Mapy Wesaliusza
Gdy nie działały przedziwne mikstury takie jak wyciągi z arszeniku, ołów, lisie płuca, środki przeczyszczające, a w końcu alkohol i opium, zostawało zawsze ostateczne rozwiązanie: puszczanie krwi.Kiedy zimą 1533 roku Andreas Wesaliusz przyjechał z Brukseli do Paryża, by nauczyć się dokładnie teorii Galena, na zajęciach z anatomii panował kompletny chaos: profesorowie dłubali w zwłokach, a psy ogryzały kości pod stołami. Wesaliusz skarżył się, że żadnych szczegółów anatomicznych nie poznał: "nie dysponując mapą ludzkich organów dla orientacji, chirurdzy musieli przedzierać się przez ciała pacjentów na chybił trafił, jak marynarze, których wysłano w rejs bez map i kompasów". Wesaliusz był sfrustrowany, postanowił zapełnić tę lukę i stworzyć mapę anatomii ludzkiego ciała.Potrzebny był mu materiał, więc często chodził na podparyskie cmentarze, odkrył też miejską szubienicę. Czasami nawet dwa razy dziennie szmuglował w torbie kawałki martwych ciał.
Dobił targu z artystami z pracowni Tycjana i zaczął publikować swoje rysunki w postaci szczegółowych tablic. Na jednej z nich widać, setki lat przed wynalezieniem tomografu, poziomy przekrój ludzkiego mózgu w plastrach. Kolejnym krokiem był układ żylny i limfatyczny: ten również trafił na rysunkowe plansze. Wszystko szło świetnie, ale pojawił się pewien problem: w ludzkim ciele była krew, limfa, żółć, ale czarnej żółci nie było. Wesaliusz stanął w trudnej sytuacji, uczył się od Galena wszystkiego o ludzkim ciele, ale nie znalazł podstawy teorii swojego mistrza.