Grzegorz Wysocki: Czyli przypomniał Pan Zbigniewowi Wodeckiemu, kim tak naprawdę jest i co robił w przeszłości?
Wacław Krupiński: Dokładnie, choć o tym, że jest wielkim artystą to on oczywiście wie, choć udaje skromnego. Ego jak każdy artysta ma jednak rozbudowane i myślę, że jest w pełni świadom, że najpiękniejsze uczucie człowieka do człowieka to jest miłość własna. (śmiech)
Faktycznie jest skromny, jeśli chodzi o oglądanie się wstecz. Jego interesuje wyłącznie to, co jeszcze zrobi, co jeszcze nagra, jaką muzykę jeszcze napisze. Natomiast to, co było odkreśla. Efekt jest taki, że się lekko namęczyłem, żeby Zbyszkowi poprzypominać, jak to było naprawdę. W książce też opisuję, jak mi wmawiał parę rzeczy, że tak jest, a to było jednak trochę inaczej…
Zbigniew Wodecki: Można powiedzieć, że zostałem przez Krupińskiego zlustrowany.