Filip Łobodziński: proza Llosy to literatura w najczystszej postaci
Filip Łobodziński, dziennikarz, tłumacz, który przełożył na język polski jedną z powieści Maria Vargasa Llosy (Zeszyty don Rigoberta), o Noblu dla pisarza:
„Na pytanie: „Po co warto sięgać po prozę Vargasa Llosy?”, można odpowiedzieć, że warto tak jak sięga się po chleb, herbatę, wodę, bo to literatura w najczystszej postaci, bez karkołomnych udziwnień, bez przesadnego poetyzowania, to jest proza o czymś. Opowiada ona o naszym życiu, miłościach, uwikłaniu w różne problemy, o polityce, morderstwach politycznych, o przemocy i o próbach wydostania się z tej przemocy. To jest proza na XXI wiek, jednocześnie pisana w duchu wielkiej XIX-wiecznej prozy, z której wyrasta. Pozwala wierzyć, że wielka literatura, która zaczęła się od Thackeray'a, Balzaka, czy nawet wcześniej od Cervantesa, jest nadal żywa.
Pierwszym tekstem Vargasa Llosy, który przeczytałem po polsku, jeszcze przed pójściem na studia, była mała książeczka pt. Szczeniaki. Poraziło mnie to bardziej niż równolegle czytane opowiadania Gabriela Garcii Marqueza i równie mocno jak opowiadania Julio Cortazara. Pomyślałam, że warto będzie czytać go uważniej. Potem poszedłem na studia iberystyczne i okazało się, że to po prostu jeden z filarów literatury pisanej w języku hiszpańskim. Po latach miałem przyjemność tłumaczyć jedną z jego powieści, i mało tego - kilkakrotnie spotkać się z nim i rozmawiać. Szczeniacki kontakt ze Szczeniakami miał fajny dalszy ciąg.
Vargas Llosa to człowiek, z którym chętnie spotykałbym się co najmniej co tydzień: spokojny, niezwykle oczytany w sposób, który musi budzić najwyższy podziw u ludzi, dla których oczytanie i kultura są wyznacznikiem dobrej jakości. Obcowanie z kimś takim może tylko wzbogacać. Odebrałem go też, jako człowieka niezwykle otwartego i bardzo chętnie rozmawiającego, słuchającego tego, co się do niego mówi. Jest ciekawy świata i ludzi, bardzo wyczulony na rytm współczesności i w związku z tym nie tetryczeje, jest ciągle w kursie. Wahałbym się powiedzieć, że jest ciepły, ale jest takim człowiekiem, z którym kontakt nie wprawia w żadne zakłopotanie”. (PAP)