Grzegorz Wysocki: Bardzo. Czyli ten obszerny wywiad nie jest formą pomnika czy ukoronowaniem kariery Zbigniewa Wodeckiego?
Zbigniew Wodecki: Nie, też chciałbym troszeczkę…
W sąsiedniej sali ponownie rozlegają się gromkie brawa.
Ciągle nam przerywają brawami, to bardzo miłe. Tym razem to Panu gratuluję, bo to po pytaniu zaczęli klaskać. A co do mojej kariery… Karierę to ja bym zrobił, gdybym został kiedyś w Stanach albo NRF.
Wacław Krupiński: A mogłeś!
Zbigniew Wodecki: A mogłem. Jestem człowiekiem popularnym, rzeczywiście. Na nasze warunki jest to coś w rodzaju kariery. Smutne jest tylko to, że jak ona się właściwie rozwinęła do tego stopnia, że jak Krupiński napisał o mnie książkę, to już się trzeba zwijać. To by było fajne, gdyby to było 20 lat temu. No, co najmniej tak z 15, 10… To bardzo miłe, że ta książka wyszła, bo to pamiątka. Nie mam żadnych swoich archiwaliów, nigdy nie przywiązywałem do tego wagi.