Laboratoria w Afganistanie
Jednym z trzech największych afgańskich bossów był Juma Khan Baluch, "pan piątek". Nie należał do fundamentalistów doskonale wiedząc, że na fanatyzmie za daleko się nie zajedzie. Był wytrawnym biznesmenem, który świetnie odnajdywał się, zarówno w realiach radzieckiej inwazji, wojny domowej czy podczas najazdu wojsk koalicyjnych.Pod koniec 2001 roku zamienił jedną z prowincji, Nimroz, w prywatne lenno. Całą prowincja była gęsto upstrzona laboratoriami, w których wytwarzano heroinę. Baluch pozostawał w bliskich stosunkach z bin Ladenem i Omarem, hojnie zaopatrując Al Kaidę. Wiedział, że Amerykanie odejdą, tak, jak odeszli wszyscy najeźdźcy - od Aleksandra, po Attylę, Czyngis-chana, Brytyjczyków i Rosjan.
Afgańczyków można okupować, ale nie sposób nimi rządzić z tego prostego powodu, że Zachód nie ma im do zaoferowania nic, czego mogliby pragnąć. Heroina płynęła więc wartkim strumieniem przez trzy główne szlaki - pierwszym był ten prastary, jedwabny szlak do Iranu, stamtąd zaś, via Turcja, do Europy zachodniej. Drugi, północna droga, prowadził przez Uzbekistan i Tadżykistan do Rosji, trzeci zaś opanował Baluch: od Nimroz do Karaczi. Z Pakistanu, opium i heroina rozwożone są po całym świecie, w szczególności do krajów Morza Śródziemnego.