Dlaczego na Śląsku było większe zainteresowanie himalaizmem niż w innych częściach Polski?
Marcin Pietraszewski: Działał tam najprężniejszy w PRL klub wysokogórski. Na Śląsku były największe możliwości finansowania wypraw. Himalaiści żyli z malowania kominów kopalń, hut, fabryk. Był to więc samonakręcający się mechanizm.
Dariusz Kortko: Na pomalowaniu jednego komina mogli zarobić 1-1,5 mln złotych. Fundusze te pozwalały na zakup prowiantu i sprzętu. Pamiętajmy, że oblężenie góry mogło trwać 60 dni i uczestniczyło w nim kilkunastu himalaistów i nawet kilkudziesięciu Szerpów.
Potrzeba było również dolarów. Dlatego w polskich wyprawach zawsze byli zagraniczni wspinacze, którzy musieli wpłacać wpisowe w dolarach i finansowali pozwolenie na wyprawę, jakie trzeba było uzyskać od władz Pakistanu czy Nepalu.