Przyznała się do morderstwa ojczyma. Mówi, co jej robił latami
21 czerwca w Burgundii rozpoczął się proces Valérie Bacot, która przyznała się do zabójstwa ojczyma (w latach późniejszych męża), który - jak twierdzi - przez wiele lat gwałcił ją, bił i zmuszał do prostytucji. Ciało poszła zakopać wraz z dziećmi. Kobieta swoje tragiczne losy opisała w książce. Teraz czeka na wymierzenie kary. Jej zeznania rozmijają się z opublikowaną wersją wydarzeń.
W poniedziałek 21 czerwca rozpoczęła się rozprawa Valérie Bacot, która w 2016 r. zastrzeliła swego męża Daniela Polette'a po 24 latach piekła. Mężczyzna był także jej ojczymem i choć został w 1995 r. skazany za napaść seksualną, po odsiedzeniu trzech lat więzienia ponownie zamieszał z nią pod wspólnym dachem. "Nikomu to nie wydawało się dziwne, że Daniel wrócił do nas, jakby nic się nie stało" – pisała.
W maju Fayard, jedno z najbardziej znanych francuskich wydawnictw, opublikował makabryczną historię w książce "Tout le Monde Savait" (pol. "Wszyscy wiedzieli"). Z książki wynika, że matka dziewczyny była alkoholiczką, a kiedy ojczym pierwszy raz zainicjował czynności seksualne, nie wiedziała, co robi. Miała zaledwie 12 lat. Oczy otworzyły jej dopiero lekcje biologii w szkole. Mężczyzna został skazany i przesiedział za kratami 3 lata. Wrócił, a koszmar, jak twierdzi Bacot, razem z nim.
Zobacz: Paulina Gałązka: nas aktorki nazywa się histeryczkami, gdy wyznaczamy swoje granice
Pewnego dnia usłyszała, jak jej matka mówi: "Nie dam cholery, dopóki nie zajdzie w ciążę". W wieku 17 lat Bacot sama po raz pierwszy miała zostać matką i zeznała przed sądem: "Chcę żyć z moim przyjacielem". Wzięła ślub z dawnym ojczymem i razem zamieszkali. Niedługo na świat przyszły kolejne ich dzieci. Kobieta mówi, że już wtedy była zastraszana.
Potem ona i czworo ich dzieci żyli w obawie przed gniewem pana domu, który bił, groził, szantażował i śledził. Z książki dowiadujemy się, że przyszła morderczyni była całkowicie zależna od swojego męża, a ten po przejściu na emeryturę postanowił zostać sutenerem. Do pracy wykorzystywali samochód. On kontrolował stawki i pilnował interesu.
"To jest kobieta, która została zniszczona i zdewastowana, nie tylko przez brak matczynej miłości, gwałty, ciosy, oczernianie, prostytucję, ale także i przede wszystkim przez obojętność i omerta społeczeństwa", piszą prawnicy Bacot, Janine Bonaggiunta i Nathalie Tomasini, we wstępie.
Bacot wyznała, że jej dzieci dwukrotnie usiłowały prosić o pomoc funkcjonariuszy policji, ale kazano im odejść i powiedzieć przerażonej matce, by sama przyszła. W ich domu znajdował się pistolet, który miał służyć do odstraszania ew. agresywnych klientów. Bacot użyła go do zabicia męża.
Kobieta przyznaje się do morderstwa, ale jej zeznania w wielu szczegółach różnią się od wersji wydarzeń spisanych w książce, a także od dzisiejszych zeznań przed ławą przysięgłych. Podczas porannych zeznań prokuratura dociekała, kto ukrył broń w samochodzie? Skąd strzelano? A także kto i dlaczego podał zamordowanemu środki nasenne? Sprawa budzi wiele emocji.