Oszczędności na czarną godzinę
Człowiek z "niekwestionowanym łbem do interesów", wielbiciel koni, ruletki i odzyskiwania długów. Andrzej K., ps. Pershing: najbardziej medialny polski gangster, o którym mówiono: "bardzo prawy facet. Media wykreowały go na jakiegoś bandziora, gangstera. Tak, oczywiście, gangsterem był, ale nie bandziorem, bo to był człowiek, który nie chciał ludzkiej krzywdy".
Denerwował się, gdy czepiano się jego pieniędzy (jak podczas procesu, w którym warszawska prokuratura postawiła mu zarzut m.in. wymuszenia 40 tysięcy dolarów) i mówił o sobie: "Ja nie jestem żaden gangster, tylko dobrze sytuowany mieszkaniec Ożarowa. Żyję z oszczędności - zawsze mam jakieś pół miliarda na czarną godzinę".
Zastrzelono go w Zakopanem, gdzie odpoczywał na nartach. Powód? "Starzy pruszkowscy chcieli, żeby wszystkim się z nimi dzielił. A niby z jakiej racji miał oddawać wygraną? Inwestował potem te pieniądze w różne interesy, które - tak jak karta - zawsze mu szły. Starym to nie pasowało, bo miał więcej od nich. I tego mu nie darowali" - sugeruje Jarosław S., ps. Masa. Jak było naprawdę? Czy za cyngiel faktycznie pociągnął, jak mówi wyrok sądu, Ryszard Bogucki?