Trwa ładowanie...
recenzja
26-08-2011 23:54

Nocny Burmistrz kontra groźba wiecznej nocy

Nocny Burmistrz kontra groźba wiecznej nocyŹródło: Inne
d374wzx
d374wzx

Trzeci tom przygód Matthew Swifta przynosi wszystko, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie: mocny początek, nowe wielkie (i magiczne, oczywiście) zagrożenie, kilka atrakcyjnych pomysłów na magiczne subkultury/tricki oraz mnóstwo nowych blizn na - i tak już ponadprzeciętnie pokiereszowanym - ciele głównego bohatera. A mimo wszystko bardziej ucierpi tym razem jego psychika, gdyż, jak się okazuje, współdzielenie jaźni z bytem zrodzonym z przewodów telefonicznych to za mało: w głowie Swifta pojawi się nowy, choć tymczasowy, lokator, a zarazem stary znajomy. Czarnoksiężnik sam go tam wpuści, bo dla ratowania miasta, którego mistycznym obrońcą został bez swojej wiedzy i zgody w odsłonie poprzedniej, gotowy jest na wszystko. W tym także na więcej niż sam się początkowo spodziewa.

Choć nowa powieść Kate Griffin nie dostarcza żadnych fundamentalnych zaskoczeń na poziomie konstrukcyjnym ani nie spełnia oczekiwań dotyczących pogłębienia rozdźwięku pomiędzy ludzkim a nieludzkim pierwiastkiem jestestwa głównego protagonisty, oceniam ją w ramach cyklu najwyżej. Powodów jest kilka, ale główny to najspójniejsza i najciekawsza z dotychczasowych fabuł. Owszem, niektóre zwroty akcji dają się przewidzieć ze sporym wyprzedzeniem, a odporność Swifta na obrażenia pozostaje irytująco nadnaturalna, ale tym razem autorka połączyła kilka wątków bardzo sprawnie i opowiedziała historię najrówniejszą i zarazem najbardziej wciągającą.

Po części wynika to zapewne z faktu, że jedna z kluczowych ról w intrydze przypada bohaterce znanej z poprzednich tomów, której sylwetka ulega w końcu znaczącemu pogłębieniu. Konsekwencją takiego kroku jest także bardziej osobiste zaangażowanie czarnoksiężnika w rozwiązanie sprawy. Staje on przed dylematem, jak wiele ze swoich zasad i poniekąd resztek człowieczeństwa jest zdolny poświęcić w imię wyższego celu, jaki stanowi ochrona Londynu i jego mieszkańców.

Intrygującą ciekawostką jest podejście Griffin do „kwestii elfickiej”. Jej autorska wizja współczesnych, zaadoptowanych do miejskiej magii stworzeń, bezwzględnie wielbiących młodość, piękno i niekończącą się zabawę przemawia do wyobraźni. A czyni to tym mocniej, że zostaje skontrastowana z inną magiczną społecznością – Plemieniem, zbiorem zdeklarowanych wyrzutków, społecznych outsiderów z wyboru, którzy czerpią swoją magię z samookaleczeń. Za pomocą tych brutalnych aktów nie tylko zyskują moc, ale także zatracają fizyczne pozory człowieczeństwa. Plemię i Neonowy Dwór (elfy) to wręcz urodzeni wrogowie.

d374wzx

Nie trzeba wiele, by tę wrogość podsycić, o czym przekonuje się Nocny Burmistrz, na którego barki spada zażegnanie groźby wojny pomiędzy Plemieniem a Dworem. Musi w tym celu odnaleźć Wybraną (choć gardzi samą jej ideą, podobnie jak obydwoma stronami potencjalnego konfliktu), a przy okazji namówić słońce, by raczyło ponownie wzejść. Ot, bagatelka do załatwienia między umówionymi spotkaniami.

Oprócz interesującej, dynamicznej fabuły Griffin proponuje też tym razem nienachalną refleksję o zwodniczej naturze konformizmu – na przykładzie Dworu i Plemienia pokazuje, że w tym wypadku żadna skrajność nie jest dobra, a w ucieczce przed jednolitością grupy i dyktatem norm społecznych łatwo wpaść w pułapkę, której właśnie próbowało się uniknąć. I nawet tego nie zauważyć.

Neonowy dwór to ciekawa miejska fantasy z wątkami psychologiczno-socjologicznymi, a ponadto, ponownie, opowieść całkowicie odrębna, którą można czytać niezależnie od poprzednich tomów cyklu. Po tej lekturze wciąż mam chęć na kolejny powrót do Londynu z wizji Kate Griffin, co najlepiej świadczy o tym, że formuła wciąż jeszcze się nie wypaliła. Prawdopodobnie kiedyś to nastapi, zwłaszcza jeśli schemat fabularny nie będzie ulegał wzbogaceniu, ale jeszcze nie tym razem. Tym razem moc niebieskich elektrycznych aniołów wciąż działa.

d374wzx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d374wzx