybudowana w roku 1705 przez pierwszego księcia Buckingham, kupiona przez Jerzego II w roku 1762 i rozbudowana przez słynnego architekta Nasha w 1821. Jest to miasto w mieście, z kuchniami, restauracjami, spiżarniami, ambulatorium, kaplicą, kwiaciarnią i pocztą. Czas się tu zatrzymał. Strażnicy w mundurach pamiętających Waterloo i futrzanych czapach trwają w bezruchu jak automaty. W ogromnych salonach wiktoriańskie meble i obrazy przytłaczają rozmiarami mieszkańców. Jest też słynny balkon (dostępny przez chiński salonik), jedyne miejsce kontaktu monarchii z ludem, na którym rodzina Windsorów prezentuje poddanym swój idealny obraz. W skład apartamentów reprezentacyjnych, znajdujących się w południowej i wschodniej części kompleksu, wchodzą: salony, sala muzyczna, galeria portretów i sala balowa. Administracja królewskiego domu mieści się na parterze. Na pierwszym piętrze prawego skrzydła, wzdłuż Korytarza Królów, usytuowane są apartamenty prywatne: gabinet księcia Filipa, dressing-room królowej, biuro królowej, jadalnia. Nie są zbyt duże, co może się wydawać dziwne w tak ogromnym pałacu. To prawdziwy kokon królowej i księcia Filipa. Nawet prywatny sekretarz ma tam wstęp tylko w wypadku poważnego kryzysu. Personel mieszka w małych służbówkach na drugim piętrze, pod samym dachem, w iście spartańskich warunkach. Pałac Buckingham jest symbolem władzy głowy państwa, podobnie jak Pałac Elizejski w Paryżu. Gdy królowa jest obecna, czerwonozłoty sztandar dynastii - Royal Standard - powiewa na maszcie. Jest symbolem ciągłości monarchii. To w tym pompatycznym, pełnym złota otoczeniu, nazywanym przez pracowników BP, nowa królowa i jej rodzina zamieszkali w roku 1952. Elżbieta, choć mieszkała tu już w latach 1936-1947, niechętnie opuściła Clarence House.[...]KościółFD (Fidei Defensor): jak wskazują te dwie litery występujące przy oficjalnym tytule Elżbiety II, została ona wyświęcona na protektorkę uniwersalnej wiary. W monarchii brytyjskiej szabla idzie w parze z kropidłem. W Wielkiej Brytanii to królowa jest głową Kościoła anglikańskiego. Funkcja ta może dziwić w państwie w dużym stopniu świeckim, którego społeczeństwo jest wielokulturowe i składa się z protestantów, katolików, żydów, muzułmanów, hinduistów i buddystów, jest otwarte na świat i nie brakuje w nim agnostyków. Królowa jest osobą głęboko wierzącą i praktykującą, wiarę czerpie z Biblii, hymnów i kazań. W królewskich ceremoniach zawsze uczestniczy pastor jednej z prywatnych diecezji w Windsorze, Hampton Court, Westminsterze lub Saint James. |
Podziel się opinią
Komentarze