Nowe tłumaczenie "Ani z Zielonego Wzgórza" wzbudza gorące emocje. Zmieniono nawet tytuł
Nakładem wydawnictwa Marginesy ukazało się nowe tłumaczenie kultowej powieści dla młodzieży pod tytułem "Anne z Zielonych Szczytów". Tłumaczka Anna Bańkowska pisze wprost: "Zabiłam Anię, zburzyłam Zielone Wzgórze". Część fanów serii jest oburzona tą publikacją.
Zamiast Ani jest Anne, zamiast Maryli - Marilla, a Mateusza zastąpił Matthew. Powrót do oryginalnych imion bohaterów kanadyjskiej powieści i zmiana tytułu to zaledwie początek zmian w nowym wydaniu "Ani z Zielonego Wzgórza", a właściwie w "Anne z Zielonych Szczytów". Choć książka dopiero 26 stycznia trafiła do sprzedaży, jeszcze przed premierą wywołała oburzenie internautów.
Komentujący zwracają uwagę na rzekomą dwuznaczność tytułu oraz fakt, że "Ania z Zielonego Wzgórza" zakorzeniła się w polskim odbiorze od pierwszego tłumaczenia Rozalii Bersztajnowej z 1911 r., więc czytelnicy nie widzą sensu zmiany hasła z okładki. Padają też mocniejsze oskarżenia o deptanie czyjegoś dzieciństwa czy demolowanie wyobrażeń.
"Zabiłam Anię, zburzyłam Zielone Wzgórze i pozbawiłam je facjatki" - pisze już we wstępie książki Anna Bańkowska. Tłumaczka wyjaśnia, z czego wynika zmiana tytułu, w oryginale brzmiącym "Anne of Green Gables".
"Janusz i Grażynka". Jakie zachowania Polaków są najczęstsze na zagranicznych wakacjach?
- Słowo "gable" w języku polskim ma tylko jedno znaczenie – szczyt. Oczywiście nie chodzi tu o szczyt górski, tylko o trójkątną ścianę łączącą dwie części spadzistego dachu. Likwidacja wzgórza, które zresztą nigdy nie istniało, okazała się dla jednych strzałem w dziesiątkę, ale dla innych – czymś w rodzaju obrazy majestatu czy wręcz profanacji. Spodziewając się takiej reakcji, na początku zaproponowałam wydawnictwu inny tytuł. Chciałam nawiązać do serialu Netfliksa "Anne with an E", czyli po polsku "Anne z e na końcu". Ostatecznie jednak wspólnie doszliśmy do wniosku, że jeżeli wszystko ma być zgodne z zamysłem autorki, to dotyczy to również tytułu - powiedziała w rozmowie z PAP.
Autorka tłumaczenia uważa, że starając się trzymać jak najbliżej oryginału, wzbogaca wiedzę i zasób słownictwa polskich czytelników. Fani serii powinni być więc przygotowani na nową porcję nazewnictwa roślin, które pojawiały się na kartach "Ani z Zielonego Wzgórza".
Mimo że w polskiej kulturze utarło się powiedzenie, że lubimy to, co dobrze znamy, nie brakuje też chętnych do zapoznania się z nowym tłumaczeniem znanej powieści. "Anne z Zielonych Szczytów" może więc okazać się hitem w księgarniach.