Z Armią Andersa wyszło z ZSRR ok. 18 tys. dzieci. Co się z nimi stało?
Rząd londyński zaapelował o pomoc międzynarodową w tej sprawie. Pierwszy zgłosił się hinduski maharadża, który zaprosił polskie dzieci do siebie, zbudował dla nich takie małe miasteczko. Potem zgłosiły się różne brytyjskie kolonie. W Afryce było ich około 20 i wszystkie przyjęły od 500 do 5 tys. polskich cywilów.
Niemal połowa polskich uchodźców znalazła schronienie właśnie w Afryce - w Ugandzie, w RPA, największy obóz był w Rodezji Północnej. Polacy, którzy tam trafili, wspominali, że przyjęto ich bardzo ciepło - zorganizowano im domy, szkoły, kościoły.
Polaków przyjęła też Nowa Zelandia i Meksyk. Uchodźcy mieli zapewnione schronienie do końca wojny, ale po jej zakończeniu nie mieli gdzie i do kogo wracać, a nikt ich też nie wyganiał, więc większość została na miejscu. Myślę, że to ważne, żeby tę historię przypomnieć w Polsce właśnie teraz, gdy pomocy potrzebują inni.