Zboczeniec obłąkany moralnie
„Już jako nastolatek, wprowadzony w sodomię przez nauczycieli i uczniów gimnazjum, młody Sade miał w zwyczaju spędzać lato na wsi w towarzystwie dawnej kochanki ojca, madame de Raimond. Otoczony gromadką bardziej lub mniej libertyńskich kobiet, był traktowany jak cherubin – masturbowany i kąpany w olejku migdałowym” – pisze Roudinesco.
Francuska badaczka pisze też: „Jeśli markiz nie był naprawdę szaleńcem i jeśli powinien był zostać zamknięty w fortecy, a nie leczony w szpitalu, to dlaczego mówi się o szaleństwie? […] Sade nie był ani szaleńcem, ani przestępcą, a zarazem był kimś nie do przyjęcia dla społeczeństwa, postrzegano go jako „przypadek” nowego rodzaju, to znaczy jako zboczeńca obłąkanego moralnie, na wpół szalonego, ale w pełni świadomego”.