Goście Nerona
W "Rocznikach" Tacyta znajdziemy opowieść o tym, że Neron otworzył pewnego razu swoje ogrody dla każdego, kto był kimś: dla senatorów, arystokracji, kronikarzy, poetów, mędrców; jednym słowem, dla całego wielkiego, rzymskiego świata. Wyniknął z tego drobny problem - nie bardzo było jak oświetlić ogromne połacie terenu. Ponieważ był to człowiek o pomysłach co najmniej niebanalnych, szybko znalazł rozwiązanie. Kazał sprowadzić przestępców i spalić ich, by zapewnić światło. Przyjęcie podobno znakomicie się udało. Indyjski dziennikarz, Palagummi Sainath, a za nim sam Capparos zastanawiają się, kim byli zaproszeni przez Nerona ludzie? Jak można było opychać się kolejnymi figami i żłopać wino, gdy obok płonęli ludzie, aby im wszystkim było trochę jaśniej? Przecież to była śmietanka społeczeństwa, inteligencja. Ilu z nich zaprotestowało? A ilu spośród możnych protestuje dziś, kiedy nie ma ryzyka, że protestujący będą dostarczycielami światła podczas następnego przyjęcia?
Sainath podsumowuje: możemy wysuwać różne propozycje rozwiązania problemu głodu, możemy nawet widzieć go w rozmaity sposób. Ale możemy też zacząć od tego, że po prostu umówimy się, iż nie będziemy gośćmi Nerona.