Ulubiony moment w ciągu dnia
"Głód" zawiera mnóstwo podobnych statystyk, wstrząsających, przerażających. Jak sam Caparros pisze, liczby pokazują to, co i tak wiemy, tłumacząc to, co oczywiste. Szanujemy je wierząc, że mówią prawdę; to ostatni szaniec współczesnej wiarygodności. Jednocześnie, to najlepszy sposób na zamrożenie rzeczywistości i przeniesienie jej w wygodne rejony abstrakcji. Autor pragnie od tego uciec, więc chwilę po podaniu kolejnych niewyobrażalnych wprost liczb, Caparros nadaje im oblicza. Rozmawia m.in. z Ratumati, która mówi, że w rodzinnym domu nie było źle, bo zawsze było coś do zjedzenia.
Może i czasem nie jedli dzień lub dwa, ale w końcu coś się na talerzu pojawiało. Teraz tego luksusu nie ma. Marzy o krowie, dzięki której wszystko by się zmieniło. Autor zapytał ją, jaki jest ulubiony moment w ciągu dnia. Nie zrozumiała, nawet, gdy pytanie zostało powtórzone przez tłumaczkę. Ulubiony moment dnia, podczas którego próbuje przeżyć, w najlepszym wypadku, za równowartość niespełna dwóch dolarów (jeśli mężowi się powiedzie podczas dorywczych prac)? Dnia, składającego się na wegetację, w której jedynym ukojeniem jest sen, zwieńczony co rano rozpaczą, że znów przyszło przebudzenie?